Ponoć prawdziwe szczęście zwiastuje dobre zdrowie i słaba pamięć, ale mówią też, że głowa bez pamięci, to jak koszary bez wojska. Jaka zatem jest prawdziwa recepta na szczęście, trudno zgadnąć. Szczęście i pamięć towarzyszą człowiekowi od lat zarania. Nie zawsze szczęście otacza pamiętliwego. Trudno zgadnąć czego jest więcej, bo w życie człowieka wkrada się też nieszczęście. Są rzeczy, o których trzeba starać się zapomnieć, lecz są również takie, które należy pamiętać do końca życia. Z lat szkolnych pamiętamy regułki, liczby, wiersze, ale zapominamy często o tych, dzięki którym coś pamiętamy.
Pomimo wszystkiego należy się o pamięć troszczyć i co najważniejsze ją pielęgnować. Zapomnijmy co złe, ale pamiętajmy o wszystkim, co dobre. Są jednak momenty w życiu każdego z nas, o których zapominać nie wolno. W żadnym razie nie należy zapominać o tych co odeszli, a z którymi dzieliliśmy wspólny kąt.
Przeżywaliśmy rocznicę wielkiej tragedii, która pozostawiła po sobie tak wiele pytań i wątpliwości. Każdego dnia na świecie w różnych okolicznościach traci życie wielu ludzi, ale to tak daleko od nas… Inaczej postrzegamy tragedię nam bliską, ta bardziej nas boli. Często dziwimy się, że świat tak mało mówi o tym wydarzeniu, ale to dla nich tak daleko…
Chicago nie zapomniało o ludziach, którzy udali się w ostatnią podróż. Zorganizowano wiele spotkań, koncertów poświęconej tej smutnej rocznicy. Cały długi tydzień byliśmy najbliżej kraju, jednoczyliśmy się z rodzinami, które wbrew woli biskupów pozostają w żałobie. Wysłuchaliśmy Mszy Żałobnej Mozarta, której też kompozytor nie zdążył dokończyć. Nie zawsze Bóg pozwala na dokończenie jakiejś misji, jakiegoś dzieła. Planowanie zdało egzamin jedynie w czasach wczesnego Gomułki, a jego efekty odczuwamy jeszcze dzisiaj. Gdyby wszystkie plany człowieka sprawdziły się, świat dawno przestałby istnieć. Człowiek jest zbyt śmiały i trudno mu określić rozsądne granice jego poczynań.
Nasze miasto zaszczyciło swoją obecnością kilka znanych osób z Polski: były to żony smoleńskich ofiar, dziennikarze, artyści.
Miałem przyjemność być na kilku spotkaniach. Jan Pospieszalski i Ewa Stankiewicz prezentowali swoje najnowsze filmy poprzedzone bogatym słownym wstępem. Kiedy ogląda się jedne (solidarni 2010) serce rośnie. Przy innych (w obronie krzyża) rumieńce zalewają lica.
Byłem też na koncercie Marcina Stycznia i jestem do dzisiaj pod wielkim wrażeniem. Wspaniały głos, czarodziejski dźwięk gitary sprawiły, że ten wieczór pozostanie długo w sercach ludzi, których zgromadziło się tak wielu. Słuchaliśmy pieśni do słów Karola Wojtyły, Ernesta Bryla i samego wykonawcy, który do wszystkich utworów napisał wspaniałą muzykę.
Piękna, przemyślana (mniej nowoczesna) poezja i cudowny człowiek, który ją wyśpiewał. To wszystko czego potrzebuje pieśń. Szkoda, że nie mogłem być na wszystkich spotkaniach, ale tak już bywa.
Powstaje w tym miejscu pytanie: czy wykorzystaliśmy czas i wielki potencjał?
Ciekaw jestem ile polskich szkół zaprosiło gości znad Wisły, by zorganizować choć jedną lekcję współczesnej historii. Wiem, że Muzeum Polskie 10 kwietnia uczyło młodzież malować pisanki, a harcerze w równą rocznicę tragedii urządzili kiermasz. Brawo organizatorzy – tak trzymać! Później dziwimy się, że dzieci nie wiedzą co oznacza słowo Ojczyzna czy patriotyzm, jeśli pisanki są ważniejsze…
Jeśli Pan Bóg chce kogoś ukarać, najpierw zabiera mu rozum, a później …
Tak tu i ówdzie obchodzono tydzień narodowej żałoby.
