0608-rozmowa-rakMów papą a nie łapą – tak strofowano nas za młodu, gdy podczas rozmowy bezwiednie następowała gestykulacja. Wymachiwanie dłońmi, zazwyczaj przy emocjonalnym wygłaszaniu jakiejś sekwencji, traktowane było jako brak opanowania i postrzegane w kategoriach niezbyt dobrego wychowania. Okazuje się teraz, że hamowanie impulsów było skrajnie błędne, bo wyrażanie własnych myśli z dodatkiem pracy rąk lepiej obrazuje nasze odczucia.

Inaczej rozwiązuje się problemy, jeżeli w procesie myślowym uczestniczy nasze ciało – przekonują amerykańscy naukowcy. Gestykulując możemy udzielać bardziej konkretnych odpowiedzi.

– Kiedy ciało może uczestniczyć w procesie rozwiązywania problemów, wpływa to na zmianę sposobu uzyskiwania rozwiązań – opisuje psycholog Martha Alibali z University of Wisconsin w Stanach Zjednoczonych. Jak dodaje, gesty i ruchy ciała wnoszą swój własny wkład do procesów poznawczych.

Naukowcy zaaranżowali eksperyment z udziałem 86 studentów amerykańskich. Prosili badanych o opisanie relacji przestrzennych, w jakich jedni znajdowali się względem drugich. Część pytanych nie mogła poruszać rękoma ani nogami podczas dawania odpowiedzi.

Okazało się, że ci, którym nie pozwalano na wykonywanie gestów podczas mówienia lub sami nie chcieli tego robić, dawali odpowiedzi bardziej abstrakcyjne w trakcie opisywania przestrzeni.

Ci zaś, którzy gestykulowali, przedstawiali bardziej konkretne opisy, włącznie z wizualizowaniem przemierzania odległości i zmian kierunków.

Dzieję się tak, gdyż w trakcie procesów myślowych nieustannie odwołujemy się do kategorii przestrzennych, nawet gdy nie myślimy o obiektach fizycznych. Chociażby kiedy mówimy np. o poprawie („podwyższeniu”) czy pogorszeniu („spadku”) nastroju. – Tego rodzaju metafory to rodzaj naszego pojęciowego, wewnętrznego krajobrazu – dodaje Alibali.

eLPe meritum.us, PAP