Do ratusza w Harwood Heights 12 maja o godz.: 7:30 PM przybyli politycy, mieszkańcy miasteczka i rodziny wybranych na nową kadencję radnych. Markowi Dobrzyckiemu „kibicowali„ jego mama Danuta, żona Diana z córką Adrianką, brat Krzysztof z żoną Agnieszką i synem Krzysztofem II oraz kuzynka Anna Kępa. Przysięgę na radnych składali również Michael J. Gadziński i Theresa Schuepfer, a odbierała ją sędzia Sądu Apelacyjnego Illinois – Aurelia Pucinski. Z tej okazji przeprowadziliśmy rozmowę z Markiem Dobrzyckim.
Bogdan Łańko : – Gratuluję Marku kolejnego sukcesu przejęcia odpowiedzialnej funkcji radnego Harwood Heights, już na trzecią kadencję.
Marek Dobrzycki: – Dziękuję serdecznie tobie, czytelnikom MERITUM, słuchaczom radia… naprawdę się czuję zaszczycony, wszystkim, którzy na mnie głosowali i wspierali bardzo dziękuję i jestem wzruszony.
B.Ł.:- Harwood Heights jest prawdopodobnie jedyną miejscowością, gdzie radnymi są Polacy?
M.D.: – Mogę powiedzieć, że jestem dumny z tego. Osiem lat temu, czy nawet dziesięć zacząłem się interesować sprawami politycznymi, ponieważ ja tu mieszkam już od 1976 roku, kiedy rodzice wprowadzili się do Harwood Heights. Tu zawsze było dużo Polaków czy też Amerykanów polskiego pochodzenia, którzy zainwestowali w rozwój tego miasteczka. Być może część państwa pamięta takie nazwiska, jak m.in.: Ted Szywała, Mitch Kobylinski (którego kojarzymy z Centrum Kopernikowskim) – oni budowali tu domy pod koniec lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i wielu ludzi, którzy przyjechali po II Wojnie Światowej wprowadziło się do Harwood Heights.
B.Ł.: – Zacząłeś interesować się polityką bardzo wcześnie, obecnie masz poza sobą dwie kadencje na stanowisku radnego, rozpocząłeś trzecią. Skąd u Ciebie ten zapał do pracy społecznej, do służenia mieszkańcom, wielokrotnie niedocenionym wysiłkom?
M.D.: – W Harwood Heights jest blisko połowa mieszkańców polskiego pochodzenia czy też Polaków. I patrząc wstecz nie było nikogo w radzie miejskiej ze środowiska polskiego, jeżeli ktoś oczekiwał pomocy to nie miał się do kogo zwrócić. Taka dygresja: powiem, że HH składa się od 40 do 50% z mieszkańców polskojęzycznych, druga największa grupa to są Włosi, potem ludzie niemieckiego pochodzenia i czwarta grupa w kolejności to Grecy, wszyscy oni to 90-95% społeczności naszej miejscowości. Reszta to mieszanka innych grup etnicznych.
A to, co mnie zmobilizowało do czynnego działania w tej miejscowości, to był brak kogokolwiek, kto by się ujął za “naszymi”. Sprowokowało mnie do działania pewne wydarzenie. Na ulicy, na której mieszkałem były planowane zmiany a Rada Miejska nawet nie zwróciła się do mieszkańców w sprawie konsultacji. Zacząłem więc chodzić od domu do domu, rozmawiałem z sąsiadami i zmobilizowałem ich, aby pójść na miejskie zebranie. Tam przedstawiliśmy nasze racje i wygraliśmy. Zmiany nie doszły do skutku. Potem wiele osób sugerowało mi, że powinienem kandydować na radnego. I tak się zaczęło…
B.Ł.: Podjąłeś wyzwanie i 1 kwietnia 2003 roku zostałeś po raz pierwszy zaprzysiężony na stanowisko radnego, potem druga kadencja, a teraz trzecia, która potrwa do 2012 r. Czego oczekujesz od przyszłości? Jaki jest twój plan na tę kadencję?
M.D.: – W tej kadencji moim założeniem jest polepszenie sytuacji ekonomicznej w naszym miasteczku. Nie tylko w Ameryce ale i na całym świecie sytuacja jest trudna. Nie poddajemy się, będziemy nadal walczyć o to, aby zachęcić poważnych biznesmenów do inwestowania w naszym miasteczku. Nasza lokalizacja jest naprawdę atrakcyjna, mamy dużo możliwości dla inwestycji. Jedną z rzeczy, która daje mi dużo satysfakcji, jest stworzenie w 2003 r. Planu Gospodarczego (City Plan) dla naszego miasta. Ostatni taki plan był przeprowadzony w 1970 roku, a więc ponad trzydzieści lat temu…
c.d.n.
Z Markiem Dobrzyckim rozmawiał Bogdan Łańko
zdjęcia: Wojciech Zychowski (tel: 847.219.0525)
meritum.us