0105-michael-jacksonNagłe rozstanie się ze światem legendarnego Michaela Jacksona wciąż budzi emocje, bo i znaków zapytania pozostaje nadal wyjątkowo dużo. Geniusz popkultury i niepowtarzalna osobowość muzyczna pośmiertnie króluje na listach przebojów, a jego popularność mało, że nie maleje to nawet chyba wciąż rośnie. Trudno więc się dziwić, iż zainteresowanie procesem mającym wyjaśnić okoliczności śmierci Jacko jest olbrzymie. Zagorzali fani boskiego Michaela już teraz nie mają wątpliwości, że winnym śmierci ich idola jest dr Conrad Murray. Ciekawe jednak, czy sąd znajdzie dowody potwierdzające ich hipotezę?

Przed sądem w Los Angeles rozpoczęły się we wtorek przesłuchania mające zadecydować czy osobisty lekarz “króla popu” Michaela Jacksona, dr Conrad Murray, zostanie oskarżony o nieumyślne spowodowanie jego śmierci 25 czerwca 2009 r. Prokurator David Walgren oskarżył Murray’a, że usiłował zatrzeć dowody wskazujące, iż podał Jacksonowi silne leki uspokajające i znieczulające oraz zwlekał z wezwaniem pomocy.

Z zeznań świadków oskarżenia wynika, że Murray zwlekał co najmniej 10 minut z wezwaniem pogotowia do umierającego Jacksona i zamiast tego zajęty był usuwaniem dowodów swoich medycznych zaniedbań.

Wyglądało także na to, że nie zna podstawowych zasad pierwszej pomocy dla ciężko chorych. Jeden ze świadków, były szef ochrony piosenkarza, Faheem Muhamed, powiedział, że kiedy weszli do pokoju, gdzie nieprzytomny Jackson leżał na łóżku, obecny tam Murray pytał w panice: “Czy ktoś zna CPR?” (Cardiopulmonary resuscitation, procedura reanimacji chorego na atak serca – PAP).

“To życie nie trwa wiecznie”, śpiewa Michael Jackson w pierwszym wersie swego nowego singla “Hold My Hand”. Te słowa brzmiałyby przejmująco, niczym dochodzący z zaświatów ostatni krzyk tragicznie zmarłego gwiazdora, gdyby nie fakt, że jego śmierć wciąż nie wydaje się rzeczywista.

Murray próbował zastosować umierającemu Jacksonowi sztuczne oddychanie, ale robił to jedną ręką, zamiast dwoma i nie położył chorego na podłodze (przy CPR chory powinien leżeć na twardej powierzchni).

Lekarz Jacksona podawał mu środki przeciwbólowe i uspokajające, m.in. niezwykle silny i stosowany głównie przy operacjach chirurgicznych lek znieczulający propofol. Po zażyciu go rano 25 czerwca 2009 r. “król pop muzyki” poczuł się źle i niedługo potem umarł. Według Walgrena, wcześniej Murray podał artyście lek uspokajający Valium.

Jak powiedział prokurator Walgren, kiedy Jackson nie dawał oznak życia, Murray wezwał najpierw jego ochroniarzy i kazał im usunąć z jego sypialni fiolki z lekami. Dopiero potem – może nawet po 20 minutach – zatelefonował na pogotowie.

– Wiele działań dra Murray’a świadczyło o skrajnym odejściu od norm opieki medycznej – powiedział prokurator.

Po przyjeździe karetki doktor wyszedł i przez dwa następne dni nie odpowiadał na telefony.

Murray, kardiolog z Houston prowadzacy równiez praktykę w Las Vegas, nie przyznaje się do zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci utrzymując, że nie ponosi winy za śmierć gwiazdora.

Wtorkowe przesłuchanie przeciągnęło się do wieczora (czasu kalifornijskiego). Uczestniczyła w nim najbliższa rodzina Jacksona, m.in. jego matka i siostra LaToya.

lp meritum.us, PAP