Historia kołem się toczy, a kto mieczem wojuje od miecza ginie. 1 września 1969 roku stojący na czele przewrotu wojskowego Muammar Kaddafi doprowadził do obalenia króla Idrisa I rozpoczynając – jak się później okazało – 42 lata trwający okres autorytarnych rządów w Libii. Kiedyś największy sojusznik Moskwy i państw bloku wschodniego w Afryce Północnej po upadku komunizmu szukał nowych sprzymierzeńców, demonstrując momentami chęć transformacji dyktatury, jaką narzucił libijskiemu społeczeństwu. Demokratyzacji życia w Libii jednak nie było, a krwawy pułkownik w okrutny sposób rozprawiał się z opozycją. No i w końcu historia zatoczyła koło, a upadek Kaddafiego stanowi już praktycznie kwestię godzin. W wyniku rebelii, podobnej do tej, którą przed niemal półwieczem sam kierował. Nie jest jednak żadną tajemnicą, że powstańcy libijscy bez wsparcia militarnego oraz logistycznego krajów NATO nie byliby w stanie obalić sprawnego reżimu. Dokonująca się właśnie ofensywa na stolicę Libii Trypolis też nie miałaby szans powodzenia bez zaangażowania najnowocześniejszej techniki wojskowej, szczególnie tej dostępnej armii Stanów Zjednoczonych. Tak dogorywa jedna z niewielu już pozostałych na świecie dyktatur.

Po miesiącach walk nie przynoszących większych zmian, libijscy rebelianci w błyskawiczny sposób opanowali Trypolis. Jak zdołali tak szybko zdobyć duże miasto, które wyszkolone wojsko powinno bronić przez długi czas? Komentatorzy wskazują na dwa czynniki. Wzmożone naloty NATO i dyskretne wsparcie sił specjalnych państw zachodnich.

Według poniedziałkowego wydania “New York Times” w ostatnich dnia lotnictwo zachodnie skoncentrowało ataki na cele w samym Trypolisie i wokół libijskiej stolicy. Miało to w znacznym stopniu przyczynić się do uzyskania przez powstańców przewagi nad siłami lojalnymi wobec Muammara Kaddafiego.

Anonimowi przedstawiciele administracji USA poinformowali też, że współpraca między NATO a powstańcami w ostatnich tygodniach stawała się ściślejsza i coraz bardziej zabójcza dla reżimu Kaddafiego. Pomimo tego, że mandat ONZ przewiduje bardziej ochronę ludności cywilnej, a nie opowiadanie się Sojuszu po którejś ze stron konfliktu.

Według wielu ekspertów, w tym z opiniotwórczego instytutu Stratfor, zachodnie siły specjalne podążały przed czołowymi oddziałami rebelianckich bojówek. Ich głównym zadaniem miało być wskazywanie celów do precyzyjnych uderzeń lotnictwa NATO. Okazjonalnie mieli też udzielać bezpośredniego wsparcia podczas walki, nie tylko w formie siły ale też dowodzenia.

Nad okolicami Trypolisu miała zostać też roztoczona dokładna obserwacja. – Stany Zjednoczone przez całą dobę monitorowały kurczące się rejony kontrolowane przez reżimową armię, przy czym samoloty bezzałogowe Predator były wykorzystywane do tropienia i okazjonalnych uderzeń na siły Kaddafiego – relacjonuje “NYT”. Przed czołem rebeliantów pojawiały się też śmigłowce szturmowe Apache. W jednej z relacji z frontu przekazanych przez korespondenta agencji Reuters, rebelianci, którzy napotkali silniejszy opór na przedmieściach stolicy, ukryli się i “czekali aż NATO zbombarduje wojsko”.

Eksperci zwracają też uwagę, że uderzenia NATO stały się w ostatnim czasie coraz bardziej precyzyjne. – NATO zaczęło działać mądrzej. Uderzenia były bardziej precyzyjne. Była lepsza koordynacja jeśli chodzi o unikanie zbędnych strat – wskazał, cytowany przez “NYT”, analityk amerykańskiego think tanku RAND Corporation, Frederic Wehrey.

Od przejęcia przez NATO odpowiedzialności za misję w Libii, samoloty sojuszu wykonały niemal 18 tysięcy misji w tym ponad siedem tysięcy zakończonych uderzeniem w cel. W ostatnich dniach wykonywano po około sto lotów, z których mniej więcej 1/3 kończyło się atakiem.

– Jednocześnie Wielka Brytania, Francja i inne kraje rozmieściły w Libii specjalne siły, których zadaniem było szkolenie i zbrojenie powstańców – twierdzą cytowani przez “NYT” dyplomaci.

Dzięki zachodniemu wsparciu rebelianci obecnie opanowali większą część Trypolisu. Siły rządowe, które miały bronić miasta, rozpłynęły się w powietrzu. Walki mają trwać obecnie jedynie w okolicy kompleksu rządowego Bab al-Azizija.

Rebelianci nie opanowali jednak całego kraju. Całe centrum Libii z miastem Syrta, są kontrolowane przez wojsko i plemiona wierne klanowi Kaddafich. Nie wiadomo, jaka będzie ich reakcja na upadek Trypolisu.

Jak pisze “NYT”, prywatnie wielu dyplomatów ostrzega, że może minąć jeszcze kilka dni lub nawet tygodni, zanim reżimowa armia zostanie całkowicie zneutralizowana lub Kaddafi i jego najbliższe otoczenie zdecydują się poddać.

eLPe meritum.us, PAP, tvn24.pl