Musiał się bać. Bo to wyglądało jak atak rozjuszonej watahy wilków. Sekundy, kiedy uciekał w panice, na oślep, przed siebie, ciągnęły się w nieskończoność. A później długie umieranie w bólu… – czytamy w szokujących materiale dotyczącym krwawej wojny kibiców, bądź też faktycznie gangów narkotykowych, w podwawelskim grodzie, a zamieszczonym na łamach “Gazety Krakowskiej”.
W noworoczny poranek 2010 r. na Olszy znaleziono zakłutego nożem 28-latka, chuligana z Wisły. W maju w Nowej Hucie, w bójce pseudokibiców Cracovii i Wisły zginął 17-latek. W czerwcu tego roku w centrum Krakowa śmiertelnie pchnięty ostrzem w klatkę piersiową został 21-latek. We wrześniu 2010 18-latek, szalikowiec z Cracovii, ciężko poraniony maczetą, ledwo uszedł z życiem. Również we wrześniu 20-letni nożownik w biały dzień zranił szalikowca Wisły.
9 stycznia 2008 r. na os. Na Lotnisku ginie Łukasz W., kibic Białej Gwiazdy. Został wywleczony z auta, w którym siedział pod blokiem z kolegami i trafiony siekierą w głowę. Doczołgał się jeszcze do sklepu monopolowego. Później stracił przytomność i już jej nie odzyskał. 12 marca 2006, po derbach w Rynku Dębnickim ginie sympatyzujący z Wisłą 21-letni Marcin K. Został zadźgany nożem w zemście za to, że wcześniej “kibice” Wisły zabrali flagę tym od Cracovii. Piotr B. przebił Marcinowi nerkę, płuco i aortę brzuszną.
Maj 2005 r., grupa chuliganów identyfikujących się z Wisłą wyszła na miasto z hasłem “zabić Żyda”. Dorwali i zamordowali chłopaka, który nie był kibicem, a pod Wawel przyjechał z Niemiec w odwiedziny do ojca. Październik 2004 r., 17-letni Paweł, znany przy Reymonta jako “Fujin”, został zabity Grzegórzkach. Niedaleko jest Dąbie opanowane przez Cracovię. To był odwet. Kilka tygodni wcześniej grupa Fujina zaatakowała nożami fana Cracovii. Ranny nie zgłosił się na policję, sam szukał zemsty. Wrzesień 2003 r., zaatakowany 19-letni Kamil R., student AGH.
Dostał siekierą, ugodzono go w plecy, pokłuto nożem. Jakimś cudem przeżył, choć usunięto mu część płuca. Sierpień 2003 r., na os. Strusia zginął inny fan Wisły – 23-letni Filip H. Nie interesował się piłką. Ale, że to osiedle opanowane przez wiślaków, na pytanie: za kim jesteś, odpowiedział: za Wisłą. Pytali szalikowcy Cracovii. Został ugodzony nożem w klatkę piersiową. Czerwiec 2003 r., na os. Na Lotnisku skopano na śmierć 17-latka, który wracał z dyskoteki. Napastnikom potwierdził, że mieszka właśnie na tym, sympatyzującym z Wisłą osiedlu. Trafił na pseudokibiców Cracovii.
Stada wilków liczą do 20 osobników, zwykle są jednak mniejsze. Polują parami lub watahami. Watahy mają ściśle określoną hierarchię wewnętrzną”. Jest poniedziałek, godz. 9.30. Krakowskie osiedle Kurdwanów. Choć to styczeń, jest ciepło, na niebie świeci słońce. Tomasz C. wychodzi z domu, żegna się ze swoją dziewczyną. Może pocałował ją w policzek, pogłaskał po brzuchu – w marcu po raz kolejny miał zostać ojcem. Pół godziny przed tragedią rozmawiał przez telefon z przyjacielem. Był w pogodnym humorze, wesoły, rozluźniony. Rozmawiali o głupotach: o tym, co w pracy, jaka pogoda.
Tomasz C. wsiada do swojego srebrnego Audi A4. Nie ma powodów do obaw – to jego osiedle, dobrze znany teren. Mieszka tu, codziennie odprowadza dziecko do przedszkola.
“Wilki tropiciele lokalizują zdobycz i donoszą o tym stadu.” Polowali na niego, musieli od dawna obserwować. Wiedzieli, że prędzej, czy później się pojawi. Biały dzień, środek osiedla: bloki, sklepy, kręcą się ludzie. Tomasz C. wjeżdża w wąską uliczkę. Nagle w lusterku widzi trzy samochody, które szybko zbliżają się do niego. Nagle jeep wyprzedza go i próbuje zajechać mu drogę. Uderza w cukiernię, a później rozpędzony taranuje srebrne audi. Wstrząs jest tak silny, że szyba sypie się w drobny mak, wybuchają boczne kurtyny. Tomasz C. już pewnie wie, że to nie przypadkowa stłuczka. Raz po raz przekręca kluczyk w stacyjce, ale auto nie chce odpalić.
“Wilki naganiacze płoszą obserwowaną zwierzynę. Następnie zaganiają ofiarę w kierunku reszty watahy.” Wyskakuje z pojazdu i zaczyna uciekać. Zawsze pewny siebie, nie od razu wpada w panikę. Jest silny, wysportowany. Od lat trenuje wschodnie sztuki walki. Ale nie ma szans. Z bocznej uliczki wypada grupa mężczyzn w kominiarkach, uzbrojonych w maczety i noże. Biegną za nim krzycząc: “zajebiemy cię!” Tomasz C. wzywa pomocy, ale nikt nie reaguje. Mężczyzna ucieka w dół osiedla, mija parking i wpada między bloki.
“Wataha zastępuje drogę zmęczonemu zwierzęciu i atakiem kończy polowanie.” Pod śmietnikiem stoi śmieciarka. Być może przez głowę Tomasza C. przemyka wtedy iskierka nadziei: uratuje się, jeszcze ma szansę. Próbuje ukryć się w szoferce. Ale napastnicy są już blisko. Wyciągają go za nogi z auta. Walą na oślep maczetami i nożami. Zadają 60 ciosów i półżywego zostawiają przy kubłach na śmieci.
(…)
Katarzyna Janiszewska, Marian Satała
“Gazeta Krakowska”
aby przeczytać całość kliknij tutaj