Dwa pogrzeby prezydenckiej pary na Wawelu! O co w tym wszystkim chodzi i dlaczego trzymano te fakty w tajemnicy przed opinią społeczną? Sensacyjne wieści zaczynają wywoływać u przeciętnych obywateli sporą konsternację, stanowiąc kolejną pożywkę dla plotek czy nawet nowych spiskowych teorii zamachowych. W dodatku, iż największy w kraju nad Wisłą fachowiec w tej dziedzinie, za jakiego słusznie uchodzi Antoni Macierewicz, cały czas jest na posterunku, wciąż czuwa…
W rozmowie z reporterem TVN 24 Jan Siuta potwierdził, że doszło do ponownego otwarcia sarkofagu Lecha i Marii Kaczyńskich. Autor nagrobka pary prezydenckiej dodał, że czynność ta miała charakter “techniczny” i doszło do niej około 10-11 dni po pogrzebie.
– Skoro była już na ten temat publiczna wypowiedź, to nie jest już to tajemnica. Byłem tam, by dopełnić pewne sprawy techniczne. Otworzyć, zamknąć sarkofag i zostawić go w takim samym stanie, bez naruszenia. Więcej powiedzieć nie mogę, bo podpisałem pewne dokumenty. Na miejscu były służby, prawdopodobnie Biuro Ochrony Rządu – opowiadał na antenie TVN 24.
Jak ustalił “Super Express”, na Wawelu odbył się drugi, nieoficjalny pogrzeb Lecha i Marii Kaczyńskich. Oficjalny pogrzeb Lecha i Marii Kaczyńskich, jak wiadomo, odbył się w Krakowie na Wawelu 18 kwietnia 2010 roku. Jak dowiedział się jednak “Super Express”, kilka dni później doszło do drugiego pochówku, co potwierdza Jarosław Kaczyński. Prezes PiS, który nie uczestniczył w drugiej uroczystości, nie chce mówić o całej sprawie. Dodaje tylko, że działy się rzeczy skandaliczne, a cała sprawa jest zbyt bolesna, bym o niej mówił.
W drugim pochówku uczestniczył Jan Siuta, twórca wawelskiego sarkofagu.
Drugi pochówek wiąże się z tym, że ciała ofiar katastrofy smoleńskiej były bardzo zmasakrowane. Wiele fragmentów ciał nie udało się zidentyfikować od razu, i dopiero po jakimś czasie były odsyłane do Polski z Moskwy, gdzie były badane. Część rodzin ofiar zwraca uwagę, że sposób badania zwłok przez stronę rosyjską był skandaliczny.
***
Niesłychane rzeczy wychodzą na światło dzienne odnośnie pogrzebu(ów) prezydenckiej pary na Wawelu, a do sensacyjnej atmosfery wciąż doskonale dostosowuje się Antoni Macierewicz. Przewodniczący sejmowej komisji do wyjaśnienia przyczyn katastrofy z 10 kwietnia u.br. najwyraźniej idzie na całość i nie widać granicy tegoż szaleństwa. Pierwszy śledczy i równocześnie demaskator spiskowy Rzeczypospolitej już nie puszcza znacząco oka do publiki, teraz wprost rzuca oskarżenia i rysuje przed żadną sensacji gawiedzią nieprawdopodobne scenariusze wydarzeń sprzed roku na lotnisku Siewiernyj. Oczywiście Macierewicz niczym dobrze nakręcona katarynka wciąż powtarza, iż absolutnie nie chce niczego sugerować, ale… No właśnie, rzeczywiście superśledczy nie chce, bo teraz to już naprawdę niedwuznacznie sugeruje, jak doszło do “zamachu” i kto za nim może stać. Macierewicz w swym szaleństwie zdaje się być z dnia na dzień coraz bardziej niebezpieczny, a ktoś w końcu powinien zatrzymać ten cały czas potęgowany spektakl podżegania Polaków.
Szef parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską Antoni Macierewicz przygotowuje komputerową rekonstrukcję wraku samolotu Tu-154M na podstawie zdjęć robionych na miejscu wydarzenia, niedługo po tragedii. Macierewicz stwierdził też, że cofnięcie 10 kwietnia samolotu z rosyjską ochroną dla Lecha Kaczyńskiego wskazuje na “jakąś straszliwą sytuację”.
– Ponieważ nie mamy wraku, nie mamy pomocy urzędników pana premiera, w związku z tym postanowiliśmy ze zdjęć robionych w odległości czasowej jak najkrótszej – godzinę dwie, trzy (od katastrofy-red.), wtedy kiedy te części nie były jeszcze ruszone – zrekonstruować, jak one wyglądałyby na korpusie samolotu, i ustalić, które z nich były najbardziej narażone na oddziaływanie zewnętrzne – powiedział Macierewicz po posiedzeniu zespołu.
Zaznaczył, że prace są “na etapie dosyć zaawansowanym”. Zastrzegł jednak, że jest za wcześnie na mówienie o jakichkolwiek wnioskach z dotychczasowej rekonstrukcji.
Podczas posiedzenia zespołu posłowie zobaczyli pierwsze efekty prac nad rekonstrukcją – rysunki z oznaczonymi częściami wraku, które udało się zidentyfikować na zdjęciach.
Macierewicz powiedział posłom, że nie są to żadne twarde ustalenia, za które dałby sobie uciąć głowę, ale wygląda na to, że najbardziej rozpadły się części pod śródpłaciem – tak jakby tam nastąpiło jakieś rozerwanie.
Członkowie zespołu wysłuchali ponadto w czwartek Adama Kwiatkowskiego, pracownika kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w dniu katastrofy przebywał w Smoleńsku i na własne oczy widział miejsce tragedii.
Macierewicz powiedział potem, że słowa Kwiatkowskiego potwierdzają, iż funkcjonariusze BOR nie zabezpieczali terenu lotniska, kiedy miał na nim wylądować samolot z prezydentem na pokładzie.
Polityk dodał też, że samolot z ochroną rosyjską dla Lecha Kaczyńskiego został cofnięty, o czym “nikt ze strony polskiej nie został poinformowany”.
– Powstaje pytanie, którego nie chcę formułować w sposób nadmiernie podejrzliwy lub straszny, ale powstaje pytanie, dlaczego nie poinformowano o tym, że nie będzie żadnej ochrony. Czy to jest tak, że uznano, że ta ochrona już nie będzie potrzebna? Jak to jest, o co tutaj chodzi, dlaczego doprowadzono do takiej sytuacji, w której strona rosyjska uznała, że pan prezydent może lądować bez żadnej ochrony? – mówił Macierewicz.
– To są pytania, które można bardziej lub mniej podejrzliwie formułować, ale wskazujące na jakąś zupełnie niezrozumiałą i straszliwą sytuację – dodał.
Druga kwestia, która – według Macierewicza – została przez Kwiatkowskiego uwypuklona, to inne traktowanie podczas przygotowań do wizyty – przez polską ambasadę, jak i stronę rosyjską – urzędników, którzy reprezentowali prezydenta Lecha Kaczyńskiego, i tych, którzy reprezentowali premiera Donalda Tuska.
Jak mówił, potwierdza to obraz, że urzędnicy pana prezydenta nie mieli żadnego stanowiącego głosu (w sprawie przygotowań wizyty), ale że dodatkowo (…) zarówno strona rosyjska, jak i wyznaczeni urzędnicy pana premiera działali tak, żeby utrzymywać urzędników prezydenta w jak największej niewiedzy co do podstawowych ustaleń.
LP meritum.us, Super Express, TVN24, PAP