0514-britney-botoxSkandal. Matka, która szprycuje dziecko jadem kiełbasianym, nie widzi w tym nic zdrożnego.

Korespondencja z Waszyngtonu

34-letnia Kerry Campbell – mieszkanka San Francisco, która wstrzykuje ośmioletniej córce botoks – przekonuje dziennikarzy, że robi to dla dobra dziewczynki. – Bierzemy udział w konkursach piękności dla dzieci. Wiem, że narzekała na swoją twarz, na zmarszczki, które na  niej ma – tłumaczyła w wywiadzie dla telewizji ABC matka, która pracuje jako kosmetyczka.

Podczas wywiadu podkreślała, że jej córka Britney „bardzo się ucieszyła”, gdy matka wstrzykiwała jej botoks. W sumie Kerry zrobiła dziewczynce pięć takich zastrzyków, w tym trzy w czoło. – Czasem to boli. Ale przywykłam już do tego – opowiadała w programie ośmioletnia Britney, która prawie już nie płacze po takich zabiegach. Zapytana przez dziennikarkę telewizji ABC, po co jej botoks, odpowiedziała krótko: – Nie wiem.

Po krótkiej podpowiedzi matki dodała jednak: – Każdego wieczora sprawdzam, czy nie mam zmarszczek, i jeśli jakieś widzę, proszę o nowe zastrzyki. Britney dzielnie zniosła też depilowanie woskiem, bo jest przekonana, że nawet u ośmioletniej dziewczynki włosy na nogach „nie są kobiece”.

– Jestem wspaniałą matką. Od początku wychowywałam ją samotnie i nikt nie może mi powiedzieć, że to, co robię, jest złe – podkreśliła Kerry Campbell. Dziewczynka opowiada, że po  zabiegach „wygląda o wiele lepiej”. Jej matka marzy zaś, że córka zostanie kiedyś modelką, aktorką lub piosenkarką. Według niej wiele matek, które wystawiają swoje córki do dziecięcych konkursów piękności, aplikuje im botoks.

Rzeczywiście w zeszłym roku media donosiły o Brytyjce, która – sama po ponad stu operacjach plastycznych – zaczęła wstrzykiwać botoks córce. Ale tamta dziewczynka miała 15 lat.

Specjaliści ostrzegają jednak, że matki takie jak Campbell mogą wyrządzić dzieciom poważną krzywdę. Nie tylko fizyczną, ale i psychiczną. – Z pewnością będzie to miało negatywny wpływ na jej poczucie własnej wartości i jej zdolność do zaakceptowania siebie taką, jaka jest – mówi „Rz” dr Samantha Madhosingh, psycholog dziecięcy z waszyngtońskiej organizacji Kids First Psychological Services.

Psycholodzy i psychiatrzy krytycznie odnoszą się też do rodziców, którzy za wszelką cenę, posługując się dziećmi, realizują własne niespełnione marzenia z dzieciństwa. Na  przykład wysyłanie córki na balet tylko dlatego, że mamusia zawsze chciała tańczyć, może sprawić, że nigdy nie odkryje ona własnych talentów. Podobnie jest z dziecięcymi konkursami piękności.– Nie sądzę jednak, by takich rodziców było w dzisiejszych czasach więcej niż w przeszłości. Wstrzykiwanie botoksu ośmiolatce to skrajność – przekonuje „Rz” dr Samantha Madhosingh.

Jacek Przybylski

Rzeczpospolita