Agencja Artystyczna “Partus” na swojej witrynie internetowej zamieściła interesujący wywiad Wiesława Dąbrowskiego z Olgierdem Łukaszewiczem na temat pierwszej Konsytucji dla Europy, której autorami byli Polacy. Biorąc pod uwagę obecne dyskusje o wspólnej Konstytucji dla krajów Unii Europejskiej, historyczne konotacje zdają się być iście frapujące.
Wiesław Dąbrowski: – Tematem naszej rozmowy jest projekt Konstytucji dla Europy A.D. 1831. Co to takiego jest?
Olgierd Łukaszewicz: – W 2004 roku, w roku naszej akcesji do Europy, w Muzeum Niepodległości w Warszawie, sięgnąłem do książki właśnie o tym zagadkowym tytule „Konstytucja dla Europy”. Dzisiaj wiemy, że jest to pierwszy dokument o tej nazwie, który w ogóle miał miejsce w Europie. Przedtem mieliśmy do czynienia z dokumentami o nazwie „Przymierze dla pokoju”. Wojciech Jastrzębowski, jeden z młodych oficerów w powstaniu listopadowym wraz z innymi żołnierzami ułożyli taką konstytucję, ponumerowali w punktach. I ciekawe, że ich wizja się spełniła. Na przykład: „dotychczasowe granice geograficzne krajów, główna przyczyna rozlewu krwi Europejskiej znoszą się na zawsze”. Spełniło się marzenie tamtego pokolenia. Nikt nie może mówić, że wizja wspólnej Europy jest sprzeczna z tradycją narodową, bo właśnie w powstaniu listopadowym powstała ta konstytucja. Oczywiście był to dokument pacyfistyczny, taki, który powstał z lęku przed carską Rosją i namawiał narody europejskie do założenia swojego wspólnego kongresu, który by stanowił prawa europejskie, prawa, które chroniłyby wiecznie pokój w Europie. Ciekawe, że ten rówieśnik Adama Mickiewicza, Wojciech Jastrzębowski widzi inaczej Europę niż Adam Mickiewicz, który bolał, że Europa nie pochyla się nad losem Polaków, Polakom przypisywał z kolei misję naprawy Europy. A tymczasem ze środka Polski mamy do czynienia z dokumentem, który po tylu latach dzisiaj jest dla nas rzeczywiście aktualny. Niestety zabory sprawiły i carska Rosja przede wszystkim, że ten dokument był mało znany. Po raz pierwszy przywrócony pamięci narodowej w 1936 roku przed wojną i dopiero po wielu latach, w 1985 roku wydany przez Naczelną Dyrekcję Archiwów Państwowych.
WD: – Ale to nie jest ta sama konstytucja, którą w 1791 roku Sejm Czteroletni uchwalił dla Polski?
OŁ: – „Konstytucję dla Europy” opublikowano właśnie w rocznicę Konstytucji 3 Maja, w 1831 roku. Specjalnie nawiązano w niej do tradycji naszej konstytucji majowej. Musimy pamiętać, że w Europie jeszcze bardzo żywy był entuzjazm wobec tamtych naszych pamiątek narodowych np. mamy niemieckie pieśni na cześć Konstytucji 3 Maja. Polacy byli widziani w Europie jako ci, którzy dają przykład jak wyzwalać się spod władzy tyrana. Myśli, które znajdują się w tym dokumencie są niezwykle dla nas dzisiaj aktualne, są współczesne. W Sejmie przed kilku laty, kiedy marszałkiem był Bronisław Komorowski, pojawiło się wydawnictwo właśnie tego tekstu. W ten sposób jest on przywracany pamięci Polaków, ale ciągle za mało robi się w tej sprawie, żebyśmy sobie uświadomili, że ten dokument istnieje. Od 2004 roku myślę o tym, żeby znaleźć formę, która by przywróciła pamięci Polaków ten nadzwyczajny dokument.
WD: – A powiedz czy biurom Unii Europejskiej jest ta konstytucja w ogóle znana?
