0226cigar_smokeDwa miliony dolarów. Takiego odszkodowania zażądała nowojorska para od sąsiada, który we własnym apartamencie na Manhattanie od czasu do czasu popalał cygaro.

Russell i Amanda Poses złożyli pozew do sądu, w którym przekonywali, że Harry Lysons zasmradza im mieszkanie i powoduje problemy zdrowotne u ich dzieci.

Sprawę udało się zakończyć polubownie. Mężczyzna zapłaci sąsiadom dwa tysiące dolarów za każdym razem, gdy złapią go na paleniu.

Lysons zgodził się też, że pozwoli innym lokatorom budynku na inspekcję swojego mieszkania zawsze, gdy będą mieli uzasadnione podejrzenie, iż potajemnie pali papierosy. – Nie przeszkadzałoby nam nawet, gdyby zażądali miliona dolarów kary. Mój klient nie zamierza już palić w swoim apartamencie – oświadczył prawnik palacza.

Pozwany nowojorczyk jest emerytem, któremu wiele przyjemności sprawiało dotąd puszczenie każdego dnia cygarowego dymka. Teraz będzie wychodził na ulicę. Nie wiadomo jednak, kiedy tego zabronią mu z kolei władze Nowego Jorku.

Coraz więcej osiedli w Stanach Zjednoczonych wprowadza kategoryczny zakaz palenia fajek, cygar, papierosów etc. W Waszyngtonie, w budynku, w którym mieszka korespondent „Rz”, obowiązuje on wszędzie: na klatkach schodowych, na balkonach, w mieszkaniach. Egzekwowanie zakazu ułatwiają m.in. czujniki dymu – na balkonach, parkingu, dziedzińcu oraz przed wejściem do budynku.

Jeśli mimo to mieszkaniec lub jego goście mają ochotę zapalić, to zgodnie z liczącą kilkadziesiąt stron umową najmu, muszą odejść co najmniej 25 stóp (osiem metrów) od granicy osiedla.

Wpadka na dymiącym uczynku może kosztować kilka tysięcy dolarów. „Jeśli jakikolwiek mieszkaniec zostanie zauważony przez pracownika administracji lub nasze kamery przemysłowe na łamaniu zakazu, dostanie pisemne upomnienie. Kolejne naruszenie regulaminu może prowadzić do wypowiedzenia umowy najmu” – ostrzegają w grzecznych, acz stanowczych e-mailach przedstawiciele firmy wynajmującej mieszkania.

W wielu miejscach na terenie osiedla wiszą zaś ogłoszenia w stylu: „Dziękujemy za niepalenie”, „Szczęśliwe życie bez dymu” oraz „Czy nie przyjemnie jest się cieszyć naprawdę świeżym powietrzem?”.

Jacek Przybylski z Waszyngtonu

Rzeczpospolita