W niedzielę wieczorem 16 stycznia w Hollywood zostały rozdane Złote Globy. Za najlepsze filmy ubiegłego roku członkowie Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej uznali „The Social Network” Davida Finchera oraz „Wszystko w porządku” Lisy Cholodenko.
Niespodzianki nie było. Wygrał faworyt “The Social Network” Davida Finchera — film Marku Zuckerbergu, założycielu Facebooka, dwudziestokilkulatku, który zajmuje 35 miejsce na liście najbogatszych Forbsa, z osobistym majątkiem o wartości blisko 7 mld dolarów. Historia mruka, który nie jest w stanie zainteresować sobą dziewczyny, nie potrafi być lojalny w stosunku do ludzi, którzy mu zaufali, nie umie odnaleźć się w społeczności. Arogancki i zadufany, przekonany o swojej przewadze intelektualnej nad otoczeniem. Ale przecież jest geniuszem. „Social Network” jest też opowieścią o naszych czasach. O świecie, w którym osobiste kontakty i rozmowy zostają zastąpione przez sms-y albo notki pisane w Internecie. Nie jest przecież rzeczą przypadku, że studencka zabawa zamieniła się w olbrzymie przedsięwzięcie. Film Finchera zdobył też trzy inne statuetki: za reżyserię, scenariusz i muzykę.
Trzeba przyznać, że członkowie Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej zapomnieli w tym roku o swoim konserwatywnym zazwyczaj guście. „Social Network” jest filmem skromnym i nowoczesnym. Podobnie zresztą jak „Wszystko w porządku” nagrodzone jako najlepsza komedia. Lisa Cholodenko opowiedziała o rodzeństwie, które zostało poczęte w probówkach i wychowane przez dwie lesbijki. Ale stojąc u progu dorosłości chłopiec postanawia poznać biologicznego ojca. Paul okazuje się prowadzącym beztroski tryb życia restauratorem, który w poukładaną codzienność rodziny wnosi sporo bałaganu. To w gruncie rzeczy bardzo osobisty film. Scenariusz powstawał wiele lat, w tym czasie Cholodenko, sama żyjąca w partnerskim związku z inną kobietą, urodziła synka. Temat stał się jej więc szczególnie bliski, bo, jak stwierdziła w jednym z wywiadów, kiedyś jej dziecko też zada pytanie, kim jest jego ojciec. Współautor scenariusza Stuart Blumberg z kolei przyznał, że w czasach studenckich był dawcą spermy — mógłby znaleźć się w sytuacji Paula.
(…)
Barbara Hollender
rp.pl
aby przeczytać całość kliknij tutaj