W sobotni wieczór w Ośrodku Milenijnym poeci „rozmawiali” o smoleńskiej tragedii. Honorowym gościem była pani Maria Seweryn, której mąż (dobrze znany w naszym środowisku) zginął wraz z innymi pod Smoleńskiem. Z Jej dość obszernego monologu dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy. Jeśli ktoś chce mówić należy go wysłuchać, to pomaga obu stronom, a przy okazji świadczy o grzeczności i kulturze człowieka.
W powadze wieczoru nie zabrakło czasu dla nikogo. Jedni czytali jeden, inni nawet trzy wiersze. I o to w poezji chodzi.
Wiersze były różne, jednak wszystkie mówiły o wielkiej żałobie i tych, których już nie ma. Opowiadały o losie i cierpieniu ludzi, o tym co najstraszniejsze, i o pamięci. „Kochajmy ludzi, tak szybko i niespodziewanie odchodzą”. Odchodzą często bez pożegnania, pozostawiając nam łzy i wieczny smutek. Żałoby nie można skrócić, choć niektórzy usiłują. Jej głębię znają osierocone dzieci, matki, ojcowie, żony, mężowie; najbliżsi. Tylko oni wiedzą jak wielką stratę powoduje odchodzący człowiek. Im się należy ciepłe, pocieszające słowo i wyrazy współczucia. Dobre słowo potrafi czynić cuda, tak trudno otrząsnąć się po tragedii bez duchowego wsparcia.
Śmierć pokazuje marność i bezsilność człowieka. Z niej uczymy się pokory, z niej czerpiemy mądrość. Jednak tak wiele śmierci naraz potrafi odebrać zmysły, rozdzielić naród, wyzwolić smutek i agresję. Wszyscy widzieliśmy, co działo się po katastrofie: jedni płakali, drudzy bili się pod krzyżem. Taki już jest człowiek.
Wieczór w Ośrodku Milenijnym u Jezuitów pokazał, że pamięć istnieje, że jest tak potrzebna jak chleb i powietrze. Ludzie jednoczą się w każdym nieszczęściu, tworzą wiersze, pieśni, bo to pomaga żyć, wzmacnia w dalszej wędrówce. Prawdziwa poezja przenosi w czasie, daje wytchnienie i zachęca do głębokich przemyśleń. Coraz mniej słyszymy pięknych i wyważonych słów, zagłębiamy się w naukach, a odchodzimy od prawdziwej literatury. Kiedy ci smutno – wiersz, kiedy łzy ronisz – wiersz. W wierszu oddychasz, w wierszu się pocisz i w wierszu odchodzisz, by w nim powracać. Poezja jest dobra na wszystko.
Wspomniany wieczór prowadziła Alina Szymczyk, a rozpoczął o. Jerzy Karpiński wprowadzając w duchowy, poważny nastrój. Nie było tłumów, ale był duch poezji i ta powaga, która kazała zastanowić się nad przyszłością. Apel poległych, wiersz „Katyń” Feliksa Konarskiego wprowadził słuchaczy na tę smutną ziemię, gdzie tylko cisza przypomina o poległych. Gdzie wiatr śpiewa niezrozumiałe psalmy i ta mgła, która chroni przed prawdą.
W wielkiej zadumie czytano wiersze, każdy inny, choć o tym samym. Tylko cisza i spokój potrafią stworzyć niepowtarzalną atmosferę. Tylko w ciszy potrafi człowiek sam siebie zrozumieć, usłyszeć i odnaleźć zagubione dawno myśli. Jest pięknie jak jeden mówi, a reszta słucha. Wiersze recytowało szesnastu poetów zrzeszonych i nie zrzeszonych. Jakie to ma znaczenie, kiedy najważniejsza jest pamięć o tych, co odeszli bez pożegnania.
Kiedy wychodzisz rychło wracaj bracie, nie każ na siebie czekać nieustannie,
na drogę się przeżegnaj i poproś Pana Boga, by nie tylko dojść pozwolił…
… najważniejsza powrotna droga.
11 kwiecień
Władysław Panasiuk