Biorąc pod uwagę przełożenie finansowe nie powinno być w tym nic dziwnego. Bo i faktycznie ludzi bogatych bardziej stać na zakup produktów – powiedzmy – niekoniecznie pierwszej potrzeby, a do takich można zaliczyć alkohol. Stąd większe spożycie napojów wyskokowych w Wielkiej Brytanii przez osoby lepiej sytuowane, a nie te najbiedniejsze zdaje się być niby logiczne. Niby, wszak pod innymi szerokościami geograficznymi jest idealnie odwrotnie: im większa nędza dotyka ludzi tym więcej piją! Może angielski paradoks wynika z bariery cenowej, bo i na Wyspach alkohol jest rzeczywiście drogi, może też i tam nie ma tak wielkiej masy ludzi uwikłanych w patologie, jak to ma miejsce w innych krajach? Tak czy inaczej, mamy do czynienia ze zjawiskiem raczej nietypowym.
W Wielkiej Brytanii bieda i alkohol nie idą w parze. Pijaństwo to domena zastrzeżona dla bogatych i klasy średniej – wynika z badań ośrodka informacyjnego brytyjskiej publicznej służby zdrowia (NHS). Powód takiego stanu jest prozaicznie prosty: zamożnych na alkohol stać w większym zakresie niż biednych.
Po alkohol najczęściej sięgają dobrze opłacani przedstawiciele klasy średniej i wykonujący wolne zawody. Znacznie rzadziej robią to bezrobotni i młodzi ludzie o niskich dochodach.
Starą prawdę potwierdzają badania ośrodka informacyjnego brytyjskiej publicznej służby zdrowia (NHS). Wynika z nich, że aż pięć razy w tygodniu alkohol pije w Anglii ponad 33 proc. mężczyzn powyżej 55 lat. Młodszych – w wieku od 20 do 30 lat – jest w tej grupie dwukrotnie mniej. Co najmniej pięć razy w tygodniu pije także 17 proc. kobiet po 55. roku życia i niespełna 7 proc. 20–, 30–letnich.
Blisko 30 proc. z pijących 5 razy w tygodniu mężczyzn to osoby o rocznych dochodach powyżej 35 tys. funtów. Mężczyzn o niskich dochodach, ale pijących podobną ilość alkoholu jest 17 proc. Wśród kobiet proporcje te wynoszą 17 proc. do 11 proc.
Ludzie dobrze zarabiający zdradzają też większą skłonność do picia na umór, spożywając od sześciu do ośmiu jednostek alkoholu (jednostka alkoholu w Wielkiej Brytanii to 10 mililitrów etanolu), co jest odpowiednikiem butelki wina na głowę. Zalecany oficjalnie poziom spożycia wynosi cztery jednostki alkoholu dziennie i 21 jednostek na tydzień.
25 proc. ankietowanych mężczyzn oraz 15 proc. kobiet przyznało się do tego, że zdarza im się przekroczyć zalecany limit, czasem nawet dwukrotnie.
Zdaniem badających biedni piją mniej alkoholu, bo nie pozwalają im na to warunki finansowe. Zupełnie inaczej niż w przypadku bogatych, którzy często „balansują” nie tylko w domowym zaciszu, ale także na oficjalnych spotkaniach i wyjazdach służbowych i w pracy.
lp meritum.us, PAP