WikiLeaks. Polski prezydent i rząd zrobili wrażenie na Amerykanach, walcząc o interesy Gruzji mimo oporu w UE i NATO.
Kolejna partia tajnych depesz dyplomatycznych ujawnionych przez stronę WikiLeaks ukazuje Polskę jako lidera broniącego integralności terytorialnej Gruzji podczas konfliktu z Rosją w sierpniu 2008 roku.
„Polska zaskakująco silnie objęła przywództwo w sprawie konfliktu w Gruzji. Prezydent Kaczyński koordynował regionalną demonstrację solidarności z Tbilisi, włącznie z planowaną na 11 sierpnia podróżą do Tbilisi w towarzystwie przywódców Ukrainy i krajów bałtyckich” – czytamy w depeszy nadanej z Warszawy 10 sierpnia.
Ambasada USA informuje centralę, że szef polskiego MSZ Radosław Sikorski przełamał sympatię niektórych krajów UE dla rosyjskiej operacji „ofensywno-defensywnej” i doprowadził do spotkania ministrów spraw zagranicznych UE. Wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Kremer ostrzegał, aby konflikt nie zaszkodził staraniom Gruzji o uzyskanie planu działań na rzecz członkostwa w NATO (MAP). „Byłoby to nagrodą dla Rosji, która zachęcałaby ją do podejmowania podobnych działań w przyszłości“ – mówił Kremer. A wiceminister obrony Stanisław Komorowski nalegał na przyjęcie przez NATO ostrego oświadczenia potępiającego działania Rosji.
„Rząd i prezydent zamanifestowali wyjątkową jedność, prowadząc działania w UE i NATO zmierzające do zakończenia walk” – pisze amerykańska ambasada. Depesza zapowiada przewidywaną na 12 sierpnia podróż wiceszefa Kancelarii Prezydenta Piotra Kownackiego do Tbilisi, gdzie miał przedstawić siedmiopunktowy plan pokojowy przygotowany przez prezydentów Ukrainy i Litwy i popierany przez Lecha Kaczyńskiego. Z depesz dyplomatów wynika, że prezydent Francji Nicolas Sarkozy, którego kraj kierował w tamtym czasie Unią, próbował przejąć inicjatywę od Polski.
12 sierpnia Sarkozy poleciał do Moskwy i Tbilisi, aby wynegocjować zawieszenie broni.
Amerykańska depesza wysłana ze Sztokholmu 15 sierpnia nie pozostawia złudzeń co do skuteczności tej misji: „16-godzinna wyprawa Sarkozy’ego do Moskwy i Tbilisi była wyreżyserowanym show. Chociaż zawieszenie broni nie było wynegocjowane, Francja przedwcześnie je ogłosiła, bo potrzebowała sukcesu” – napisał pracownik ambasady USA.
Polskie władze walczyły o bezpieczeństwo Gruzji, ale nie stroniły od krytyki prezydenta Micheila Saakaszwilego. Ukazuje to depesza wysłana 13 sierpnia 2008 roku z ambasady USA w Warszawie po spotkaniu z generałem Franciszkiem Gągorem. Szef Sztabu Generalnego stwierdził, że gruziński przywódca zachował się „głupio”, dając się wciągnąć w pułapkę i podejmując działania, które są na rękę Rosji.
– Gruzja zniszczyła swoją armię i pozbawiła się szans na program MAP – mówił Gągor. Polski generał podkreślał, że jego zdanie podzielają wysocy rangą przedstawiciele władz. Zdaniem Amerykanów Polska była przekonana, że Saakaszwili padł ofiarą manipulacji ze strony rosyjskich agentów, którzy mogli się znajdować także w jego bezpośrednim otoczeniu. Gągor zwracał jednocześnie uwagę, że oceny USA i NATO na temat zagrożenia ze strony Rosji były błędne, natomiast Polska miała rację.
„Polskie władze uważają, że bezpieczeństwo Polski musi być wzmocnione, a rozmieszczenie rakiet Patriot jest bezwzględnie konieczne” – podkreślał dowódca.
W dniu wysłania depeszy w Warszawie miała się odbyć kolejna runda negocjacji na temat tarczy antyrakietowej. Przy okazji depesza ujawnia, że Polska i USA inaczej interpretowały umowę dotyczącą rozmieszczenia wyrzutni Patriot.
Gągor podkreślał, że w zaistniałych okolicznościach Polsce nie wystarczy, aby na jej terenie znajdowały się wyrzutnie Patriot, skoro będą obsadzone żołnierzami tylko raz na kwartał przez 30 dni. Amerykanie podkreślają w notatce, że wyrzutnie nie mają trafić do Polski na stałe, tylko będą przyjeżdżać raz na kwartał. Mimo nacisków polskich władz USA nie ustąpiły w tej sprawie. Wymienieni w amerykańskich depeszach prezydent Lech Kaczyński, szef Sztabu Generalnego generał Franciszek Gągor, wiceszef MSZ Andrzej Kremer i wiceszef MON Stanisław Komorowski zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.
Rewelacje dyplomatów
W ujawnionych przez WikiLeaks raportach dyplomaci Stanów Zjednoczonych piszą między innymi, że:
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew szantażował prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa: „Alijew otrzymał od rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa dokument, w którym zaznaczono, że jeśli Azerbejdżan uzna w ONZ sztucznie wywołany przez bolszewików głód na Ukrainie za ludobójstwo, to może całkiem zapomnieć o Górskim Karabachu” (separatystyczna prowincja będąca przedmiotem sporu pomiędzy Azerbejdżanem i Armenią – red.).
Sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych Hillary Clinton podała w wątpliwość zdrowie psychiczne prezydent Argentyny i poprosiła dyplomatów USA, by zbadali, czy Cristina Fernandez Kirchner zażywa lekarstwa.
Afgański prezydent Hamid Karzaj to „krańcowo słaby człowiek, który nie przyjmuje faktów do wiadomości”. Doprowadził do uwolnienia z aresztu policjantów, którzy handlowali heroiną, ponieważ wstawili się za nimi ich znajomi.
Dla rządu Belgii przyjęcie więźniów z Guantanamo było „tanim sposobem, by zyskać na znaczeniu na arenie europejskiej”.
Premier Izraela Benijamin Netanjahu popiera pomysł wymiany terenów z Palestyńczykami – „nie chce rządzić Zachodnim Brzegiem Jordanu i Gazą”.
Wojciech Lorenz , mszy
Rzeczpospolita