Nasze “Jastrzębie” niestety nie obronią Pucharu Stanley’a. Po szalonej batalii Blackhawks uległy wczoraj w 7. meczu Vancouver Canucks 1-2 po dogrywce i w całej serii 3-4. Na osłodę chicagowskim kibicom pozostaje emocjonować się meczami “Byków”, które po wtorkowym zwycięstwie 116-89 w 1. rundzie fazy playoffs pokonały w serii 4-1 Indiana Pacers. Tak więc najlepszy zespół sezonu regularnego w skali całej NBA stosunkowo pewnie awansował do półfinału Wschodniej Konferencji.
Sam awans do playoffs podopiecznych Joela Quenneville był niebywały, tak jak i zresztą cała seria z Vancouver. Po porażkach w pierwszych trzech pojedynkach (0-2, 3-4, 2-3) niespodziewanie nastąpiło przebudzenie. Chicagowianie odnieśli trzy z rzędu zwycięstwa (7-2, 5-0 i 4-3 po dogrywce) i o wszystkim musiał zadecydować 7. mecz na tafli rywali. Miejscowi po trafieniu Alexandre Burrowsa prowadzili od 02,43 minuty spotkania 1-0, a wyrównanie padło w najmniej oczekiwanym momencie. Mianowicie na minutę i 56 sekund do końca regulaminowego czasu, podczas gry w osłabieniu, Jonathan Toews pokonał Roberto Luongo, zdobywając gola na 1-1 i przedłużając nadzieje fanów Hawks. O ostatecznym rozstrzygnięciu znów musiała zadecydować dogrywka. Szczęście było bardzo blisko, bo od 24. sekundy dodatkowego czasu Hawks grali przez dwie minuty z przewagą jednego gracza w polu. Niewykorzystanie liczebnej przewagi zemściło się w 5,22 min. over time. A katem obrońców tytułu mistrzowskiego okazał się Burrows, zdobywając swojego drugiego gola w meczu, decydującego o zwycięstwie 2-1 Canucks w spotkaniu i 4-3 w serii.
W przypadku Vancouver można mówić o przełamaniu kompleksu Chicago. Mianowicie w dwóch poprzednich sezonach Blackhawks eliminowały Canucks w 2. rundach playoffs. Okazało się, że do trzech razy sztuka…
Diametralnie inne nastroje mieli gracze i kibice Bulls po wtorkowym spotkaniu z Indiana Pacers w United Center. W 5. spotkaniu serii chicagowianie pewnie zwyciężyli 116-89, kończąc batalię 4-1. Rezultaty wcześniejszych potyczek: 104-99, 96-90, 88-84, 84-89.
Znów najskuteczniejszy w ekipie “Byków” był Derrick Rose, zdobywając 25 punktów. Niewiele ustępował mu tym razem Luol Deng, kończąc spotkanie z dorobkiem 24 “oczek” na koncie.
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us