Wyciek paliwa, wybuch, awaria, wstrząsy – tak poseł PiS mówił o przyczynach katastrofy smoleńskiej.
– Do katastrofy nie doszło na skutek uderzenia w ziemię, katastrofa była spowodowana wyłączeniem zasilania tego samolotu kilkanaście metrów nad ziemią – podkreślał podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Obrony Narodowej Antoni Macierewicz (PiS), szef parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską.
Dzień wcześniej w rozmowie z radiem TOK FM zasugerował, że raport komisji Jerzego Millera był tłumaczony nie z polskiego na rosyjski, ale odwrotnie. – Świadczą o tym daty na raporcie. Data 1 lipca znajduje się na wersji rosyjskiej, a 25 lipca na wersji polskiej – mówił.
– Data znajdująca się na tłumaczeniu rosyjskim to data przekazania raportu do tłumaczenia – wyjaśnia Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSWiA.
“Śmiertelna pułapka”
Powołanie Macierewicza w lipcu 2010 r. na szefa parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską to jego wielki powrót po prawie trzech latach medialnego niebytu. Odtąd regularnie występuje w mediach, przedstawiając kolejne tezy dotyczące wypadku Tu-154.
Już w dniu powołania na szefa zespołu Macierewicz nazwał katastrofę smoleńską “zbrodnią”. – Nie mam wątpliwości, że w trakcie tych wydarzeń (związanych z organizacją lotu tupolewa – red.) mieliśmy do czynienia także z takimi, które zasługują na to miano – tłumaczył.
Mocnych słów użył też w styczniu, gdy do zespołu dotarły ekspertyzy m.in. o pracy wieży kontroli lotów. – Do końca kwietnia rząd dysponował pełnym materiałem dowodowym pokazującym, jak na rozkaz centrali moskiewskiej ten samolot był naprowadzany na śmierć, a mimo to milczał – oskarżał.
W czerwcu, podczas prezentacji białej księgi przygotowanej przez zespół, powtórzył, że tupolew z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie znalazł się w “śmiertelnej pułapce”, i dodał, że błędne naprowadzanie na pas startowy było spowodowane naciskami “ważnych czynników w Moskwie”.
Co według Macierewicza było bezpośrednią przyczyną katastrofy? W ciągu kilkunastu miesięcy przedstawił kilka wersji. Pierwsza to wyciek paliwa. – Przed wylotem samolotu Tu-154M 10 kwietnia wykryto wyciek ze środkowego silnika, o którym nie powiadomiono pilotów – mówił w sierpniu 2010 r.
Jak zeznał później mechanik z 36. specpułku, ów “wyciek” był po prostu kałużą brudnej wody powstałą po umyciu samolotu.
Kolejna teza: tajemniczy wybuch. “Istnieją rosyjscy świadkowie wskazujący, że przed upadkiem Tu-154M doszło do niewyjaśnionej awarii, czego objawem był wielki, oślepiający błysk” – napisano latem 2010 r. w oświadczeniu zespołu.
W kwietniu w rozmowie z “Gazetą Polską” Macierewicz sugerował, że niszczenie wraku przez Rosjan ma ukryć, iż doszło do eksplozji na pokładzie. – Coraz więcej wskazuje na to, że Tu-154 uległ zniszczeniu w powietrzu, jeszcze przed zetknięciem się z gruntem – stwierdził.
W białej księdze o wybuchu nie wspomniano. Podczas jej prezentacji Macierewicz mówił, że przyczyną tragedii mogła być awaria wszystkich urządzeń, gdy samolot znajdował się 15 m nad ziemią. Według prokuratury wojskowej do awarii doszło 2 sekundy przed katastrofą.
Ostatnio poseł przytoczył opinię prof. Kazimierza Nowaczyka z Uniwersytetu Maryland, który uznał, iż przyczyną katastrofy było nie uderzenie o brzozę, ale “dwa wielkie wstrząsy”.
Macierewicza zastanawia też brak ekip telewizyjnych filmujących odlot prezydenta z Warszawy i przylot na lotnisko Siewiernyj. Stwierdził, że nie zdarzyło się to od czasów Gomułki. I zasugerował, że ktoś podjął decyzję, by dziennikarzy w takim momencie nie było.
Opinie posłów
– Gdyby nie tytaniczna praca Antoniego Macierewicza i jego zespołu, to mielibyśmy dzisiaj polityczną sieczkę serwowaną nam przez ministra Millera czy Donalda Tuska współodpowiedzialnych za doprowadzenie do katastrofy – przekonuje Joachim Brudziński, poseł PiS.
Innego zdania jest Marek Biernacki, poseł PO: – Macierewicz robi wokół siebie bardzo dużo szumu, ogłaszając kolejne spektakularne tezy, które później nie znajdują odzwierciedlenia w faktach. Taki polityczny piar, który służy jemu samemu, a nie wyjaśnieniu katastrofy.
– Bardzo skrajne i niekiedy mocno na wyrost teorie Macierewicza szkodzą wyjaśnieniu przyczyn katastrofy. A szkoda, bo ja wciąż chciałbym poznać prawdę – ocenia Eugeniusz Kłopotek z PSL. Zastrzega jednak, że prac zespołu nie należy dezawuować. – Wiele rzeczy, które zespół wskazał jako pierwszy, się potwierdziło, np. brak rosyjskiego nawigatora czy błędy rosyjskich kontrolerów – przypomina.
Z Antonim Macierewiczem nie udało nam się wczoraj porozmawiać. Najpierw poprosił o telefon po południu, tłumacząc, że ma konferencję prasową. Później powiedział, żeby zadzwonić “za pięć minut”, i już nie odebrał telefonu.
Wojciech Wybranowski
Rzeczpospolita