Następne święta spędzę w domu
… w domu rodzinnym z moich marzeń
którego nigdy nie stworzyłem
szukając ciągle nowych wrażeń
każda wędrówka ma swą metę
i ma anioła stróża swego
jest nim marzenie o swym domu
ukorzenionym tak jak drzewo
więc kiedy siadam do Wigilii
to emigruję z emigracji
jestem przez chwilę w domu z marzeń
z całą rodziną przy kolacji
… dom stoi w lesie
w oknach światła
w kominku płoną smolne drzazgi
a ja spokojny i bezpieczny
czekam na niebie pierwszej gwiazdy
… a stół ogromny i dostatni
goście siadają jak żniwiarze
którzy zebrali plony ziemi
jak jej prawdziwi gospodarze
wszyscy dla siebie są przyjaźni
nie ma oszustów, hochsztaplerów
kameleonów, obłudników
sprzedajnych posłów
i klakierów
wszyscy też znają już nowinę
że się narodził nam zbawiciel
i dla każdego jest nadzieja
na radość w sercu
nowe życie
Wojciech K.Borkowski
Chicago