OŁ: – Od niedawna tak. Była wystawa u nas w Sejmie „Polscy ojcowie Europy” i ta wystawa znalazła się także w Brukseli. Konstytucja Jastrzębowskiego jako jeden z przykładów polskiej myśli europejskiej także była tam prezentowana. Natomiast ja uważam, że trzeba temu dokumentowi nadać szczególne znaczenie, bo wyrywa nas jakby z tych opłotków polskich cierpień i jakiegoś towianizmu do racjonalnej społeczności europejskiej i ma coś ciekawego do przekazania. Jest to niewątpliwie inspirowane dziełem Emmanuela Kanta „O wiecznym pokoju”. Jest także zakorzeniony w europejskiej myśli politycznej, ewidentnie autorzy znali dzieła i francuskich i niemieckich autorów.
WD: – A czy masz jakieś plany z tym związane, co byś chciał z tym zrobić? Jakie masz propozycje?
OŁ: – Ja uważam, że najlepszą byłaby forma widowiska, które zwróciłoby uwagę na ten dokument. Miałem takie doświadczenia, kiedy starałem się oddać cześć Krzysztofowi Kamilowi Baczyńskiemu na Placu Teatralnym i organizowałem widowisko „Śpiew z pożogi” dedykowane jego pamięci czy „Zaduszki Narodowe 2000” poświęcone wszystkim wywożonym na Sybir w XIX i XX wieku, czy też widowisko z okazji odsłonięcia pomnika Juliusza Słowackiego. Myślę o tego typu teatralnym widowisku ulicznym, plenerowym, w którym wzięłyby udział tak modne dzisiaj oddziały pielęgnujące tradycje historycznego munduru wojskowego, powstania listopadowego. One to gromadzą wielu dzisiaj wielu ciekawych, młodzież ciekawą naszej tradycji historycznej i skoro to wyrasta z powstania listopadowego powinno mieć ten pejzaż scenograficzny. I marzy mi się, aby pokazać to w pewnym dialogu z „Dziadami” Adama Mickiewicza, że w tle tego marzenia o wolnej Europie jest lęk przed wywózką na Sybir, a jest także taka myśl, która nie jak ksiądz Piotr w „Dziadach” jęczy, szlocha przeciwko Europie, że to Europa mój naród wlecze się na krzyż i urąga się na tym krzyżu, nie. To jest właśnie myśl pozytywna, która miała jednoczyć wszystkie elity w pokoju. W jakiś sposób tak jak Konstytucja 3 Maja była inspirowana środowiskami masońskimi trzeba powiedzieć, to i tutaj też się wyczuwa takie tło. Chciałbym, żeby wystąpili w tym aktorzy teatrów Narodowego, Polskiego, tak jak w tamtych widowiskach, żeby była muzyka Janusza Grzywacza, instalacja plastyczna Jerzego Kaliny. Projekty są bardzo śmiałe, bo i śmiałe były tamte przedsięwzięcia. Ostatnie lata od podpisania Traktatu Lizbońskiego, kiedy zdawało się, że ta idea Europy zaczyna się chwiać, chciałem wzmocnić tę świadomość, pokazać, że nie możemy powiedzieć, że nasza narodowa tradycja sprzeciwia się Brukseli czy idei takiej integracji. Nie, właśnie pokazać, że ci powstańcy dążyli do takiej wspólnej Europy i że teraz realizujemy ich wspólny testament, marzenie. Od trzech lat, począwszy od Stowarzyszenia Wolnego Słowa, którym kierował Mirosław Chojecki próbuję to zrealizować, składamy wnioski, nie uzyskujemy żadnej akceptacji choć to by świetnie pasowało do takiego Stowarzyszenia Wolnego Słowa, które co prawda pielęgnowało te opozycyjne wydawnictwa z naszych czasów obalania komunizmu, ale jakże chętnie nawiązywali to tradycji takich dokumentów, które były rozdawane w formie ulotek w czasie powstania listopadowego w cenie zresztą 25 groszy.
WD: – A co na to instytucje rządowe, samorządowe? Przecież to jest chluba polskiej myśli.
