Dokładnie dwa tygodnie temu informowaliśmy o sądowych wyrokach na trójce wyrostków z Orawy, którzy w wyjątkowo okrutny sposób zabili psa husky. Okazuje się, iż te szalenie urodziwe czworonogi i pod innymi szerokościami geograficznymi nie mają szczęścia do swych właścicieli. Którzy okazują się istnymi zwyrodnialcami, dokonując eksterminacji niewinnych psów. W kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej miało to miejsce na znacznie większą skalę. Przerażające, skąd w ludziach może drzemać tyle bestialstwa?
Kanada jest wstrząśnięta sprawą brutalnego zabicia około stu psów husky, które podczas igrzysk olimpijskich w Vancouver służyły do przewożenia turystów na saniach.
Psy zostały zastrzelone jeden po drugim przez pracownika firmy turystycznej. Według świadków, niektórym rannym czworonogom udało się wydostać ze wspólnego dołu, w którym miały być pogrzebane.
Jak informują lokalne media, masakra w stacji narciarskiej Whistler miała podłoże czysto ekonomiczne. Dwie firmy organizujące przejażdżki psimi zaprzęgami, Outdoor Adventures i Howling Dogs, wycofały się po igrzyskach z interesu z powodu słabnącego zainteresowania ze strony turystów i nie potrzebowały już zwierząt.
Sprawę ujawnił sam sprawca masakry, który domagał się odszkodowania od jednej z kas ubezpieczeniowych i otrzymał… za poniesiony stres. Ranne zwierzęta dobijał nożem.
– To nie była zwykła egzekucja jedną kulą. On widział straszne sceny – przyznał adwokat pracownika Corey Steinberg w wypowiedzi dla radia CKNW z Vancouver.
Według tej radiostacji, firma Outdoor Adventures nie tylko nie zaprzeczyła faktom, ale nawet skorygowała w górę liczbę zabitych zwierząt – z 70 do 100.
Jak stanowi kanadyjskie prawo, osoba, która zabija lub rani zwierzęta, jest zagrożona karą do pięciu lat więzienia.
eLPe meritum.us, PAP