Udział w decydującej fazie rozgrywek NBA i NHL dwóch chicagowskich drużyn to wielkie emocje dla mieszkańców całej aglomeracji nad jeziorem Michigan i równie wielkie nadzieje. W przypadku Bulls na powrót do lat świetności, czyli walkę o najwyższe trofeum, odnośnie Blackhawks – obronę tytułu mistrzów najlepszej hokejowej ligi świata. Okazuje się, iż dla miasta jest to także walka o wielkie wpływy, liczone w setkach milionów dolarów.
Awans “Byków” i “Jastrzębie” do każdej następnej rundy to niebagatelny zastrzyk finansowy dla borykającego się z ogromnym deficytem budżetowym “Wietrznego Miasta”.
Według danych firm konsultingowych, gdyby Bulls dotarli do ścisłego finału fazy playoffs w NBA to Chicago i okolice wzbogaciłyby się o co najmniej $75 milionów.
W przypadku Blackhawks stawka jest zbliżona. Szacuje się, iż dotarcie wysoko w playoffowej drabince przez podopiecznych Joela Quenneville może oznaczać dla aglomeracji chicagowskiej dochód od 50 do 75 milionów dolarów.
Sumy niebagatelne, jest więc o co walczyć. Tak więc sportowe wizytówki naszego miasta będą się bić o tytuły, a zarządzający Chicago trzymać będą mocno zaciśnięte kciuki licząc głównie na ogromne wpływy finansowe. Dla Chicago dobra passa “Byków” i “Jastrzębi” może bowiem oznaczać dochód rzędu 125-150 milionów zielonych banknotów.
Na dzień dzisiejszy Blackhawks walczą w 1. rundzie playoffs z Vancouver Canucks (w serii 0-1, drugi mecz dzisiaj o 9 pm, ponownie na wyjeździe), a Bulls rozpoczynają decydującą batalię w sobotę z Indiana Pacers w United Center.
Kibice pragną zwycięstw przedłużających emocje, miasto z kolei przede wszystkich tychże ze względów prestiżowych i czysto finansowych.
eLPe meritum.us, CBS Chicago