0601-ab-militaria-1-glowne2Polacy mieszkający w USA nie mają zbyt dużo miejsc, które mogłyby wiązać się ze wspomnieniami o poległych polskich żołnierzach. Są to raczej cmentarze, pomniki. Ale przecież to co jest związane z martyrologią Amerykanów na ich ziemi też może być świetnym miejscem dla chwili zadumy o tych, którzy poświęcili swoje życie „Za Wolność Waszą i Naszą”.

Postanowiliśmy pojechać w Memorial Day do Russell Military Museum, zlokalizowane blisko granicy Illinois/Wisconsin, tuż przy I-94, pod adresem 43363 Old Highway 41 (Frontage Rd), Russell (Zion), IL 60075, telefon (847) 395-7020.

Muzeum składa się z dwóch części – budynku, w którym mieści się wewnętrzna ekspozycja i sklep z militariami i pamiątkami oraz dużej ekspozycji zewnętrznej, gdzie zgromadzono liczne eksponaty z demobilu: samoloty, helikoptery, czołgi, pojazdy opancerzone, działa samobieżne, łodzie desantowe, pojazdy i sprzęt wykorzystywany do inżynierii wojskowej. Prezentowany w muzeum sprzęt wojskowy jest w różnym stanie technicznym, od bardzo dobrego (w budynku) do bardzo zaniedbanego, ogołoconego z oprzyrządowania –  w zewnętrznej części ekspozycji. Tu, zanim zaczniemy się zastanawiać, czy to miejsce stanowi muzeum czy tez jest właściwie złomowiskiem należy najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego zgromadzone pojazdy i przedmioty są w takim stanie. Jest do dosyć proste. Obserwując kondycję pojazdów należy wziąć pod uwagę fakt, że część z nich służyła jako cel dla ćwiczeń. Są więc określone uszkodzenia wynikające z rażenia bronią przeciwpancerną. Są ślady działania czynników atmosferycznych czyli rdza, erozja części gumowych, zniszczenia części drewnianych. Trudno określić czy czołgi i inne pojazdy zostały dostarczone do USA z obcych terytoriów w czasie konfliktów wojennych lub po ich zakończeniu. Raczej nie. Byłoby to nieopłacalne. Część ekwipunku jest „rozbrojona”. Z jakich powodów? – to już jest sprawa wewnętrznej polityki właścicieli muzeum oraz wojska, które dostarczyło eksponaty. Pozbawienie dla przykładu większości helikopterów łopat wirnika (leżą one zdemontowane na paletach) jest niewątpliwie podyktowane bezpieczeństwem zwiedzających. Każdy może sobie interpretować stan techniczny sprzętu wojskowego w sposób dowolny. Dla nas, zwiedzających, chyba dość istotny jest fakt, iż mamy możliwość obejrzenia części historii postępu technologicznego w uzbrojeniu najpotężniejszej armii świata, jaką jest niewątpliwie wojsko amerykańskie. A to, że nie ma tam współczesnego ekwipunku jest najzupełniej normalne.

Jak dowiedziałem się od właściciela, muzeum jest instytucją samofinansująca się w ograniczonym zakresie, bez pomocy sponsorów nie mogłaby funkcjonować.

Russell Military Museum jest dobrym miejscem na to, aby się zastanowić, jak postęp techniczny pozwala bądź chronić życie jednych unicestwiając innych. Jest tam wiele eksponatów zupełnie unikalnych, egzemplarze broni palnej, noże, zdjęcia, listy, przedmioty osobistego użytku. Jest także wiele przedmiotów, które dopiero wtedy, gdy są widziane z bliska mówią nam w jaki sposób działała machina, która przez niektórych jest nazywana „grami wojennymi”. Ciekawe miejsce, warte odwiedzenia.

W poniedziałek przyjechaliśmy za późno, aby uczestniczyć w inscenizacji starcia między bojownikami al-Kaidy a komandosami armii amerykańskiej. Ale w przyszłą niedzielę, 4 czerwca, będzie można wziąć udział/obejrzeć pokaz różnych pojazdów, w tym starych samochodów, odbyć przejażdżkę czołgiem czy zaliczyć lot helikopterem, posłuchać muzyki, zjeść dania z grilla.

Muzeum jest czynne 7 dni w tygodniu, od 10 przed południem do 5 po południu. Wstęp dla dorosłych $10, dzieci $5, do lat 2 – za darmo.

Test i zdjęcia

Wojtek Zychowski

0601-militaria-20601-militaria-30601-militaria-40601-muilitaria-60601-militaria-70601-militaria-80601-militaria-90601-militaria-100601-militaria-110601-militaria-12