Italy LibyaNiespodziewanie Barack Obama znalazł się pod ostrzałem krytyki po interwencji amerykańskich wojsk w Libii. Przy czym nie do końca jest kwestionowany sam udział Stanów Zjednoczonych w operacji “Świt Odysei” ile kwestie formalne, związane z indywidualnie podjętą decyzją przez prezydenta USA. Mógł czy nie mógł aktualny przywódca największego mocarstwa na świecie bez aprobaty Kongresu zadecydować o współuczestnictwie Amerykanów w militarnej akcji w odległym od Stanów Zjednoczonych zakątku świata? Oto jest pytanie, stanowiące zresztą zalążek zaciekłych sporów.

Interwencja sił amerykańskich w Libii ożywiła w USA stary spór o prawo prezydenta do rozpoczynania wojny bez zgody Kongresu. W przypadku Libii, prezydent Barack Obama podjął decyzję bez tego upoważnienia i utrzymuje, że miał do tego pełne prawo.

Pretensję do prezydenta ma o to teraz wielu członków Kongresu z obu partii, m.in. demokratyczni kongresmani Jerrold Nadler i Dennis Kucinich oraz republikańscy senatorowie Richard Lugar i Rand Paul.

Kucinich groził nawet Obamie impeachmentem, czyli parlamentarnym oskarżeniem o wykroczenia uzasadniające usunięcie z urzędu, na co praktycznie nie ma szans. Konstytucja USA wymaga od prezydenta konsultacji z Kongresem i uzyskania jego zgody na wojnę, z wyjątkiem sytuacji bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju.

W praktyce jednak, od czasu wojny koreańskiej z lat 1950-1953, USA rozpoczynały wszystkie następne wojny bez formalnego upoważnienia od Kongresu. Poszczególni prezydenci uzyskiwali tylko polityczną zgodę na działania zbrojne w formie ustaw i rezolucji.

Obama konsultował się jedynie w piątek z niektórymi członkami Kongresu informując ich o planie udziału USA w międzynarodowej interwencji w celu wprowadzenia strefy zakazu lotów wojskowych nad Libią, zgodnie z uchwaloną poprzedniego dnia rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Krytycy Obamy wypominają mu, że sam, jako kandydat do Białego Domu w 2007 roku w wywiadzie dla “Boston Globe” powiedział, iż prezydent USA “według konstytucji nie ma uprawnień by rozkazać atak militarny w sytuacji, która nie wymaga odsunięcia bezpośredniego zagrożenia dla kraju”.

Obama jest z wykształcenia prawnikiem i w Chicago wykładał prawo konstytucyjne na miejscowym uniwersytecie.

W liście do Kongresu w poniedziałek prezydent wyjaśnił, że operacja libijska ma charakter ograniczony, gdyż jej celem jest tylko ochrona ludności cywilnej przed masakrą grożącą jej ze strony reżimu Muammara Kadafiego. Podkreślił, że jest zgodna z interesami USA i zapewnił, że będzie trwała krótko.

Powołując się na to rozróżnienie między ograniczoną akcją zbrojną a wojną na pełną skalę doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Tom Donilon powiedział, że Obama miał pełne prawo wydać polecenie interwencji w Libii.

Koalicja USA, Francji, Wielkiej Brytanii, Kanady i Włoch przystąpiła w sobotę do operacji “Świt Odysei”, mającej powstrzymać ataki libijskich wojsk rządowych na ludność cywilną.

LP meritum.us, PAP