0630-a-gorttat-5To co było zapowiadane od dłuższego czasu, w końcu staje się faktem. Przyszłoroczne rozgrywki NBA mogą być zawieszone. Problemem są wysokie zarobki koszykarzy.

W czwartek wieczorem w Nowym Jorku spotkają się przedstawiciele koszykarzy ligi NBA oraz klubów w sprawie nowego układu zbiorowego pracy. Obecny wygasa w piątek. Jeśli strony nie osiągną kompromisu, właściciele drużyn ogłoszą lokaut.

Podobne spotkania odbywały się przez ostatni miesiąc po dwa razy w tygodniu, jednak w najistotniejszych kwestiach do porozumienia nawet się nie zbliżono.

Strony spierają się przede wszystkim o limit zarobków w drużynie (tzw. salary cup). Po raz pierwszy wprowadzono go w sezonie 1984-85. Średnia pensja koszykarza ligi NBA miała wtedy wartość 330 tys. dolarów. Już siedem lat później przekroczyła milion, a w ubiegłym sezonie zawodnik zarabiał średnio ponad pięć milionów.

– Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie – mówił przed spotkaniem dyrektor wykonawczy związku graczy Billy Hunter. – Spodziewałem się tej sytuacji już 2-3 lata temu, w końcu może do niej dojść – dodał. Po spotkaniu Hunter uznał, że nie znaleziono złotego środka i właśnie teraz zaczną się prawdziwe negocjacje. Co warte odnotowania, zeszłoroczny sezon był jednym z najbardziej udanych w historii pod względem wpływów z reklam i oglądalności.

Gracze o znacznym obniżeniu poborów nie chcą słyszeć. Ich zdaniem, wpływy z reklam i praw do transmisji telewizyjnych systematycznie rosną. Władze ligi mówią jednak co innego – 22 z 30 klubów przynosi straty. Zdaniem Davida Sterna liga w zeszłym sezonie straciła 300 milionów dolarów.

– Staraliśmy się uniknąć lokautu, ale niestety nie osiągnęliśmy wiele. Będziemy dalej pracować i mam nadzieję, że osiągniemy porozumienie – powiedział koszykarz San Antonio Spurs Matt Bonner.

Zgodnie z wciąż obowiązującą umową szefowie zespołów przeznaczają na pensje 57 procent wpływów. Teraz chcieliby obniżyć ten pułap do około 40.

Konsekwencją braku porozumienia będzie czwarty lokaut w historii. Najdłuższy trwał ponad pół roku – od lipca 1998 do 20 stycznia 1999 roku. Sezon rozpoczął się wtedy 7 lutego, a każda z ekip zamiast 82 meczów sezonu regularnego rozegrała zaledwie 50. Tamta sytuacja w dużej mierze odbiła się na popularności NBA.

Na razie trwa wzajemne przeciąganie liny. Z obozu zawodników dochodzą głosy, że na większe ustępstwa niż te, które zaproponowali wcześniej nie zamierzają iść. Pracodawcy natomiast sugerują, że jeśli lokaut już się zacznie, to następne oferty z ich strony mogą być tylko gorsze.

– Zawsze jest czas, by zawrzeć umowę – powiedział komisarz ligi David Stern. Na razie jednak odwołano letnią ligę w Las Vegas. Kolejne mogą być mecze sezonu zasadniczego. Jednocześnie powiedział, że niepokoi go brak jakichkolwiek porozumień w całej sprawie.

rp.pl

foto: Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us