Ukraina bezowocnie stara się – i to od dłuższego czasu – o przyjęcie w poczet członków Paktu Północnoatlantyckiego. Okazuje się, iż sąsiadowi Polski może być bliżej do nowego sojuszu paramilitarnego niż do starych, sprawdzonych, ale mocno skostniałych struktur NATO. Wszak właśnie zgłosiła akces, podobnie zresztą jak Litwa, do Grupy Wyszehradzkiej, czyli sojuszu politycznego na bazie idei starej, ale dopiero teraz powoli wdrażanej w życie.
Dzisiaj szef sztabu armii ukraińskiej generał Grigorij Pedchenko spotkał się ze swoim polskim odpowiednikiem, gen. Mieczysławem Cieniuchem, a tematem było omówienie współpracy wojskowej i udziału Ukrainy w spotkaniach Grupy Wyszehradzkiej. Nowy sojusz może błyskawicznie ulec rozrostowi, bo i Litwa wyraziła chęć przystąpienia do przymierza.
Dyskutowano utworzenie brygady wielonarodowej pod przewodnictwem Polski, a z udziałem ponadto wojsk Czech, Słowacji, Węgier, Ukrainy i Litwy.
Pedchenko spotkał się także z polskim ministrem obrony narodowej Bogdanem Klichem.
Ciekawe, ale historyk, podróżnik i komentator polityczny równocześnie George Friedman z opiniotwórczego instytutu Stratfor Global Intelligence w swoich analitycznych materiałach już wcześniej wskazywał na konieczność zawiązania nowego sojuszu militarno-politycznego, o roboczej nazwie Intermarium, bo obejmującego kraje Europy Środkowej od morza do morza. No a teraz rzucona idea błyskawicznie zaczyna się materializować. Pojawia się więc pytanie, czy to publikacje Friedmana stanowiły impuls dla zawiązania Grupy Wyszehradzkiej, czy też samo życie wymusiło realizację koncepcji, notabene przed dziesiątkami lat wymyślonej przez Józefa Piłsudskiego, a potem stanowiącej marzenie Jerzego Giedroycia z paryskiej “Kultury”?
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us, stratfor.com