20 kwietnia br. w krakowskim oddziale PEN-Clubu odbył się wieczór autorski interesującego poety-emigranta z Chicago, ADAMA LIZAKOWSKIEGO (na zdjęciu). Prócz utworów z kilku dotychczas wydanych tomików wierszy, poeta przywiózł dwa numery kwartalnika literackiego ,,Dwa Końce Języka”, prezentującego prozę, wiersze, przekłady, twórczość anglojęzyczną chicagowskiej grupy poetyckiej NIEZAPŁACONY RENT, której Lizakowski przewodniczy.
W numerze podsumowującym dotychczasową działalność tej formacji czytamy: „W kwietniu tego roku mija dwanaście miesięcy istnienia grupy poetyckiej Niezapłacony Rent. Miejscem narodzin grupy była śp. galeria malarska Wojtka Wróbla o przepięknej nazwie ,,The 2-nd Power Art Gallery”, w której poeci czuli się jak u siebie w domu, a funkcję gospodarza pełnił Adam Lizakowski. (…) Organizowaliśmy wieczory poezji, spotkania autorskie, parady poezjożerów, wystawy malarskie. Prowadziliśmy działalność energicznie, nie zważając na pogodę ani dziurawą kieszeń skarbnika, który po pierwszym miesiącu istnienia grupy planował samobójstwo. Mimo wszystko przeżył on i przeżyła grupa. W sumie spotkań było 16, wydaliśmy dwa tomiki wierszy, ,,Dwa Końce Języka” — kwartalnik literacki oraz ubiliśmy piany z kilku milionów jajek. Mamy też własne znaczki oraz koszulki z napisem grupy, otrzymaliśmy amerykańską dotację z Nowego Jorku i jesteśmy jedyną organizacją w Chicago w dziejach historii Polonii, która naprawdę żyje własnym życiem bez jakichkolwiek funduszy… prezesa i ziewającej publiczności, nawet nie musimy bać się czytelnika jak inni wydawcy, bo nasze pismo jest bezpłatne”. Artyści z Chicago „chcą współpracować z każdym (ale nic ze wszystkimi)”.
(kl)
***
Stanisław Barańczak wydał nakładem amerykańskiego Northwestern University, w serii TriQuarterly Books, wybór swoich wierszy pt. ,,SelectedPoems: The Weight of the Body” (,,Wiersze wybrane: Ciężar ciała”), o czym doniósł najstarszy miesięcznik poetycki ukazujący się w USA „Poetry”. W tejże notatce znajdujemy wzmiankę, że Barańczak jest laureatem nagrody Terence Des Pres za rok 1990. Oto więc kolejny tom polskiego poety, który — już nie tylko jako tłumacz — wchodzi na trudny rynek amerykański. Cieszy nas to tym bardziej, że Stanisława Barańczaka mamy przyjemność często gościć na łamach „Dekady Literackiej”
(el)