OŁ: – I niestety ani Pani Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz nie uznała tego, znaczy jej urzędnicy nie uznali tego za ciekawy dokument, ani trzy lata temu, ani rok później kiedy jeszcze Muzeum Historii Polski chciało też to zrealizować, no i ostatnio Narodowe Centrum Kultury także jest jakby gotowe i mam ich poparcie – nikt nie oferuje żadnego budżetu. Niestety nie udaje się nikogo zainteresować nawet Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, który zaznaczał, że ciepło myśli o tym projekcie jak dotychczas nie pomógł. Zarówno też Wiceminister Kultury, do którego należy Dziedzictwo Narodowe Pan Piotr Żuchowski jakkolwiek odnosi się sympatycznie do idei. Posiadam wiele różnych poparć zarówno samego Ministra Integracji Europejskiej Pana Mikołaja Dowgielewicza, zarówno Marszałka Sejmu podówczas, a dzisiaj Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, ale niestety nie udaje się przeprowadzić tej idei. Jest to o tyle dziwne, bo ja sobie nie zawłaszczam sposobu w jaki należy oddać cześć temu dokumentowi. Mogłyby się zjawić inne konkurencyjne pomysły i wizje jak to zrobić, ale żeby jakąkolwiek w Polsce uwagę chciałoby się zwrócić na to, i to szczególnie teraz, kiedy obejmujemy Prezydencję w Unii Europejskiej i przydałoby się pokazać nam samym a i innym, którzy będą o nas pisać, że ta myśl wspólnej Europy wyprzedziła w formie projektu konstytucji cokolwiek, co powstało na ten temat w ogóle w historii Europy. Nie rozumiem obojętności polityków, którzy znają ten dokument, znają także wizję mojego widowiska, bo im ją rozdałem, a mimo to istnieje jakaś niemożność. Powstało w Polsce 1500 projektów związanych z Prezydencją, projektów kulturalnych jak doniosła „Gazeta Wyborcza”. Zdumiewa mnie, że pośród tej cyfry nie znalazły się środki na to, aby promować tak wspaniały, prekursorski dokument z polskiej historii.
WD: – Czy próbowałeś zainteresować tym media, prasę, radio, telewizję i jeśli tak, to co oni na to?
OŁ: – Nie próbowałem się skarżyć mediom. Raz to zrobiłem wtedy, kiedy Towarzystwo Budowy Pomnika Juliusza Słowackiego powierzyło mi stworzenie widowiska na tę okazję. Wydawało się, że to przedstawienie się nie odbędzie. W końcu jednakowoż się odbyło, bo właśnie interweniowała prasa. W tej sprawie polskiej prasie się jeszcze nie skarżyłem nikomu. A właściwie gorycz jest we mnie tak wielka, bo właśnie mija 3 maja czyli właśnie 180. rocznica opublikowania tego dokumentu w 1831 roku. I pozostaje perspektywa zaledwie kliku miesięcy do następnej rocznicy powstania listopadowego, kiedy śpiewano „co za kraj, co za kraj z listopadem idzie maj”. Oby ten listopad i smutek nie zaważył na tym dokumencie.
WD: – Jesteś wybitnym, uznanym w Polsce aktorem. To nie jest pierwsze widowisko, które przygotowałeś jakby poza strukturami teatralnymi?
