Słynny portal społecznościowy stworzył komitet polityczny. Ma wspierać kandydatów na prezydenta.

Korespondencja z Waszyngtonu

„Facebook chce mieć więcej przyjaciół i jest gotów za nich zapłacić” – zauważył „New York Times”. W tym tygodniu Facebook utworzył swój pierwszy komitet polityczny (PAC – Political Action Committee). Umożliwi to mu finansowe wspieranie polityków w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.

– To sposób na to, by głos naszych pracowników był lepiej słyszalny w polityce poprzez wspieranie kandydatów, którzy podzielają nasze cele dotyczące promowania innowacji w gospodarce oraz stwarzania ludziom możliwości dzielenia się z innymi i tworzenia bardziej otwartego i połączonego świata – oświadczył rzecznik Andrew Noyes.

– To dowód zmian, jakie zaszły w Dolinie Krzemowej, która teraz postrzega Waszyngton jako miejsce, gdzie trzeba być obecnym – uważa Ray Valdes, analityk firmy Gartner, cytowany przez „Financial Times”. – Wiele firm dostrzegło, że zaangażowanie się w politykę może mieć duży wpływ na ich wyniki i strategię – dodaje.

Firma Marka Zuckerberga, zabiegając o większe wpływy w polityce, potroiła również wydatki na lobbing z około 200 tysięcy dolarów w 2009 roku do 550 tysięcy dolarów w 2011.

To jednak niewielka kwota w porównaniu z ponad 3,5 milionami dolarów, które wydała już w tym roku na lobbing firma Google.

Facebook powiększył więc również swoje biuro w Waszyngtonie, ściągając do niego wiele znanych w amerykańskiej stolicy nazwisk. Dla Zuckerberga pracuje już między innymi były szef sztabu prezydenta Billa Clintona Erskine Bowles oraz były rzecznik prasowy Białego Domu z tamtych czasów Joe Lockhart. Szefem waszyngtońskiego biura Facebooka jest były doradca prezydenta George’a W. Busha Joel Kaplan. A w grupie politycznego wsparcia od zeszłego roku pracuje była członkini ekipy Baracka Obamy Marne Levine.

Oczywiście, Facebook już wcześniej odgrywał ważną rolę w amerykańskim życiu politycznym, na przykład bardzo pomagając w 2008 roku czarnoskóremu senatorowi z Illinois w zdobyciu miejsca w Białym Domu. Przed przyszłoroczną kampanią obecny prezydent pamięta o sile mediów społecznościowych.

Nazywam się Barack Obama i jestem tym facetem, który sprawił, że Mark Zuckerberg założył marynarkę i krawat – chwalił się amerykański prezydent podczas kwietniowego spotkania z założycielem Facebooka, gdy na spotkanie z nim 26-letni miliarder zamiast w luźnej bluzie przyszedł ubrany w elegancką koszulę, marynarkę i krawat.

O to, by mieć Zuckerberga w gronie przyjaciół, walczą również republikanie. Jak zauważył „Washington Post”, w poniedziałek delegacja konserwatystów, której przewodził Eric Cantor, zorganizowała w siedzibie Facebooka spotkanie dotyczące technologii i rynku pracy.

Szefowie Facebooka zamierzają również współorganizować debatę między kandydatami do nominacji Partii Republikańskiej w New Hampshire na początku przyszłego roku.

Swoje własne komitety wyborcze mają już również Google i Microsoft. Według „Washington Post” na polityczne konta pracownicy Google’a przekazali w tym roku 570 tysięcy dolarów, a pracownicy Microsoftu 722 tysiące dolarów.

Jacek Przybylski

Rzeczpospolita