Alkohol jest mocno zakorzeniony w naszej kulturze. Łatwo dostępny, towarzyszy wielu wydarzeniom w naszym życiu. Zakrapiamy nim przeróżne uroczystości rodzinne: urodziny dziecka, wesele, pogrzeb, urodziny czy imieniny.
Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo jest obecny w naszym życiu. Opiewają go reklamy, literatura i poezja. Nawet Czesław Miłosz z Brodskim i Venclovą dyskutowali przy wódce o życiu i filozofii.
Pije się dla wypoczynku, rozluźnienia, dla przyjemności i dobrej zabawy.
Skarb dla nieśmiałych
Alkohol powoduje, że zupełnie inaczej postrzegamy rzeczywistość. Jesteśmy odurzeni, a więc i nasze widzenie rzeczywistości, innych ludzi i samych siebie, jest zniekształcone. Wszystko wydaje nam się weselsze, ciekawsze, przyjemniejsze. Zwłaszcza ludzie nieśmiali, którzy zmagają się na co dzień z uczuciem nieprzystosowania, stałą potrzebą akceptacji i przynależności do grupy, mogą szukać pomocy w alkoholu.
Osoby niepewne siebie, z niskim poczuciem własnej wartości chętnie sięgną po kilka głębszych, zwłaszcza w sytuacji towarzyskiej. Nic tak szybko nie przełamuje lodów i nie ułatwia zbliżenia jak wspólny „bruderszaft”. Po alkoholu czujemy się bardziej swobodnie, jesteśmy mniej krytyczni dla siebie samych, dla innych i wiemy, że inni po alkoholu, widzą nas podobnie. Wydajemy się atrakcyjniejsi, lepsi i bardziej interesujący.
To oczywiście pozory, na co dzień, na trzeźwo, trudno takim osobom się otworzyć w obawie przed brakiem zainteresowania i towarzyskim odrzuceniem. Mają kłopot z bliskością i wchodzeniem w głębsze relacje. Są niepewne, lękliwe, impulsywne, nie radzą sobie z emocjami.
Moc poprawiania emocji
Atrakcyjność alkoholu nie tyle wynika z jego niezwykłych walorów smakowych czy z jego biologicznego działania na człowieka. Moc alkoholu to możliwość szybkiego i łatwego oddziaływania na ludzkie emocje.
Człowiek zawsze dąży do tego, aby zapewnić sobie dobre samopoczucie. Jeśli przeżywa jakieś trudności, jest w kryzysie, doświadcza bólu, lęku czy cierpienia, pragnie poczuć się lepiej, a pokusa szybkiego poprawienia sobie nastroju przy pomocy środka odurzającego będzie wtedy wzrastać.
Im bardziej człowiek doświadcza kryzysu życia, braku poczucia sensu i spełnienia, tym pokusa sięgania po alkohol i uzależnienia od niego, jest większa. W sytuacjach kryzysowych pojawiają się bolesne stany emocjonalne, z którymi człowiek często nie potrafi się uporać, a dzięki alkoholowi nie czuje tak wielkiego cierpienia.
Człowiek często pije, aby zlikwidować traumę i zapomnieć. W uzależnienie często popadają ofiary przemocy czy wypadków i katastrof, które w alkoholu szukają ulgi od lęku i ciągłego napięcia.
Błędne koło
Mimo, że alkohol pity w dużych ilościach może łagodzić trudne sytuacje, działa on tylko chwilowo. Problem pozostaje nierozwiązany i po wytrzeźwieniu widzimy go nadal bardzo wyraźnie.
Potem znów pijemy, uzależniamy się i popadamy w błędne koło, jak w „Małym Księciu” Saint-Exupery’ego: pijak pije, żeby zapomnieć. A o czym? O tym, że się wstydzi, że pije.
Trudno jest rozpoznać moment, kiedy tak zwane picie towarzyskie zmienia się w poważny nałóg, bo nie uzależniamy się z dnia na dzień. Jest to proces i może upłynąć sporo czasu, zanim naprawdę uświadomimy sobie, że mamy kłopot.
Zwykle nie zastanawiamy się nad tym, udajemy sami przed sobą, że nic takiego się nie dzieje. Wydaje nam się, że mamy kontrolę nad sytuacją, w każdej chwili możemy zrezygnować z picia i zapanować nad naszymi impulsami. Przegapiamy moment, kiedy jeszcze możemy przestać i często potem jesteśmy zdziwieni. Mamy wrażenie, że to się stało nie wiadomo kiedy.
Potem jest już przymus picia i trudno sobie z tym problemem poradzić bez fachowej pomocy specjalistów od uzależnień.
Adriana Klos – psycholog, psychoterapeuta
rp.pl