W Krakowie na dobre rozgorzał spór o niby błahostkę, jaką teoretycznie stanowi jedna zwrotka hymnu Cracovii, w sumie nawet jedne, jedyne słowo. “Psy” to mocno pejoratywne określenie milicji z czasów jeszcze poprzedniej epoki politycznej, wstawione jednak przez doskonałego artystę – jakkolwiek znanego prowokatora – Macieja Maleńczuka słowo do tekstu, który tysiące kibiców “Pasów” wykrzykują na trybunach stanowi ewidentną prowokację fanów klubu z drugiej strony Błoń. Bo i odnosi się do milicyjnego zwierzchnictwa nad Wisłą do czasów ustrojowej transformacji. Teoretycznie może wydawać się, iż cały problem nie ma absolutnie żadnego wręcz znaczenia, a Maleńczukowa słowna wyrazistość to li tylko naigrywanie się z nie tak dawnej historii. Praktycznie jednak sprawa ma dość dużą wagę w kontekście wciąż zagęszczającej się – i tak już wybuchowej – atmosfery unoszącej się nad kibicami dwóch sztandarowych klubów Podwawelskiego Grodu. Obopólne fizyczne napaści, czasami nawet ze śmiertelnym skutkiem, to zjawisko społeczne w Krakowie nazbyt częste, by lekceważyć słowne prowokacje autorstwa ludzi kultury, postaci znanych i poważanych. Wszak Maleńczuk jest zbyt inteligentnym osobnikiem, by nieszczęsne słowo “psy” umieścić – jak teraz twierdzi – w hymnie Cracovii ot tak sobie, przez przypadek. Jako zagorzały zwolennik “Pasów”, układając 7 lat temu zwrotki teraz wyśpiewywane czy wykrzykiwane przez kolegów szalikowców musiał w którymś momencie rzucić kamyczek z Kałuży na Reymonta. Pokusa, dla autora stanowiąca pewnie deklarację miłości do ukochanego klubu, była zbyt wielka, by ekscentryk Maleńczuk mógł z niej zrezygnować. I chyba równocześnie mając w głębokim poważaniu perspektywę, że ten “psi” kamyczek może spowodować lawinę obopólnej nienawiści. Gdzie te czasy, kiedy kibicując Wiśle w porze zimowej chodziło się na hokejowe mecze Cracovii, z całych sił dopingując zespół braci Czorichów i Bogdana Pawlika? Teraz brakuje nawet zwykłej tolerancji dla kibiców drugiego klubu. Trafiając przypadkowo gdzieś w mieście na fanów akurat strony przeciwnej można stracić zdrowie, a nawet życie. No, ale skoro znaczące postaci potęgują napięcie to i trudno się dziwić postępkom zwyrodnialców, kiedy z wysoka czują wiatr w plecy…
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us
Kibice Cracovii zamiast wersu “nigdy nie zejdę na psy” mieliby śpiewać “żeby pasy, żeby pasy, żeby pasy były pany”. O taką zmianę hymnu drużyny z ulicy Kałuży zaapelował jeden z zasłużonych działaczy Cracovii, Zygmunt Sadlik. W Krakowie mało kto nie wie, że “psami” kibice “Pasów” określają fanów Wisły Kraków, odwiecznego rywala z drugiej strony Błoń. Wiąże się to z milicyjną przeszłością tego klubu.
Autor pieśni Maciej Maleńczuk zarzeka się, że tworząc utwór w 2004 roku nie myślał o tych słowach w taki sposób. Na zmianę się nie godzi. Podobnie kibice Cracovii, którzy akurat ten wers wykrzykują 10 razy głośniej niż pozostałe. Klub sprawy nie chce komentować.
Sadlik chciałby do hymnu wrzucić słowa piosenki Jana Pietrzaka “żeby Polska była Polską”, lekko zmienione przez krakauera i publicystę Leszka Mazana.
“Myślę, że panowie Leszek Mazan i Maciej Maleńczuk, obaj chyba kibice Cracovii, nie będą tym oburzeni. Nie potępią tej zmiany i nie potraktują jako plagiatu czy naruszenia praw autorskich” – pisze w swoim apelu Zygmunt Sadlik. Mocno się przeliczył. – G…o mnie obchodzi, że komuś ten wers kojarzy się z milicją. Tu chodzi o to, aby ludzie nie tracili człowieczeństwa – mówi Maciej Maleńczuk. – Absolutnie nie zgadzam się na zmianę. Jakbym to zrobił, sam zszedłbym na psy!
Według niego, nowe słowa w ogóle nie pasują do reszty. Maleńczuk woli już, żeby na stadionie nie odtwarzać całej zwrotki z kontrowersyjnym wersem, a nawet hymnu w ogóle. Przedstawiciele kibiców mają podobne zdanie. – Słowa to po prostu znane polskie powiedzenie. Według nas nie obrażają sąsiadki z drugiej strony Błoń – mówi Paulina Gruszka, wiceprezes stowarzyszenia Tylko Cracovia. – Nie chcemy zmieniać hymnu – kwituje.
Prawdopodobnie kibice zapytani na stadionie byliby mniej dyplomatyczni. Uwielbiają zwrotkę ze spornym wersem. Brzmi ona: “Pamiętam, że jestem z Krakowa, pamiętam i mam to we krwi. Pamiętam te święte słowa. Nigdy nie zejdę na psy”. Śpiewana jest najgłośniej, a gdy pada ostatnie zdanie, stadion drży w posadach. Zwrotka mogłaby być postrachem dla drużyn przyjezdnych na obu stadionach, gdyby nie jej dwuznaczność.
Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny, twierdzi, że kibice Wisły Kraków problematycznym wersem mogą czuć się dotknięci.– Słowa mogą zmieniać z czasem znaczenie i tak się stało w tym przypadku, a raczej krakowskim konflikcie – mówi prof. Nęcki.- To czepialstwo i poniżanie kibiców drugiej strony. Choć ukryte pod aluzją i grą znaczeń – kwituje. Nęcki jednak postuluje wstrzymanie się z pomysłem zmian.
Szansy na zmianę nie widzi też Leszek Mazan. – To jest już nie do odkręcenia, choć dla świętego spokoju można by hymn zmienić – mówi publicysta i znawca dziejów Krakowa. – Nie jestem przeciwko bluzganiu na drużynę przeciwną, byleby nie padało za dużo słów na k i j – dodaje.
Mazan uważa, że najpiękniejszy hymn Cracovii to ten Aleksandra “Makino” Kobylińskiego “Z mariackiej wieży hejnał płynie”. Ale jest ponoć zbyt skomplikowany do śpiewania. – Hymn Maleńczuka za to fajnie się wyje. Moje wnuki też wyją. Cóż, że ma podwójne znaczenie. Sam prezydent miasta się w tym pogubił – mówi Mazan.
Wspomina jeden z treningów noworocznych Cracovii, kiedy Jacek Majchrowski, składając życzenia kibicom “Pasów”, wykorzystał słynny wers i tuż przed wyborami naraził się kibicom Wisły. Później przepraszał.
Zmiana hymnu ucieszyłaby za to kibiców Wisły. W swojej pieśni “Jak długo na Wawelu” nie mają zakamuflowanych docinków wobec Cracovii. – Hymn Cracovii niepotrzebnie wywołuje agresję – mówi Jerzy Fedorowicz, poseł i kibic “Białej Gwiazdy”.
– Zmiana nie zaszkodzi. A miasto organizuje już wspólne obozy dla kibiców obu drużyn – dodaje Jan Machowski z biura prasowego Urzędu Miasta.
Piotr Rąpalski
gazetakrakowska.pl
