02181Patologia w Polsce wciąż ma się dobrze! Mało tego – akty bestialstwa zdają się być coraz bardziej odrażające. To zdaje się być czymś gorszym niż zezwierzęcenie. Chęć wejścia w posiadanie za wszelką cenę środków materialnych czy innych dóbr zdaje się zabijać jakiekolwiek ludzkie odruchy. W dążeniu do celu nie liczy się nic, literalnie nic. Nawet związki rodzinne nie powstrzymują zwyrodnialców przed aktami okrucieństwa, z wyjątkowo wyrafinowanymi morderstwami włącznie.

W przyszłym tygodniu sąd ma wydać wyrok w sprawie 19-latka, który pod nieobecność rodziców okradł swego dziadka, zabił go młotkiem, a następnie podpalił mieszkanie, by zatrzeć ślady tej makabrycznej zbrodni. Za ten czyn prokurator domaga się 25 lat więzienia. Obrona mówi, że to eurosierota. To makabryczne zdarzenie nakłania do głębszych refleksji: nie szanujemy starszych.

To był dobry uczeń, skończył szkołę muzyczną. Rodzice wyjechali za chlebem zagranicę, on został z dziadkiem. I wtedy wszystko się zmieniło. Przestał się uczyć, a dziadka okradał. Rok temu zabił go młotkiem, po czym poszedł do klubu gier. Następnego dnia podpalił mieszkanie. 19-latkowi grozi 25 lat więzienia. Obrona mówi: to eurosierota. Czy ten argument wystarczy?

Kara na pewno nie będzie łagodna. Za to co zrobił ten chłopak kara nie może być łagodna. Rok temu zabił swojego dziadka. Prokurator nie ma wątpliwości – chciał, żeby zginął. Świadczy o tym, według prokurator Ewy Bukowskiej, „wielość uderzeń, miejsce uderzeń zadawanych w głowę, człowiekowi schorowanemu, który nie miał możliwości w najmniejszym nawet stopniu obrony”.

Rok temu rodzice Roberta M. wyjechali za pracą do Belgii. Chłopak został pod opieką dziadka. Kilka tygodni przed zabójstwem 67-letni mężczyzna zachorował na serce i trafił do szpitala. W tym czasie wnuk wypłacił z jego karty kredytowej ponad trzy tysiące złotych. Dziadek miał nazwać go złodziejem. Chłopak zabił go młotkiem. Prokurator zażądał 25 lat więzienia.

Obrońca Maciej Sobczyk twierdzi, że to za dużo w sytuacji, gdy mamy do czynienia z chłopcem, który nie stwarzał żadnych problemów wychowawczych.

Jak więc wytłumaczyć, że po zabójstwie Robert M. całą noc bawił się w salonie gier. Rano wrócił i – żeby zatrzeć ślady – podpalił mieszkanie z ciałem dziadka. Na sali sądowej Robert przeprosił rodziców.

Skąd tyle okrucieństwa? Matka oskarżonego tłumaczyła, że jej syn nie miał dobrego kontaktu z dziadkiem – był wymagający wobec wnuka.

W tej sprawie szokujące jest to, że tzw. dobre dziecko dokonało tak makabrycznej zbrodni i to, że ofiarą był dziadek. Tego nie da się wytłumaczyć.

Takich sygnałów nie można też lekceważyć. Nie szanujemy starszych. Uważamy ich za bezużytecznych. Dla wielu większą wartością jest ich emerytura niż oni sami. Tego nie wolno uznać za kolejny znak czasu!

Nikt nie potrafi tak tłumaczyć świata, jak babcie i dziadkowie. Nikt, tak jak oni, nie rozumie życia. Nikt tak bardzo nie kocha.

– Ludzie starsi często spotykają się z niewdzięcznością za okazaną miłość, czas, za okazaną dobroć, serdeczność, często spotykają się z niewdzięcznością – zauważa Irena Kruk, psycholog w domu spokojnej starości w Lublinie.

Są samotni, dlatego wybierają życie w domach spokojnej starości. – Telewizja, laptopy są przyjemniejsze od kontaktów z babcią – żali się Danuta Marciniak, pensjonariuszka jednego z takich domów.

Gorzej, jeżeli rodzina traktuje osobę starszą jak skarbonkę. Mieszka z nią tylko dla emerytury. Takie życie to często koszmar.

– Zdarza się, że dochodzi do pobić, zdarza się, że dochodzi do gróźb karalnych, np. zabije cię, jak nie dasz mi pieniędzy, podpalę twój dom –
mówi podkom. Paweł Międlak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. Za to można trafić nawet na 10 lat do więzienia.

Ale rachunki może wyrównać też samo życie. – Powinniście zrozumieć, że jeżeli wy tak mówicie, to my też mamy serce, rozumiemy to i nas to bardzo boli. Wy też będziecie starzy. Jak wy to na sobie poczujecie, to zobaczycie co wyście nam robili – ostrzega Stanisława Krzywińska, podopieczna domu spokojnej starości.

LP meritum.us, Aneta Goduńska, bwl, pszl, Panorama