OŁ: – Kiedy byłem członkiem zespołu Teatru Narodowego kilka ważnych tego typu demonstracji aktorów, którzy przypominali etos polskich aktorów, jako aktorów narodowych właśnie ku czci jak już wspomniałem Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, ku czci wywiezionych wszystkich na Sybir się odbyło. Czyli Baczyński, Sybir, Słowacki a także Mieszkańcom Warszawy skazanym na Zagładę. Ale zaczęło się to kiedyś bardziej swobodnie bo w 200. urodziny Adama Mickiewicza. Pamiętając 30. rocznicę wydarzeń marcowych po „Dziadach” Dejmkowskich w Teatrze Narodowym poszliśmy z szopką satyryczną pod ten pomnik i aktorzy poczuli, że też mogą na ulicy, w takiej formie rebelianckiej świadczyć o swoim etosie zawodowym, który jest Polsce dosyć szczególny. Właśnie się to troszkę zapomina, ale pamiętajmy, ja, jako wykonawca roli Generała Fieldorfa w filmie pt. „Generał Nil” Ryszarda Bugajskiego bardzo doświadczyłem tego, jak potrzebny jest aktor, który tak jak kiedyś bohater „Popiołu i diamentu” Andrzeja Wajdy. Filmy te rozmawiały ze środowiskami niepodległościowymi. To środowisko szarych szeregów, które licznie zgromadziło się kiedy latem robiłem imprezy ku czci Krzysztofa Kamila Baczyńskiego – przyszło 4,5 tysiąca ludzi. To środowisko doceniło film o Generale Fieldorfie, za moją rolę otrzymałem statuetkę światowego związku AK. Ja myślę, że przypomnienie etosu żołnierzy powstania listopadowego, autorów „Konstytucji dla Europy” to jest dług, który naprawdę powinniśmy spłacić wobec tego pokolenia i nie dawać za wygraną zaborcom, którzy starali się by tego dokumentu już nigdy w historii naszej nie było.
WD: – Ale powiedz, dzisiaj, w czasach kiedy celebry ci, kiedy seriale, czy uważasz, że ty mógłbyś w naszych aktorach wywołać taki entuzjazm, żeby oni chcieli wziąć udział w takim widowisku?
OŁ: – Ależ oczywiście tak. Jako Prezes Związku Artystów Scen Polskich, stwierdzam, że niezależnie od tego jak artyści polscy finansują swoje życie, etos patriotyczny, etos narodowy jest im bliski i zawsze są gotowi, często nawet społecznie zaakcentować swój związek z ojczyzną.
WD: – Myślę, że w nawiązaniu do tekstu tej konstytucji Ignacy Jan Paderewski rozpoczął pierwszy etap dochodzenia do dzisiejszej wolnej Polski. To on nakłonił ówczesnego prezydenta USA Woodrowa Wilsona do tego, aby 13. punkt jego Deklaracji Pokojowej mówił wyraźnie o tym, że Polska powinna być wolna i odzyskać niepodległość po I wojnie światowej. To był rok 1918. Jakby było kontynuacją tego właśnie.
OŁ: – Bo to jest właśnie nasza tradycja niepodległościowa, tradycja zdobywania naszej suwerenności i tu znajdziemy wiele takich elementów w historii, które wplatają się w tę męczeńską drogę Polski do wolności ale jest niewiele elementów, tych w których świat zwrócił uwagę na Polskę i docenił jej dążenia, tak jak to uczynił prezydent Wilson. Czas przypomnieć i dzisiaj dumnie Europie, że ci którzy tam wywędrowali, 10 tysięcy ich przecież wywędrowało, ta Wielka Emigracja żołnierzy do Francji, to przecież szli jako orędownicy właśnie wielkiej, wspaniałej, wyzwolonej Europy.
WD: – No wypada nam się chlubić że po pierwsze jako pierwsi w Europie mieliśmy konstytucję własnego narodu w 1791 roku, drudzy po Amerykanach na świecie i teraz mamy jeszcze przed sobą projekt konstytucji dla Europy, dla zjednoczonej Europy
OŁ: – Który jest pomysłem pierwszym w Europie takiego tekstu, ułożonego w punkty i ciągle niedocenionym.
WD: Jednym zdaniem powiedz, co byś w tej chwili zrobił z tym natychmiast, gdybyś miał taką okazję.
Zainteresowałbym Ministra Kultury Bogdana Zdrojewskiego i jego urzędników odpowiedzialnością o dziedzictwo narodowe jakim jest ten dokument, żeby coś dla popularyzacji tego dokumentu zrobił.
Autorem zdjęcia Olgierda Łukaszewicza jest Karol Tomaszewski.
partus.pl
http://www.partus.pl