Najwyraźniej najbogatsi członkowie Unii Europejskiej mają serdecznie dość kłopotów prokurowanych przez biedniejszych członków tzw. Stanów Zjednoczonych Europy. Grecki kryzys wywołał na Starym Kontynencie efekt domina i teraz po transze pomocowe wyciągają ręce kolejne kraje, głównie z basenu Morza Śródziemnego. Z tego powodu zdawało się być li tylko kwestią czasu, kiedy bogatsza Północ w ramach samoobrony przed ciągłym dotowaniem uboższych członków europejskiej rodziny stworzy jakiś twór, który w dalszej perspektywie będzie oznaczał separację. Przynajmniej finansową. Dzisiaj właśnie Niemcy i Francja zawiązały zalążek dwustronnego paktu ekonomicznego, który teoretycznie ma na celu ratowanie euro a w praktyce może oznaczać zamknięcie brukselskiej kasy, bo i nie jest ona bez dna.
Niemcy i Francja chcą utworzenia “faktycznego rządu gospodarczego” w strefie euro. Na czele miałby stanąć przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. O dążeniu do budowy nowej instytucji ponadnarodowej poinformował prezydent Francji Nicolas Sarkozy po spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel.
Propozycja powołania “rządu gospodarczego” ma na celu lepszą koordynację zarządzania ekonomią krajów strefy euro. Miałoby się to odbywać dzięki co najmniej dwóm spotkaniom szefów rządów w ciągu roku. W sytuacji kryzysowej zjazdy mogły by być częstsze. Ponadto ma zostać utworzona 2,5 letnia prezydencja, która będzie służyła koordynacji i nadzorowi półrocznych zjazdów polityków.
Sarkozy podkreślił też, że wszystkie kraje strefy euro jeszcze latem przyszłego roku powinny uchwalić górną granicę zadłużenia, która będzie zapisana w ich konstytucjach. Prezydent Francji zapowiedział również, iż Paryż i Berlin chcą wprowadzenia wspólnotowego podatku od operacji finansowych.
Merkel i Sarkozy stanowczo odrzucili wprowadzenie euroobligacji, wspólnych dla całej strefy euro. Kanclerz Niemiec oświadczyła, że nie wierzy, by były one pomocne w rozwiązywaniu obecnego kryzysu zadłużenia. – Może kiedyś w przyszłości, na końcu procesu integracji europejskiej można będzie sobie wyobrazić takie obligacje – powiedział Sarkozy. – Ale nie na początku – dodał. Kanclerz Niemiec odnotowała, że “wielu nazywa euroobligacje ostatnim środkiem ratunku dla euro”, ale podkreśliła, że nie wierzy, “by Europa była zdana na ostatnie środki ratunku”.
– Chcemy wyrazić naszą niezachwianą wolę obrony euro – powiedział Sarkozy. Francuski prezydent zapewnił, że Paryż i Berlin są całkowicie zgodne w zakresie pomysłów na naprawę sytuacji gospodarczej eurolandu.
Francja i Niemcy, jako dwie czołowe gospodarki strefy euro, są zdeterminowane aby znaleźć rozwiązanie dla kryzysu zadłużenia, jaki dotknął szereg mniejszych państw. Pomimo zaakceptowania wielkich pakietów pomocowych dla Grecji, Irlandii i Portugalii, rynki finansowe nadal nie są przekonane co do stabilności i wiarygodności europejskiej waluty.
eLPe meritum.us, PAP