– W warunkach pogodowych na smoleńskim lotnisku Tu-154M nie miał prawa podchodzić do lądowania – uważa Tomasz Białoszewski, współautor książki „Ostatni lot”, który był gościem „Minęła dwudziesta” w TVP Info. – Pamiętajmy, że to pilot wykonywał podejście nieprecyzyjne, więc kontrolerzy naziemni nie brali w nim udziału – dodał Michał Sedlak, zastępca redaktora naczelnego „Przeglądu Lotniczego”.
– Warunki na lotnisku Siewiernyj były jednoznacznie niezgodne z ograniczeniami. Myślę, że tak naprawdę nie powinniśmy lecieć na to lotnisko, ponieważ Rosjanie już parę lat temu informowali nas, że lotnisko to jest nieczynne. (…) To fakt, od którego należałoby wyjść – mówił Białoszewski w TVP Info. Jak dodał, polski pilot nie miał prawa zniżyć wysokości samolotu poniżej minimum, czyli 100 m.
– Wieża kontroli lotów i samolot to dwa podmioty, które muszą niezwykle ściśle na wielu płaszczyznach ze sobą współpracować. Zarówno w kokpicie tupolewa, jak i w wieży kontroli lotów na smoleńskim lotnisku były osoby, których tam być nie powinno, którzy wprowadzali pewien element zamieszania – dodał Białoszewski.
Z kolei Michał Sedlak z „Przeglądu Lotniczego” przypomniał, że Tu-154M wykonywał „podejście nieprecyzyjne”. – Wykonywał je pilot, więc kontrolerzy naziemni nie brali w tym udziału – mówił Sedlak na antenie TVP Info. – Z tego, co usłyszeliśmy (na konferencji szefa MSWiA Jerzego Millera – red.) można wnioskować, że personel wieży na lotnisku w Smoleńsku miał dość nonszalanckie podejście do zachowania pilotów. Oba samoloty, które wcześniej lądowały na lotnisku, wykonywały podejście nieprawidłowe – zaznaczył Sedlak w rozmowie z Iwoną Sulik.
Redaktor przypomniał również, że radar na Siewiernym służył tylko i wyłącznie do obserwacji nieba wokół lotniska i „umożliwiał eliminowanie ewentualnych kolizji”. – Owszem, pokazywał on pewne dane, jednak z niewielką precyzją – mówił Sedlak.
Jak dodał, publikacja raportu MAK, w której stwierdzono, że przyczyny katastrofy leżą po stronie polskiej, po stronie załogi, „uderzają w naszą dumę narodową, drażnią nawet opacznie pojmowane poczucie patriotyzmu”.
– Obsada wieży w Smoleńsku, działając pod dużą presją, popełniała wiele błędów i nie stanowiła wystarczającego wsparcia dla załogi polskiego Tu-154M – mówił płk Mirosław Grochowski na konferencji prasowej, gdzie ujawniono stenogramy z rozmów rosyjskich kontrolerów lotu. Chodzi m.in. o błędne informacje o ścieżce schodzenia i rozbieżne prognozy pogody. Według ekspertów, kontrolerzy byli u „granic wytrzymałości psychicznej”.
– Nie chciałbym być w skórze kontrolerów, bez względu na to, czy przyczynili się do katastrofy, czy nie – dodał Sedlak, gość „Minęła dwudziesta”.
tvp.info