Dzisiaj doszło w Polsce do dwóch katastrof małych samolotów. W rozbitych awionetkach zginęło w sumie 6 osób, w tym trójka dzieci. Nie znane są jeszcze przyczyny, które spowodowały oba wypadki. Doszło do nich w Małopolsce niemal w tym samym czasie, chociaż w odległych miejscach (Kraków i rejon Jeziora Rożnowskiego). Dramatyczne zdarzenia rozegrały się podczas katastrofy w Nowej Hucie. Cessna rozbiła się bowiem w terenie zabudowanym, a ogień z rozbitej awionetki spowodował pożar domu. Na szczęście mieszkańcy zdążyli uciec z płonącego budynku.
Dwie osoby zginęły w wypadku lotniczym, do którego doszło we wsi Witowice Dolne (woj. małopolskie). – Awionetka rozbiła się podczas podchodzenia do lądowania – poinformował na antenie TVN24 Józef Rachtan ze straży pożarnej w Krakowie.
Maszyna nie zapaliła się, ale strażacy odpowiednio zabezpieczyli teren ponieważ z samolotu zaczęło wyciekać paliwo. Na miejscu pojawiła się także policja.
Do katastrofy doszło po pikniku lotniczym na lotnisku w Łososinie Dolnej (woj. małopolskie). Aeroklub Podhalański rozpoczynał świętowanie swoich 55. urodzin.
– To był jeden z ostatnich odlatujących samolotów. Kierownik lotów zobaczył, że maszyna opada i w końcu zniknęła za wzgórzami otaczającymi lotnisko. Natychmiast zostały wysłane tam służby ratownicze. Najprawdopodobniej był to samolot na czeskich numerach – mówił na antenie TVN24 Roman Matejewicz z Aeroklubu Podhalańskiego.
– Mężczyźni, którzy zginęli nie byli uczestnikami pokazów, byli to zaproszeni goście. Awionetka leciała z Łososiny Dolnej do Krakowa – powiedziała sierżant Justyna Basiaga z zespołu prasowego nowosądeckiej policji.
– Pokazy zakończyły się o godz. 17, a do wypadku doszło ok. godz. 19.:30 – zaznaczył Matejewicz i dodał, że od momentu rozpoczęcia imprezy do jej końca nikt, oprócz pilotów, którzy latali w pokazie, nie mógł ani wylądować, ani wystartować z lotniska w Łososinie Dolnej.
Na razie nie wiadomo kim były ofiary. W poniedziałek na miejscu katastrofy ma się pojawić komisja badająca wypadki lotnicze.
***
Tragiczny wypadek w krakowskiej Nowej Hucie: samolot spadł na dom. – Z awionetki zostało bardzo niewiele, poskręcane blachy, w środku są z całą pewnością ciała – relacjonował rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak. Zginęły wszystkie osoby na pokładzie maszyny – pilot i trójka dzieci. Budynek stanął w płomieniach, jego mieszkańcy uciekli przez okna.
Samolot wystartował z podkrakowskiego lotniska w Pobiedniku Wielkim o godz. 19.15 i był w powietrzu ok. 15-20 minut. – Pilot wziął na pokład trójkę dzieci znajomych, dwóch chłopaków i jedną dziewczynę w wieku około 12 lat. Chciał im zrobić przyjemność pokazując Kraków z lotu ptaka. To było jedno kółeczko nad miastem – relacjonował Nowak.
Prezes aeroklubu krakowskiego Jacek Turczyński dodał, że był to nowy, dobrze wyposażony samolot. – To był lot po kręgu nad lotniskiem. Takich lotów wykonuje się setki – powiedział.
Wiadomo już, że ofiary to 42-letni pilot, od niedawna dyrektor krakowskiego aeroklubu, i trzy dziewczynki – dwie wieku ok. 12 lat, jedna 14-letnia.
Przyczyny wypadku nie są jeszcze znane, ale przypuszczalnie doszło do niego w trakcie lądowania.
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, który przybył na miejsce tragedii poinformował, że mieszkańcom zniszczonego domu zaproponowane zostaną mieszkania zastępcze, a bliscy ofiar mają zapewnioną opiekę psychologów.
– Muszę powiedzieć: naprawdę dwa metry od wielkie tragedii, bo gdyby dwa metry dalej uderzył samolot to te osoby, które były w domu także by się spaliły – powiedział prezydent.
lp meritum.us, tvn24.pl. PAP