1123-korea-2Artyleria Korei Północnej ostrzelała należącą do Południa wyspę. Są zabici i ranni.

Pierwsze pociski spadły na wyspę Yeonpyeong o 14.34 miejscowego czasu (w Polsce była 6.34). Niektóre budynki znajdującej się tam bazy wojskowej stanęły w płomieniach. Artyleria Południa odpowiedziała ogniem. W niebo wzbiły się słupy gęstego dymu.

Ostrzał trwał godzinę. Na Yeonpyeong spadło – według różnych szacunków – od 50 do 200 pocisków. Prawie wszyscy z ponad tysiąca mieszkańców wyspy uciekli do schronów.

Niektóre media donosiły, że na Półwyspie Koreańskim rozpoczęła się wojna. Prezydent Korei Południowej Li Myiung Bak i ministrowie resortów siłowych zebrali się na nadzwyczajnej naradzie w podziemnym bunkrze prezydenckiego Błękitnego Domu. Armia Południa została postawiona w stan gotowości. Nad zaatakowaną wyspą pojawiły się myśliwce F-16.

W ataku Północy zginęło co najmniej dwóch południowokoreańskich żołnierzy, a 15 zostało rannych. Rany odniosło też troje cywilów. Wieczorem informowano, że część mieszkańców Yeonpyeong zaczęła uciekać z wyspy na rybackich łodziach.

– Przerażeni mieszkańcy Seulu zatrzymywali się na ulicach i rozmawiali o tym, co się dzieje – mówi “Rzeczpospolitej” przebywająca w stolicy Południa koreanistka Kinga Dygulska-Jamro. – Pierwszy raz widziałam takie reakcje. Wszędzie czuć strach – na uczelni, w metrze, na ulicy.

Phenian oświadczył, że atak był odpowiedzią na wcześniejsze ostrzelanie północnokoreańskiego obszaru morskiego przez wojska Południa. Seul temu zaprzecza.

Atak na Yeonpyeong nie wywołał paniki na rynkach finansowych, chociaż negatywnie wpłynął na nastroje inwestorów. Najbardziej widoczne to było na giełdach w Azji. Hang Seng, główny indeks parkietu w Hongkongu, stracił w ciągu sesji 2,7 proc.

Marcin Szymaniak , hk , p.z.

Rzeczpospolita