Do zaskakujących konkluzji doszli amerykańscy badacze. Według nich, chłonięcie wiedzy poprawia zdrowie. Naukowcy na podstawie statystyk wskazali na korelacje pomiędzy uczeniem się a mniejszym ciśnieniem krwi. A to oznacza lepsze samopoczucie i zdrowszy układ krążenia. Czyli mamy idealnie odwrotny stan niż przez lata całe zakładano: nauka i wszystko z nią związane (egzaminy, wyższy poziom świadomości itp) powodują większy stres wywołujący różnorakie schorzenia, a ograniczenie wiedzy sprawia u osób słabo wykształconych bezproblemowe podejście do otaczającej rzeczywistości, czego efektem miało być lepsze zdrowie psychiczne. Ale dokładne badania obaliły te – zdawało się – logiczne implikacje.
Im wyższe wykształcenie, tym niższe ciśnienie krwi. Amerykańscy naukowcy odkryli zaskakującą zależność między poziomem edukacji a zdrowiem układu krążenia.
Przez 30 lat badacze gromadzili dane prawie czterech tysięcy osób. Podzielono je na trzy grupy: ludzi o wykształceniu niskim, średnim i wyższym. Potem porównano wyniki ich skurczowego ciśnienia krwi.
Okazało się, że ludzie z najdłuższym stażem w edukacji mieli o dwa-trzy milimetry słupka rtęci ciśnienie niższe od tych z najsłabszym wykształceniem. Naukowcy zastanawiają się dlaczego, bo nauka to przecież stres związany chociażby z egzaminami; poza tym z badań wykluczono takie czynniki jak dieta czy palenie papierosów.
Być może chodzi o rodzaj wykonywanej pracy: ludzie z niższym wykształceniem mają mniejszą kontrolę nad swoimi obowiązkami i są naciskani przez szefów – co jest stresujące.
Niezależni naukowcy podkreślają, że osoby z niższym wykształceniem i niższymi dochodami mają w ogóle słabsze zdrowie, co oznacza, że dzieciom należy zapewnić jak najlepszy życiowy start.
lp meritum.us, IAR