j-kopec1
jeszcze wiosna nieśmiało

spowita seledynem

a ona już w rumieńcach cała

eteryczna kusząca efemeryda

czasem jakby zawstydzona nieco

udaje nabożną mniszkę

to znów patrzy rozpustnie

i szuka przygód

lawina namiętności i czaru

nikt nie wie kim jest

może hrabianką z Podola

księżniczką z Dalekiego Wschodu

tancerką z Moulin Rouge

śpiewaczką z La Scali

emigrantką na pewno

o zamglonym spojrzeniu

nonszalancji w głosie

piękna jest

kocha tylko nocą

chimeryczna i kusząca

odmienna wyalienowana

bogini zbiorowej miłości

w różowym negliżu

z kolczykiem w uchu nosie i pępku

rozwianą czupryną

gdy wieczór zapada

nokturnowe pokusy przy niej

bachanalia czas zacząć

razem z kochankami

w miłosnym balecie nocy

szumi wiatr pachnie pokusa

adoratorzy piją słodki nektar

dotykają jej lubieżności

a ona

pogrążona w rozkoszy

rozdaje pocałunki

teatr miłości trwa

w antrakcie wyziera księżyc

i oświetla kochanków

zastygają w bezruchu na chwilę

by tylko zmienić taniec

Janusz Kopeć

Chicago, w kwietniu 2011