Najlepszą formą obrony jest ponoć atak – tę starą jak świat maksymę zdaje się teraz stosować w swojej najnowszej taktyce krytykowany z wszystkich dosłownie stron aktualny prezydent Stanów Zjednoczonych. Notowania Baracka Obamy wręcz dramatycznie spadają z miesiąca na miesiąc, na dzień dzisiejszy przynajmniej szanse na reelekcję w przyszłym roku ma praktycznie żadne, stąd i chyba desperackie próby odwrócenia postrzegania przez literalnie całe amerykańskie społeczeństwo jego osoby. Wystąpienie na bankiecie Klubu Czarnoskórych Kongresmenów uwidoczniło oryginalną, innowacyjną w wydaniu Obamy retorykę. Przestańcie narzekać, zrzędzić i rozpaczać tylko pomóżcie mi w budowaniu nowej, silnej Ameryki! – to nowe motto pana prezydenta. Skąd my te hasła znamy? Zaraz, zaraz, czyż nie do tego samego sprowadzało się słynne gierkowskie “pomożecie?!” z pierwszej połowy lat 70. w kraju nad Wisłą? Wtedy w naszej ojczyźnie też propagandowe slogany z wmawianiem ogółowi zbiorowej odpowiedzialności miały na celu przysłonięcie problemów czysto egzystencjalnych. No i kto by pomyślał, że totalnie skompromitowane manipulowanie zwykłym obywatelem w czasach odległego w pamięci komunizmu znajdzie po trzydziestu kilku latach naśladowców w kraju niby szczytowego kapitalizmu, za jaki uchodzą Stany Zjednoczone Ameryki Północnej…
Prezydent Barack Obama zaapelowal do czarnoskórych Amerykanów aby “przestali narzekać” i pomogli mu przeforsować jego plan tworzenia nowych miejsc pracy przez Kongres.
Przemawiając na dorocznym bankiecie członków Klubu Czarnoskórych Kongresmenów, Obama porównał jego starania uchwalenia pakietu walki z bezrobociem wartości 447 mld dolarów do walki o prawa obywatelskie Murzynów amerykańskich w latach 60. ubiegłego wieku.
Wezwał słuchaczy do “wspólnego marszu” i “wspólnych działań”. Chociaż nie powiedział tego wyraźnie, dał do zrozumienia, że liczy na ich poparcie w staraniach o drugą kadencję w Białym Domu.
Obama – jak podkreślają analitycy – stoi w obliczu ciężkiej walki o ponowny wybór w 2012 r. i narastającego rozczarowania jego polityką, także wśród czarnoskórych Amerykanów. Uważają oni, że Obama, pierwszy czarnoskóry prezydent USA, idzie na zbyt wielkie ustępstwa wobec Republikanów i nie poświęca należytej uwagi walce z bezrobociem wśród Afroamerykanów. Jest ono prawie dwa razy większe od średniej ogólnokrajowej (9,1 proc.) bowiem wynosi aż 16,7 proc.
– Ludzie są rozczarowani, wiem. Słuchałem niektórych z was – powiedział Obama do ok. 3 tysięcy Afroamerykanów. Podkreślił jednak, że powinni oni mieć wiarę w przyszłość i zrozumieć, że walka nie zostanie wygrana jeśli nie udzielą mu poparcia. – Potrzebuję waszej pomocy – apelował. – Przestańcie narzekać, zrzędzić i rozpaczać. Będziemy walczyć. Mamy zadanie do wykonania – przekonywał Obama.
Obserwatorzy podkreślają zgodnie, że szanse Obamy wyboru na drugą kadencję zależą w dużej mierze od jego zdolności ożywienia gospodarki, zmniejszenia bezrobocia i pozyskania masowego poparcia czarnoskórych Amerykanów, które w decydującym stopniu przyczyniło się do jego zwycięstwa w 2008 r.
Opozycja republikańska chłodno przyjęła plan Obamy sprzeciwiając się zwłaszcza projektowi podwyższenia podatków dla najbogatszych. Zasygnalizowała jednak gotowość rozważenia niektórych innych propozycji.
LP meritum.us, PAP