No i okazuje się, że życie kulturalne Polonii wcale nie podupada. Wszak jeśli jest chwytliwy temat, impreza jest dobrze rozpropagowana, a sama organizacja bez najmniejszego zarzutu to tłumy walą drzwiami i oknami. 30. rocznica śmierci ikony polskiego big-beatu, czyli rodzącego się przed laty w naszym kraju rocka – Krzysztofa Klenczona, z okazji której wczoraj miała miejsce impreza w Chopin Theatre okazała się wielkim sukcesem.
Premiera filmu dokumentalnego “10 w skali Beauforta” wraz ze spotkaniem z reżyserką Heleną Giersz, uczestnictwo w wieczorze siostry tragicznie zmarłego w Chicago wyjątkowego piosenkarza Hanny Klenczon oraz swoisty koncert wspomnień chicagowskich muzyków, kiedyś występujących na scenie razem z Krzysztofem Klenczonem – te atrakcje okazały się na tyle dużym magnesem dla polonusów, że frekwencja w Chopin Theatre była ponad stuprocentowa. Bo i wszyscy, którzy z różnych przyczyn spóźnili się nieco na Klenczonowe rocznicowe obchody musieli obejść się smakiem i – używając kolokwializmu – pocałować klamkę. Po prostu drzwi lokalu wypełnionego do ostatniego stojącego miejsca ze względów bezpieczeństwa zostały w pewnym momencie zamknięte i nie wszyscy chętni mogli uczestniczyć w imprezie. Na marginesie warto wspomnieć o wyszynku, o którym goszczący we wtorkowy wieczór w Teatrze Chopina wypowiadali się w samych superlatywach.
Tak więc obchody 30. rocznicy śmierci Krzysztofa Klenczona okazały się wielkim sukcesem. Zarówno organizatorów, jak całej polonijnej chicagowskiej bohemy.
Leszek Pieśniakiewicz
zdjęcia Woytek Zychowski (847.219.0525)
meritum.us.