USA zgodziły się informować Moskwę o brytyjskim potencjale nuklearnym – wynika z przecieków WikiLeaks.
Korespondencja z Waszyngtonu
Stany Zjednoczone poinformują Rosję o każdej rakiecie Trident przekazanej przez USA Wielkiej Brytanii – taką wiadomość podał w weekend „The Daily Telegraph”. Dziennik powołał się między innymi na ujawnioną przez WikiLeaks tajną amerykańską notę dyplomatyczną sporządzoną 26 lutego 2010 roku w Genewie.
Wystrzeliwane z okrętów podwodnych rakiety Trident mogą przenosić głowice atomowe. Według dziennika, przekazując tego typu informacje, Amerykanie mogą zniweczyć politykę rządu w Londynie, który tradycyjnie odmawia ujawniania szczegółów dotyczących relatywnie niewielkiego brytyjskiego arsenału nuklearnego.
W ubiegłym roku szef brytyjskiej dyplomacji ograniczył się jedynie do ujawnienia, że ok. 160 głowic atomowych ma zdolność operacyjną. Nie zdradził jednak liczby pocisków zdolnych do ich przenoszenia.
Tymczasem według „The Daily Telegraph” Rosjanom bardzo na tej informacji zależało. Władze w Waszyngtonie w 2009 roku zabiegały więc w Londynie o zgodę na jej przekazanie Moskwie. Brytyjczycy odmówili. Mimo to, aby zachęcić Kreml do podpisania nowej wersji układu START, Amerykanie zgodzili się przekazywać Rosjanom numery seryjne tridentów – podaje dziennik.
WikiLeaks odziera ze złudzeń
Według dziennika fakt, że Amerykanie posłużyli się brytyjskimi tajemnicami nuklearnymi jako kartą przetargową, rzuca nowe światło na „specjalne stosunki” między Waszyngtonem a Londynem. Z ponad 1400 depesz dyplomatycznych wysyłanych do Departamentu Stanu wynika zaś, że bliskie relacje Londyn – Waszyngton mają często jednostronny charakter.
Brytyjski dziennik ujawnia również, że Amerykanie szpiegowali wysokich rangą urzędników MSZ Wielkiej Brytanii, zbierając plotki o ich relacjach w pracy i o ich życiu osobistym, skłonnościach do depresji etc.
Nie pierwszy raz informacje z WikiLeaks pokazują, jak wygląda amerykańska kuchnia dyplomatyczna, i mogą komplikować relacje między sojusznikami. Kilka miesięcy temu z ujawnionych przez portal depesz wynikało m.in., że rezygnacja Baracka Obamy z budowy tarczy w Polsce mogła wynikać z chęci pozyskania zgody Rosji na sankcje wobec Iranu. Depesze WikiLeaks pokazały też, że Amerykanie nie zakładali wcale, iż patrioty wzmocnią obronę Polski. W grudniu premier Donald Tusk stwierdził więc, że „ujawnione dokumenty odarły nas ze złudzeń, jeśli chodzi o charakter relacji między różnymi państwami, także między tak bliskimi sojusznikami jak USA i Polska”.
Departament Stanu dementuje
Informacja o „sprzedaniu” Wielkiej Brytanii Rosjanom szybko trafiła również na amerykańskie portale. „Obama zdradził brytyjskich sojuszników, ujawnia WikiLeaks” – pisał „Examiner”. Internauci na prawicowych portalach nie zostawili zaś na prezydencie USA suchej nitki.
Z pobłażaniem do brytyjskich rewelacji odniósł się jednak Michael Scherer z tygodnika „Time”. Zauważył, że gdy tylko „Daily Telegraph” pisze o relacjach amerykańsko-brytyjskich, to dochodzi do wniosku, że ich materiał „rzuca nowe światło na tak zwane specjalne relacje”. Scherer przytacza odpowiedź w tej sprawie rzecznika Departamentu Stanu. „To bzdura” – napisał P.J. Crowley, podkreślając, że nie doszło do żadnego tajnego porozumienia ani narażenia na szwank brytyjskiego potencjału nuklearnego. Rzecznik amerykańskiej dyplomacji przekonywał, że w nowym układzie START uaktualniono jedynie zapisy dotyczące przekazywania danych o atomowej współpracy z Wielką Brytanią zawarte w podobnym porozumieniu z 1991 r. Publicysta ABC News Jake Tapper zauważył zaś, że ze stanowiskiem Crowleya zgodził się informator stacji w brytyjskim rządzie chcący jednak zachować anonimowość.
START już wystartował
Dla Baracka Obamy, który oficjalnie rozpoczął „reset” w stosunkach między Waszyngtonem a Moskwą, wynegocjowanie nowego układu rozbrojeniowego było jednym z najważniejszych celów jego polityki zagranicznej. Porozumienie o ograniczeniu zbrojeń nuklearnych od soboty już obowiązuje. Podczas monachijskiej konferencji w sprawie bezpieczeństwa szefowie dyplomacji USA i Rosji wymienili bowiem dokumenty ratyfikacyjne. – To krok milowy na drodze do naszego strategicznego partnerstwa – przekonywała sekretarz stanu Hillary Clinton. – Ten traktat zwiększy stabilność na świecie – wtórował jej Siergiej Ławrow, podkreślając, że USA i Rosja wykazały „odpowiedzialność za bezpieczeństwo całego świata”.
Amerykanie i Rosjanie mają w ciągu siedmiu lat zmniejszyć swoje arsenały do 1550 głowic atomowych po każdej ze stron. Oba kraje mogą też mieć do 700 rakiet i pocisków pozwalających na przenoszenie broni jądrowej.
Jacek Przybylski
Rzeczpospolita