Trzeci z najbogatszych ludzi świata – Warren Buffett nie tak dawno wbił kij w mrowisko amerykańskich krezusów finansowych, apelując o podniesienie podatków względem tego ściśle elitarnego środowiska, co miałoby znacząco ulżyć minusowemu budżetowi Stanów Zjednoczonych. No i niespodziewanie znalazł naśladowców nad Sekwaną. Mianowicie najbogatsi Francuzi wystąpili z inicjatywą dodatkowego ich opodatkowania, by w ten sposób zapobiec nadchodzącej z szybkością światła nowej fali kryzysowej. Ciekawe, na ile wśród opływających w dostatku pojawiły się nagle altruistyczne odruchy a jak wiele jest w tych nieco szokujących propozycjach zimnej kalkulacji, wynikającej z obawy o wybuchy społecznego niezadowolenia, które przecież mogłyby stanowić ogromne zagrożenie dla bogaczy?

Część najbogatszych Francuzów wykazała się nie lada inicjatywą. Chcąc przyczynić się do rozwiązania finansowych problemów kraju zaoferowali, że zapłacą wyższe podatki.
Petycję podpisało 16 menedżerów, finansistów i bogaczy. Wymyślony przez nich podatek objąłby najbogatszych i najbardziej uprzywilejowanych.

Wśród apelujących są prezesi reklamowej grupy Publicis, banku Societe Generale, linii lotniczych Air France, koncernu spożywczego Danone i sieci telefonii komórkowej Orange. Wniosek poparła też najbogatsza kobieta Europy, Liliane Bettencourt z firmy L’Oreal, i Christophe de Margerie, szef giganta naftowego Total.

– Kiedy deficyt finansów publicznych i perspektywa pogorszenia się zadłużenia państwowego zagrażają przyszłości Francji i Europy, i kiedy rząd prosi wszystkich o solidarność, wydaje się koniecznością, abyśmy i my wnieśli swój wkład – piszą menadżerowie w petycji.

Pomysłodawcy zamieścili swoją propozycję na łamach internetowych tygodnika Le Nouvel Observateur. Zapewniają, że, jeśli francuskie władze na pomysł przystanął, podatek będzie naliczany w rozsądnych proporcjach.

eLPe meritum.us, Reuters, tvn24.pl