Niby czasy się radykalnie zmieniły, bo komunizm w Polsce upadł niemal dokładnie 22 lata temu. Niby bezczelność czerwonych kacyków i ich najbliższych to li tylko ponure wspomnienie zamierzchłej przeszłości – a jednak w kraju nad Wisłą arogancja przedstawicieli kasty polityków wciąż ma się dobrze. Od dawien dawna wiadomo, iż władza deprawuje, jednak rządzący, posłowie czy senatorowie w wolnej Polsce mieli okazywać wobec szarych obywateli szacunek. Obraza przedstawicieli służb porządkowych w nowych uwarunkowaniach nie była w ogóle brana pod uwagę. A jednak raz za razem zdarzają się przypadki kardynalnej bezczelności i skrajnego rozwydrzenia kogoś z tzw. politycznej wierchuszki. Ostatnie zdarzenie, albo werbalne zderzenie posłanki Prawa i Sprawiedliwości z policjantami w śródmieściu Warszawy dobitnie świadczy tak o arogancji reprezentantki władzy jak i o wulgaryzmie wespół z prymitywizmem krewkiej kobietki. Parlamentarzystka publicznie zademonstrowała wszak mało parlamentarne maniery, za które powinna zostać pociągnięta do odpowiedzialności. Tylko, czy spadnie jej choćby włos z głowy, bo i jaki pan taki kram. Przecież jej wódz naczelny, czyli szef PiSu na prawo i lewo rzuca z większą lub – rzadziej – mniejszą częstotliwością kalumnie pod adresem faktycznych czy też domniemanych wrogów. To i czy szeregowy członek opozycyjnej partii nie ma prawa się wyżyć na zwykłych “krawężnikach”, besztając ich bezceremonialnie włącznie z zaleceniem całowania części ciała na cztery litery?
Prokuratura chce postawić posłance PiS zarzut znieważenia policjantów. Śledczy z warszawskiego Żoliborza wysłali wniosek o uchylenie immunitetu Annie Sikorze – dowiedziało się Radio ZET. Posłance może grozić od grzywny do roku więzienia.
Do zdarzenia doszło w październiku ubiegłego roku na ulicy Mickiewicza w Warszawie. Policjanci zatrzymali posłankę do kontroli drogowej, bo rozmawiała przez telefon w czasie jazdy. Wtedy usłyszeli: jestem posłem, możecie mnie w d… pocałować. Posłanka miała też wymachiwać legitymacją poselską i odgrażać się, że zwolni policjantów z pracy. Ci poskarżyli się zwierzchnikom, a potem zeznali wszystko prokuratorom.
– W toku dochodzenia przesłuchano funkcjonariuszy i oficera dyżurnego. Prokuratura zabezpieczyła notatniki służbowe policjantów – mówi Radiu Zet Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Wniosek o uchylenie immunitetu posłance trafił do Prokuratury Apelacyjnej. Ta po jego sprawdzeniu ma go wysłać Prokuratorowi Generalnemu. Posłanka Anna Sikora w rozmowie z Radiem ZET zapewnia, że policja nie ma żadnych dowodów.
LP meritum.us, Radio ZET