… i z wyciągniętymi w żebraczym stylu rękami – taki dramatyczny obrazek odzwierciedla obecne relacje między Helladą a resztą państw-członków Unii Europejskiej. Szczególnie gesty o wsparcie kierowane są do krajów bogatej północy, których jakakolwiek zapaść ekonomiczna póki co nie dotyczy. Sytuacja staje się dramatyczna, bo kolejne transze pomocowe uwarunkowane są od przeprowadzenia szerokich reform wewnętrznych, polegających na realizacji hasła: musicie też pomóc sobie sami! Z tym jednak Ateny mają ogromne problemy. Okazuje się, że blisko 14-milionowy naród praktycznie nie płacił podatków, a obywatele są winni państwu aż 36 miliardów euro. Nawet gdyby wprowadzić w tej kwestii abolicję to jak zmusić ludzi do zmiany mentalności polegającej na maksymalnym oszukiwaniu fiskusa? Tak to bywa, gdy dobrze żyje się na czyimś garnuszku. Kiedy jednak darczyńca mówi “dość” i “do roboty” ma miejsce rozdzieranie szat, a po etapie żądań i obrażania się nadchodzi czas żebraniny. Tylko czy Bruksela po raz kolejny się zlituje z incydentu tworząc stały model rozdawnictwa? Wszak już powstał niebezpieczny precedens, a naśladownictwo (Portugalia, Irlandia, Włochy) może dokumentnie pogrążyć finansowo całą Unię Europejską. Sceptycy twierdzą nawet, iż to właśnie pod Akropolem rozpocznie się nowy, okrutny w skutkach ogólnoświatowy kryzys ekonomiczny…

Premier Grecji Jeorjos Papandreu zaapelował do państw strefy euro i MFW o szybką decyzję w sprawie nowego programu ratunkowego dla jego kraju, aby umożliwić mu wdrożenie głębokich reform.

Obecne nastroje nie pomagają nam wyjść z kryzysu – powiedział Papandreu w opublikowanym w czwartek wywiadzie dla niemieckiego dziennika “Financial Times Deutschland”. – Niepewność niepokoi inwestorów. Jeśli wkrótce nie będziemy mieć decyzji, że drugi pakiet chroni Grecję i może ona przeprowadzić głębokie reformy, to cały ten program upadnie – ostrzegł.

Papandreu zasygnalizował też poparcie dla rozważanego planu, który zakłada wykupienie przez Ateny własnych obligacji państwowych po cenach o połowę niższych niż wartość nominalna. Grecja miałaby zapłacić za swoje papiery pieniędzmi z Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF). – Jesteśmy otwarci na wszystkie te pomysły. Mogłoby to złagodzić ciężar zadłużenia, ale też jego obsługę – ocenił grecki premier.

Wielkość drugiego pakietu pomocowego dla Grecji nieoficjalnie szacuje się na 110 mld euro. Mimo kilkutygodniowych negocjacji z bankami kraje UE nie uzgodniły opcji możliwej do zaakceptowania dla wszystkich. Sporna pozostaje sprawa włączenia prywatnych wierzycieli w program ratunkowy dla Grecji. Udziału prywatnych inwestorów domagają się przede wszystkim Niemcy. Rozwiązanie tego problemu odłożono na wrzesień.

Wobec rosnącego niepokoju pogłębiającym się kryzysem zadłużenia w państwach strefy euro przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy rozważa zwołanie na piątek nadzwyczajnego szczytu strefy euro na temat nowego programu dla Aten. Jednak w środę rząd w Berlinie zasygnalizował, że taki szczyt nie wydaje się potrzebny, dopóki nie ma porozumienia w sprawie udziału prywatnych inwestorów w ratowaniu Grecji.

W wywiadzie dla “FTD” Papandreu powiedział też, że jego rząd rozważa zaangażowanie prywatnych firm do przeprowadzenia dochodzeń podatkowych. – 14 000 mieszkańców Grecji jest winnych państwu w sumie 36 mld euro niezapłaconych podatków. Na tej grupie skoncentruje się teraz ministerstwo finansów. Prawdopodobnie powierzymy zadania (związane ze ściągnięciem należności) prywatnym firmom – powiedział. Dodał, że ma wrażenie, iż aparat administracyjny nie jest w stanie sprostać tym zadaniom.

Zadłużenie Grecji sięga 150 proc. PKB, co odpowiada kwocie 350 mld euro.

LP meritum.us, PAP