Szalenie ciekawą parasocjologiczną analizę wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce zamieścił opiniotwórczy dziennik o globalnym zasięgu “International Herald Tribune”. IHT skoncentrował się mianowicie nad odbiorem dwudniowego pobytu Baracka Obamy w Warszawie przez przeciętnych polskich obywateli, a relacja jest znaczącym postscriptum do agencyjnych depesz. W kraju bowiem mało miejsca – może ze względów kurtuazyjnych – poświęcano krańcowo różnemu postrzeganiu przyjazdu amerykańskiego przywódcy na Wisłę przez przedstawicieli różnych pokoleń. Wszak zgodnie z przypuszczeniami, starsi Polacy odbierali wizytę Obamy jako pewnego rodzaju spełnienie, powód do dumy i docenienia naszej ojczyzny przez najwyższą administrację USA. Z kolei młodzi kompletnie się tym się nie interesowali, a i czując się docenianymi Europejczykami Ameryka nie robi na nich absolutnie żadnego wrażenia. Inną kwestią jest pewna ignorancja, bo i przedstawiciele tak młodego jak i starszego pokolenia Polaków nie bardzo wiedzieli jaki jest faktyczny cel wizyty Obamy w Polsce. Literalnie nikt z zagadniętych przez reporterów “International Herald Tribune” nie wspomniał o wręcz strategicznych kwestiach politycznych i ekonomicznych w relacjach amerykańsko-polskich, co było tematem przewodnim warszawskiego spotkania na najwyższym szczeblu. Gaz łupkowy czy energetyka jądrowa, czyli dziedziny mogące na dziesięciolecia ściśle związać gospodarki USA i Polski, to dla zwykłych Polaków sprawy wręcz abstrakcyjne.
To, jak zmienił się wizerunek USA w Polsce, najbardziej widać w rozbieżnych głosach starego i młodego pokolenia Polaków – pisze dziennik “International Herald Tribune”
Zmienia się postrzeganie USA “w tym dużym i dumnym kraju Europy Środkowej, którego mieszkańcy szukali niegdyś w Stanach Zjednoczonych azylu lub wyjeżdżali tam w poszukiwaniu ekonomicznych możliwości” – ocenia gazeta w swojej relacji z Warszawy w związku z wizytą amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy w Polsce przy okazji XVII szczytu państw Europy Środkowej.
“Dla starszego pokolenia, które przeżyło II wojnę światową, kiedy niemiecka i sowiecka armia siały zniszczenie i przemoc w tym znaczącym centrum kulturalnym Europy, i które bez wytchnienia znosiło komunistyczne rządy do 1989 r., Ameryka była dla Polski wielką nadzieją i ocaleniem” – pisze “IHT”, cytując przy tym 82-letnią kobietę, która “jest dumna z przyjazdu amerykańskiego prezydenta” do Polski. – Nie lubię Rosji, nie lubię Niemiec. Jestem bardzo szczęśliwa, że prezydent Obama nas odwiedza. To jest dobre dla Polski – mówi kobieta.
Dziennik zaznacza, że “wielu starszych Polaków ma podobne odczucia”. – Ameryka jest dla nas, Polaków, bardzo ważnym krajem – mówi 78-letni mężczyzna, cytowany przez gazetę.
“Lecz ta sympatia i szacunek dla Stanów Zjednoczonych ma niewielki oddźwięk wśród pokolenia Polaków urodzonych w latach 80. lub na początku lat 90.” – zauważa “IHT”. – Oni nie pamiętają, jak żyło się w czasach komunistycznych, kiedy nie wolno było wyjeżdżać na Zachód, obowiązywała cenzura i kiedy dochodziło do przypadkowych zatrzymań oraz dławienia wolności wypowiedzi”.
W tym kontekście dziennik przywołuje słowa 27-letniego inżyniera: – Dla mnie wizyta Obamy nie ma znaczenia. Stany Zjednoczone są daleko. Polska jest teraz w Europie. Dla mnie liczą się dobre relacje z Niemcami i Rosją, chociaż z Rosją nie jest łatwo. W każdym razie nasze miejsce jest w Europie.
Gazeta zwraca uwagę, że “chociaż kilka młodych osób było dumnych z przyjazdu Obamy, to mówili, że wizyta ma czysto symboliczny charakter”. – Być może wizyta jest dobra dla Polski, ponieważ pokazuje, że Stany Zjednoczone myślą o tej części Europy. Lecz w konkretnym wymiarze, nie mam pojęcia, co ona oznacza – mówi 30-letni konsultant finansowy, cytowany w “IHT”. Następnie dodaje: – Szczerze mówiąc, to, co się dla nas liczy, to Europa. Czuję się bezpiecznie, ponieważ Polska ma dobre stosunki z Europą i jest w NATO. Mamy lepsze relacje z Niemcami, Francją i Wielką Brytanią. Jak zawsze mamy złożone stosunki z Rosją, ale nawet one się poprawiają. A nasze stosunki z USA są symboliczne.
“IHT” zauważa, że “różnice między pokoleniami odzwierciedlają również zmiany w polityce kraju: od 2009 roku centroprawicowy rząd w Polsce szukał ponownego zrównoważenia swych stosunków z USA i Europą”. “Zamiast być lojalnym i niekwestionowanym sojusznikiem USA, rząd postawił na strategię bardziej zorientowaną na próby kształtowania europejskiej polityki zagranicznej” – ocenia gazeta.
W jej opinii, “fakt, że Polska – kraj wnoszący duży wkład w misję NATO w Afganistanie – uchyliła się od przyłączenia się do operacji sojuszu, nakładającej strefę zakazu lotów nad Libią, pokazuje, że jest zdeterminowana, by określić swe własne interesy narodowe i zachować swe siły dla misji europejskich”.
W tym kontekście “IHT” przywołuje piątkową wypowiedź szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego o tym, że “Polska chce stosunków, w których będzie lojalnym sojusznikiem, a nie wasalem”.
LP meritum.us, PAP