Konferencja prezesów banków centralnych w Jackson Hole dała sygnał politykom: pomóżcie gospodarce. Politycy wiedzą swoje: nie ma powodu do pośpiechu.
Stany Zjednoczone otrzymają kolejny pakiet stymulacyjny, tyle że nie natychmiast. Prezes Rezerwy Federalnej, Ben Bernanke ujawnił, że zamierza skorzystać z możliwości pobudzenia wzrostu i ma na to kilka pomysłów. Czyli nie spełnił oczekiwań w ostatni piątek, ale do końca września dowiemy się jak Bernanke zamierza naprawić gospodarkę. Na razie tylko zaapelował do polityków, żeby jak najszybciej poważnie wzięli się za zmniejszenie stopy bezrobocia, oraz pobudzili rynek nieruchomości. I to wystarczyło, żeby rynek akcji się ożywił i zdrożała ropa. Jednakże ta niepewność co do środków, jakich użyje Bernanke wsparła ceny złota, które pod koniec ubiegłego tygodnia staniało o ponad 200 dolarów na uncji. Od poniedziałku znów zaczęło drożeć. I silne wsparcie ma na poziomie 1800 dol. za uncję.
Dyrektor generalny Międzynarodowego Funduszu Walutowego też chciałaby wesprzeć gospodarkę, tym razem europejską poprzez jak najszybsze dokapitalizowanie banków. Ma w tym pełne wsparcie prezesa Europejskiego Banku Centralnego, Jean Claude Tricheta, który jest zdania, że wzmocnienie bankowych bilansów jest niezbędne.
—Mam nadzieję, że politycy posłuchają naszych apeli — mówił w Jackson Hole Stanley Fisher, były wiceszef MFW, dzisiaj prezes Banku Centralnego Izraela. Wtórował mu dyrektor generalny Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), Angel Gurria: — Nie można powiedzieć, żeby rządzący dzisiaj przeżywali apogeum swoich możliwości. I to tak w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych – mówił po zakończeniu konferencji. — Jak to jest, że nie możemy się nawet porozumieć co do tego, która jest godzina w sytuacji, kiedy patrzymy na ten sam duży zegar.
Polityka już zaszkodziła Stanom Zjednoczonym, bo spory republikanów i demokratów czy trzeba podnieść dozwolony limit zadłużenia państwa spowodowały utratę „arystokratycznego” ratingu AAA. Teraz wyraźnie widać, że w samej Europie politycy nie są w stanie dojść do zgody kto tak naprawdę zapłaci za kryzys w strefie euro. Nie zgadzają się również na szybkie dokapitalizowanie banków, chociaż wiadomo jeszcze od lipca, że 90 europejskich instytucji finansowych nie przeszło „testów wytrzymałościowych”. W poniedziałek i Niemcy i Hiszpanie, gdzie banki są w bardzo trudnej sytuacji, bo zapaść w sektorze nieruchomości wcale nie zbliża się do końca, uznali, że wszystko jest pod kontrolą. Jakby nie zwrócili uwagi, że w sierpniu z rynków akcji uciekło 5,7 biliona dolarów, a banki zwłaszcza te, które mają w swoich portfelach greckie obligacje, ucierpiały najbardziej.
Zdaniem pani Lagarde dokapitalizowanie powinno odbyć się natychmiast i powinno być obowiązkowe. Ale Komisja Europejska wie lepiej. Zdaniem jej rzecznika, Amadeu Altafaja banki są w znacznie lepszej sytuacji, niż rok temu. A pani Lagarde została szybko przywrócona do porządku. — Już trwają rozmowy między MFW i Komisją — ujawnił rzecznik. Zapewne agencje oceny wiarygodności kredytowej już szykują się do akcji.
Z Christine Lagarde rozmawiał już także prezydent USA, Barack Obama. I w Waszyngtonie szefowa MFW została wysłuchana i zrozumiana.
Danuta Walewska
rp.pl