Sprawy w Waszyngtonie coraz bardziej mają się na podobieństwo balu na Titanicu. Amerykańska ekonomia tonie, a rządzący Stanami Zjednoczonymi nie tracą rezonu, w świetnych nastrojach balując – jak choćby w ostatnią środę Barack Obama w Chicago – na imprezach urodzinowo-składkowych, mających przygotować fundamenty finansowe pod walkę o reelekcję. To już nie przypomina ponurego żartu, to jakaś tragifarsa z demonstracją absolutnego oderwania od rzeczywistości. Chyba, iż jest to perfidne robienie dobrej miny do złej gry, a dbałość o los ekonomii Ameryki najwyżsi rangą decydenci mają faktycznie w głębokim poważaniu. Obniżenie ratingu niezależnej agencji S&P dla Stanów Zjednoczonych z najwyższego poziomu AAA na AA+ może wywołać lawinę spadków na światowych giełdach z dramatycznymi wręcz konsekwencjami, a pan prezydent i jego ludzie z rozbrajającą pewnością siebie twierdzą, że doszło do pomyłki, wszak sytuacja fiskalna USA wcale nie jest zła. Co bardziej nerwowi przedstawiciele prawej strony sceny politycznej żądają natychmiastowego przerwania tegoż istnego chocholego tańca nim dojdzie do zatopienia największego na ekonomicznym oceanie świata statku, jakim jest Ameryka. Radykalni Republikanie domagają się bezwzględnej dymisji osób odpowiadających za gospodarkę w rządzie Obamy. Najwyższy czas na zdecydowane decyzje, bo za chwilę może być późno. Zdecydowanie za późno…

Rynki finansowe prawdopodobnie nie zareagują znacząco na obniżenie ratingu kredytowego USA – powiedział przedstawiciel Standard&Poor’s. Konsekwencje wydają się jednak nieuniknione. Odpowiedzią na decyzję agencji były spadki na bliskowschodnich parkietach. Na minusie znalazły się indeksy na giełdach w Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Katarze, Izraelu i Egipcie.

– Opierając się na doświadczeniach historycznych nie oczekiwalibyśmy większych finansowych konsekwencji – powiedział w programie “Fox News Sunday” dyrektor ds. oceny długów państw, David Beers.

Beers polemizował także z oświadczeniem rządu amerykańskiego poprzedniego dnia, w którym starano się podważyć wartość ratingu S&P odnośnie USA. – To zupełnie nieprawdziwa interpretacja tego co się stało – powiedział. Inny przedstawiciel S&P John Chambers ostrzegł, że możliwe jest kolejne obniżenie ratingu kredytowego USA, jeżeli sytuacja fiskalna Stanów Zjednoczonych pogorszy się jeszcze bardziej w ciągu najbliższych sześciu do 24 miesięcy.

Administracja prezydenta Baracka Obamy stwierdziła, że S&P popełniła błąd w swoich kalkulacjach obniżając rating USA z AAA na AA+. Przywrócenie poprzedniego maksymalnego ratingu AAA będzie możliwe tylko wtedy, jeżeli zadłużenie USA będzie się wyraźnie zmniejszać jako odsetek PKB; obecnie przekracza 100 procent.

Tymczasem czołowi politycy Partii Republikańskiej atakują administrację Obamy wykorzystując obniżenie ratingu kredytowego. Jedna z głównych kandydatek do nominacji prezydenckiej Michelle Bachman, liderka Tea Party, powiedziała, że do dymisji powinien się podać minister skarbu Timothy Geithner. Wtórował jej republikański senator z Północnej Karoliny, ultrakonserwatywny Jim DeMint. Republikanie przypominają, że Geithner kilka tygodni temu zapewniał, że obniżenie ratingu amerykańskich obligacji skarbowych nie jest prawdopodobne.

Bliskowschodnie giełdy odnotowały spadki w niedzielę, w pierwszym dniu notowań po ogłoszeniu przez agencję ratingową Standard&Poor’s pierwszej w historii decyzji o obniżeniu wyceny wiarygodności kredytowej Stanów Zjednoczonych z AAA do AA+.

Ze względu na obowiązująca w krajach muzułmańskich tradycję dotyczącą dni wolnych od pracy, większość giełd w tym regionie działa od niedzieli do czwartku. Oznacza to, że są pierwszymi rynkami, które zareagowały na decyzję S&P, ogłoszoną w piątek wieczorem, po zamknięciu azjatyckich, europejskich i amerykańskich giełd.

Jak pierwsza zareagowała giełda saudyjska, która funkcjonowała już w sobotę. Jej główny indeks spadł tego dnia na zamknięciu o blisko 5,5 proc., a w niedzielę nie udało mu się znacząco odrobić strat – zyskał tylko 0,08 proc.

W niedzielę indeks giełdy w Dubaju odnotował jeden z największych spadków w regionie tracąc ponad 5 proc. na początku sesji, którą zakończono z wynikiem 3,7 proc. na minusie.

W niedzielę spadki odnotowywały również inne bliskowschodnie rynki. Główne indeksy giełdowe w Abu Zabi, stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, i w Katarze spadły o 2,5 proc. W Egipcie indeks EGX30 stracił ponad 4 proc.

Giełda w Tel Awiwie, która również była czynna w niedzielę, opóźniła rozpoczęcie pierwszej w tym tygodniu sesji, po tym jak wstępne notowania pokazały spadek głównego indeksu o 6 proc. Izraelska giełda ostatecznie straciła na zamknięciu blisko 7 proc.

Zdaniem analityka z NCB Capital w stolicy Arabii Saudyjskiej Rijadzie, Faruka Miaha, bliskowschodni inwestorzy obawiają się, że problemy z zadłużeniem krajów zachodnich mogą doprowadzić do spadku popytu na ropę naftową i pociągnąć w dół zależne od cen tego surowca gospodarki regionu. Dodaje on, że jeśli obniżenie ratingu USA spowoduje spadek wartości dolara duże bliskowschodnie gospodarki jak Arabia Saudyjska czy Zjednoczone Emiraty Arabskie, które powiązały kursy swoich walut z amerykańskim pieniądzem, mogą ucierpieć również z powodu wyższych kosztów importu.

Jak pisze Associated Press, decyzja S&P może zniechęcić inwestorów na największych giełdach i spowodować wstrząs na wszystkich światowych rynkach. Inwestorzy z niepokojem czekają jak większe i bardziej płynne giełdy azjatyckie i europejskie zareagują na obniżenie ratingu USA, kiedy zostaną otwarte w poniedziałek.

LP meritum.us, PAP