Załamanie na światowych rynkach finansowych może nastąpić w każdej chwili – do takiego przynajmniej wniosku można dojść po serii wypowiedzi czołowych polityków po obu stronach Atlantyku, którzy jakby zawczasu przygotowywali sobie alibi. Szczególnie w Europie padają oskarżenia pod adresem Stanów Zjednoczonych, jakoby swoją nieodpowiedzialną polityką monetarną miały doprowadzić do nowej globalnej ekonomicznej zapaści. A że w Grecji, Portugalii, Włoszech czy Hiszpanii załamanie budżetów nie dokonało się jeszcze tylko i wyłącznie za sprawą interwencji Unii Europejskiej, a niezadowoleni obywatele tych krajów w ramach protestów wychodzili lub wychodzą (jak w ten weekend w Madrycie) na ulice miast to już dla Starego Kontynentu rzecz mało znacząca, wręcz marginalna. Wszak jeśli giełdy na całym świecie się załamią to winna ma być temu Ameryka, w szczególności zaś Republikanie, którzy stanowiąc większość w Kongresie USA blokują ratowanie finansów Stanów Zjednoczonych przez co prowokują nowy światowy kryzys. Ciekawa, a zarazem bardzo wygodna dla Europy filozofia, której spopularyzowanie oznacza w prostej linii skanalizowanie protestów w stronę Waszyngtonu. Przerabialiśmy już w przeszłości manifestacje z hasłami “Przecz z amerykańskimi imperialistami!”, dziś europejscy decydenci najwyraźniej pragną, aby podczas publicznych demonstracji niezadowolenia w europejskich miastach powiewały transparenty z napisami “Przecz z amerykańskimi ekonomistami!”.
Brytyjski minister ds. biznesu Vincent Cable oskarżył republikańskich kongresmanów w USA, że ich dogmatyczna postawa w sprawie długu publicznego zagraża globalnej gospodarce. Nazwał ich przy tym “skrajnie prawicowymi pomyleńcami”.
– Ironia sytuacji polega na tym, że przed poniedziałkowym otwarciem giełd najważniejszym zagrożeniem dla światowego systemu finansowego są prawicowi pomyleńcy w Kongresie USA, a nie strefa euro – zaznaczył Cable w wywiadzie dla BBC. Minister wyraził przy tym przekonanie, że spór o poziom dopuszczalnego zadłużenia USA jest poważniejszym kryzysem niż problemy eurostrefy. Amerykański dług publiczny wynosi obecnie 14,3 bln dolarów.
Jeśli do 2 sierpnia prezydent Barack Obama nie porozumie się z Kongresem w sprawie podniesienia pułapu zaciąganych przez państwo kredytów, amerykańskiemu resortowi finansów skończą się pieniądze na regulowanie bieżących zobowiązań.
Obama chce zahamować wzrost zadłużenia państwa, redukując rządowe wydatki i podnosząc podatki. Republikańscy kongresmani sprzeciwiają się podniesieniu obciążeń fiskalnych. Cable powitał z zadowoleniem porozumienie w sprawie zadłużenia Grecji, nazywając je “krokiem we właściwym kierunku”, choć zastrzegł, że konieczne będą dalsze. – W brytyjskim interesie jest to, by eurostrefa uporała się ze swymi trudnościami – stwierdził.
Minister zauważył, że coraz więcej oznak wskazuje na ożywienie w brytyjskim przemyśle wytwórczym, ale przyznał, że kondycja brytyjskiej gospodarki pozostawia wiele do życzenia.
LP meritum.us, PAP