Nowy mechanizm sprzyjający powstawaniu otyłości odkryli naukowcy z Kanady.
Ten widok znamy i z życia, i z filmów. Pogrążona w smutku kobieta sięga po największe opakowanie lodów i zasiada przed telewizorem. Zestresowany mężczyzna zagląda do lodówki, wyjmuje z niej zimną pizzę i piwo. Poczucie zagrożenia zwiększa chęć zjedzenia czegoś – nawet jeśli wcale nie jesteśmy głodni. Teraz naukowcy badający funkcjonowanie mózgu znaleźli nowy związek między poziomem stresu i głodem.
Rozstrój mózgu
W normalnych warunkach organizm produkuje endokanabinoidy – neuroprzekaźniki regulujące apetyt. Gdy występuje reakcja na stres, działanie tego mechanizmu zostaje zachwiane – przekonują badacze z Wydziału Medycznego Uniwersytetu Calgary. Eksperymenty prowadzono na zwierzętach, a ich wyniki dr Jaideep Bains i Quentin Pittman opisują w magazynie „Neuron”.
– Nasze wyniki tłumaczą, w jaki sposób komunikacja na poziomie komórkowym w mózgu zmienia się w sytuacji niedostatku jedzenia – tłumaczy dr Bains. – Co ciekawe, te zmiany nie wynikają z braku pożywienia, ale ze stresu.
Naukowcy pod lupę wzięli podwzgórze – region mózgu mający kluczowe znaczenie dla regulacji apetytu, a także emocji. Zdaniem badaczy to właśnie podwzgórze odpowiada za reakcje na stres. Po zablokowaniu działania hormonów stresu mózg działał poprawnie i nie zauważono wzmożonego apetytu.
– Co więcej, fakt, że u zwierząt brak jedzenia uruchamia odpowiedź stresową, może pomóc w wyjaśnieniu związku między stresem i otyłością – uważa dr Pittman.
Zdaniem Kanadyjczyków zbadanie mechanizmu zmian w mózgu w odpowiedzi na endokanabinoidy może pomóc w opracowaniu terapii zaburzeń łaknienia.
Dziś za najważniejszy mechanizm napędzający głód w reakcji na stres uznaje się działanie kortyzolu, tzw. hormonu stresu. To pamiątka z czasów, gdy stresu nie wywoływały – jak dziś – kłopoty w pracy czy rozczarowania sercowe, lecz fizyczne zagrożenie. W reakcji nasze organizmy mobilizowały się do walki lub ucieczki. Hormony stresu sprawiają, że przyspiesza nam puls, a wszelkie zasoby energii kierowane są do mięśni. Ten system sam się jednak wyłącza, gdy minie zagrożenie.
Grają hormony
Inaczej jest w przypadku stresu przewlekłego. Produkcja kortyzolu nie ustaje, jesteśmy pobudzeni, a po pewnym czasie pojawia się depresja.
– Jedną z podstawowych funkcji hormonów stresu jest przemieszczanie energii w organizmie – wyjaśnia dr Norman Pecoraro z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco, który badał wpływ przewlekłego stresu na łaknienie. – Jedzenie wydaje się łagodzić niektóre objawy depresji, nie czujemy się wtedy tak zdenerwowani. To sposób na powiedzenie mózgowi: już wszystko w porządku.
Ale podwyższony poziom kortyzolu sprawia, że ciągle sięgamy po słodkie i tłuste potrawy (lody, czekolada). Gromadzimy zasoby energii w postaci tłuszczu na brzuchu – tam, skąd nasz organizm może najłatwiej je pobierać.
Co więcej, dzisiejsze przyczyny stresu rzadko wymagają wysiłku fizycznego. Zgromadzona energia pozostaje niewykorzystana. Stajemy się otyli.
W jaki jeszcze sposób nadmierny stres może wpływać na otyłość? Gdy szukamy pocieszenia u przyjaciół, zwykle rozmowa odbywa się nad talerzem z szarlotką z bitą śmietaną albo nad paczką czipsów. Robienie sobie niewielkich przyjemności (jak zjedzenie napoleonki) to również jeden ze sposób radzenia sobie z niekomfortową sytuacją. Wszystkie te metody prowadzą jednak do otyłości, a w efekcie do większej depresji.
Jak przekonuje dr Norman Pecoraro, można wykorzystać inne metody przerwania przewlekłego stresu. Wysiłek fizyczny, medytacja, joga, seks – to czynności stymulujące podobne ośrodki przyjemności w mózgu, co jedzenie – przekonuje naukowiec.
Piotr Kościelniak
masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.koscielniak@rp.pl
Rzeczpospolita