0406-ekonomiaZaniepokojenie stanem ekonomii państwa wśród zwykłych Amerykanów mało że nie maleje to wciąż wzrasta. Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych boją się jutra, sceptycznie podchodząc do zapowiedzi naprawy finansów publicznych i z dużą rezerwą przyglądając się planowanym reformom. Stąd prezydent Barack Obama szykuje akcję przekonywania obywateli co do konieczności wprowadzenia nowych ekonomicznych zasad, które mają uzdrowić gospodarkę kraju a zarazem ominą bolesne implikacje tego manewru dla każdego obywatela. Pewnie jako przykład pogorszenia statusu za sprawą kryzysu pan prezydent będzie podawał własne w tej materii doświadczenia. Wszak w kończących się dzisiaj rozliczeniach podatkowych Obama zadeklarował rodzinne zarobki w wysokości $1,7 miliona, gdy jeszcze za 2009 rok raportował dochód jego gospodarstwa domowego sięgający 5,5 mln dolarów. Tak więc on też jest zmuszony do zaciskania pasa…

Do planu redukcji deficytu i długu publicznego, ogłoszonego kilka dni temu w Waszyngtonie, zamierza przekonać Amerykanów Barack Obama. W tym celu prezydent USA wybiera się w kilkudniową podróż po kraju.

Prezydent chce umocnić społeczne poparcie dla swojego planu przed zbliżającą się batalią w Kongresie na temat budżetu.

Sondaże wskazują, że koncepcja zmniejszenia deficytu wysunięta przez Obamę – połączenie cięć wydatków z podwyżką podatków od najzamożniejszych Amerykanów – cieszy się poparciem zdecydowanej większości społeczeństwa.

Ale jednocześnie z sondaży wynika, że ponad połowa Amerykanów jest niezadowolonych z polityki ekonomicznej Białego Domu. Przyczyną jest wciąż wysokie bezrobocie, stagnacja płac realnych oraz rosnące ceny paliw i żywności.

Najbliższy etap batalii budżetowej będzie się toczyć wokół ewentualnego podniesienia przez Kongres progu dozwolonego zadłużenia kraju.

Oczekuje się, że obecny ustawowy pułap zadłużenia – 14,3 biliona dolarów – będzie w przyszłym miesiącu przekroczony. Administracja nalega na usankcjonowanie przez Kongres podniesienia tego progu.

Republikanie jednak zapowiadają, że w ustawie o podwyższeniu pułapu muszą się znaleźć kolejne cięcia wydatków rządowych, i sugerują, że inaczej nie zgodzą się na podniesienie progu zadłużenia. Rząd ostrzega, że wywołałoby to groźne skutki na światowych rynkach finansowych.

eLPe meritum.us, PAP