0707-karetka-cc1Włos na głowie się jeży, gdy opinia publiczna dowiaduje się o kolejnym przypadku skandalicznej arogancji i nieodpowiedzialności pracowników polskiej służby zdrowia. Tym razem doszło do zgonu 70-letniej kobiety, a zdarzenie miało miejsce w okolicach Nowego Sącza. Bulwersuje w tym przypadku w równym stopniu jakaś wyjątkowa bezduszność osób z założenia mających przynosić pomoc, jak i zadziwiająca solidarność w sądeckim pogotowiu ratunkowym. Absolutnie niepotrzebna śmierć pani w podeszłym wieku na nikim w lokalnej służbie zdrowia nie zrobiła wrażenia, jako że ponoć “zostały zachowane wszystkie potrzebne procedury”. O sprawie pisze “Gazeta Krakowska”.

LP meritum.us

Prokuratura Rejonowa w Gorlicach wyjaśnia, czy sądeccy lekarze i ratownicy nieumyślnie przyczynili się do śmierci 70-letniej mieszkanki Świniarska pod Nowym Sączem. O podejrzeniu popełnienia przestępstwa zawiadomił 21 kwietnia syn zmarłej – Wojciech Wójs.

– Mamie to już nie przywróci życia, ale być może kogoś innego nie spotka podobna tragedia – mówi.

14 kwietnia panią Janinę mocno rozbolała głowa. Ból narastał. Telefon w dyżurce lekarskiej najbliższego ośrodka zdrowia w Chełmcu nie odpowiadał. Lek przeciwbólowy dostępny bez recepty, jaki był w domu, nie pomagał. Po ponad dwóch godzinach cierpiąca kobieta zadzwoniła na Pogotowie Ratunkowe w Nowym Sączu. Kiedy usłyszała w słuchawce, że powinna szukać pomocy w ośrodku zdrowia, syn nie wytrzymał – odebrał słuchawkę i zwrócił uwagę, że karetka przyjeżdża nawet do pijanych. Z jego relacji wynika, że dyspozytor pogotowia rozłączył wówczas rozmowę.

Zdenerwowany Wojciech Wójs sam pojechał do ośrodka zdrowia. Jego mama, cierpiąca na reumatyzm i osteoporozę, miała bowiem kłopoty z chodzeniem. Lekarka zleciła kolejny lek przeciwbólowy i uspokoiła, że przyczyną może być pogoda. Około drugiej w nocy chora straciła przytomność. Tym razem karetka przyjechała na wezwanie.

W sądeckim szpitalu postawiono diagnozę – zawał mózgu. Gdy pani Janina trafiła na oddział neurologii, jej stan był krytyczny. Zmarła po około 12 godzinach w szpitalu nie odzyskując przytomności.

Wojciech Wójs złożył doniesienie w nowosądeckiej prokuraturze. Ta jednak zwróciła się o wyłączenie z postępowania. W ślad za tym śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci wszczęła prokuratura w Gorlicach.

– Odsłuchaliśmy nagrania rozmów dotyczących tej sprawy, nasi lekarze i ratownicy zostali już przesłuchani, czekamy teraz na werdykt prokuratury – mówi Józef Zygmunt, dyrektor Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego.

Zapewnia, że pracownicy działali zgodnie z przepisami. Nie dopatrzył się błędu ze strony pogotowia.

– Ze zgłoszenia, w którym była mowa tylko o bólu głowy, nie wynikało, że stan pacjentki może zagrażać życiu – wyjaśnia.

Iwona Kamieńska

gazetakrakowska.pl