Jedź – szeptał mózg pozbawiony od dwóch lat możliwości regeneracji opon w polskim klimacie. – Jedź – doradzała dobrodusznie żona (tu przyczyn życzliwości nie znam). – Przyjeżdżaj – zachęcał szwagier ucieszony rychłą wizją czarnego „Jasia Wędrowniczka” na półkach swojego barku. – Ależ zapraszamy – e-mail od Elżbiety Kwiatkowskiej z Polskiego Komitetu Olimpijskiego dopełnił reszty.

Byłem prawie miesiąc w Starym Kraju. Tydzień na Sejmiku Olimpijskim na zamku Książ i ponad dwa tygodnie w rodzinnym Wrocławiu, gdzie odbywały się Igrzyska Polonijne. Brzydkie tegoroczne lato nie pomagało turystom pokochać naszego kraju tak jak na to zasługuje. Ale nam – przybyszom z innych , czasem dalekich zakątków świata specjalnie nawet niepogoda w świętowaniu pobytu  u siebie nie przeszkadza.

A  jaki jest Wrocek? Dla mnie pozostanie najpiękniejszym miastem na świecie, to już się nie zmieni, choć widziałem wiele innych pereł. Tyle, że to cudo jest MOJE. Tu się urodziłem, tu znam każdą uliczkę w Rynku, a po tygodniu czuję się tak, jakbym stąd nigdy nie wyjeżdżał. A od mojej emigracji minęło już przecież prawie ćwierć wieku… Widać to miłość do grobowej deski. Nie przeszkadza mi nawet drożyzna panująca zwłaszcza na wrocławskim rynku, kumple poprowadzili zresztą mnie już po paru dniach do „Brajta” czy „Łubu, dubu” na Odrzańską, sam znalazłem „Jadłomanię” na Ruskiej. Smakuje tak samo jak „Pod Gryfami” czy „U Fredry”,  a płaci się 1/3 ceny!

Podczas mojego pobytu Wrocław zalała rzeka filmowych maniaków. Przybyło ich na festiwal Nowe Horyzonty ponoć 120 tysięcy. Miałem to nieszczęście obejrzeć kilka festiwalowych propozycji. Stanowczo Państwu odradzam imprezę Romana Gutka, chyba że lubujecie się w filmowych eksperymentach lub macie w sobie coś z masochisty. Co najdziwniejsze, greckie dzieło „Attenberg”, które wygrało festiwal, widziałem pół roku wcześniej. Zmęczyłem i chciałem o nim zapomnieć, gdy to dziwadło dopadło mnie w rodzinnym mieście.

Aglomeracja wrocławska przygotowuje się intensywnie do mistrzostw Europy w piłce nożnej. Tu odbędą się co prawda tylko trzy spotkania czempionatu, ale za to na pewno zagra nasza reprezentacja. Nowy stadion wybudowany na Pilczycach będzie służył na co dzień miastu i piłkarzom Śląska. Dzięki mistrzostwom Wrocław będzie też miał drugi terminal lotniska, otwarto już obwodnicę miejską co pozwoli samochodom, a zwłaszcza ciężarówkom, ominąć centrum. Dojazd do środka miasta ze stadionu też jest gotowy, a rynek i okolice ratusza tętnią życiem dzień i noc. Wrocław to miasto uczniów i studentów, latem tego się nie odczuwa, ale od września do lipca tłok na wąskich uliczkach w okolicach rynku jest  niemiłosierny. Wrocław to stolica bogatego regionu, tu inwestowały firmy z całego świata budując swoje fabryki.

Na Dolnym Śląsku znajdują się najbogatsze gminy w Polsce, a do granicy z Niemcami i Czechami  jest niedaleko. Miasto dotknięte ogromną powodzią kilkanaście lat temu dzięki mądrym prezydentom wykorzystało swą szansę i podniosło się piękniejąc jeszcze bardziej. Bo Polska  – kochani rodacy – to nie jest kraj przegrany, o czym nas chcą przekonać niektóre polonijne media w Chicago. To kraina sukcesu i wielkich szans na zrobienie kariery. Może łatwiej jest o nie we Wrocławiu niż na wschodzie kraju, ale i tam buduje się drogi, stadiony, rozwija się indywidualna przedsiębiorczość i nie cała młodzież wyjeżdża na zachód Europy w poszukiwaniu swojej szansy. Polska to dziś wielki plac budowy i efekty widać : przejechałem kawał kraju, od Krakowa przez Wrocław do Jeleniej Góry i jeszcze wyżej pod granicę z Niemcami. Te drogi wybudowane w ostatnich latach to nie freeway w Kalifornii ani nawet highway pod Chicago. Można też wytykać aferę z Chińczykami, ale faktu, że w Polsce wybudowano setki kilometrów dobrych dróg, postawiono setki Orlików, a każda gmina ma co najmniej jeden kryty basen nikt nie neguje. W Polsce stoi i czeka na chętnych kilkadziesiąt tysięcy nowo wybudowanych mieszkań i wcale nie jest na nie trudno dostać kredyt. Bezrobocie jest podobne do tego w Stanach Zjednoczonych, średnia pensja oscyluje w granicach 3.400 złotych miesięcznie (brutto) przy dolarze błądzącym od kilku lat w granicach 3 zł. Drożyzna w sklepach dokucza większości naszych rodaków, ale zapewniam Państwa, stopień narzekania jest dużo mniejszy dziś niż kilka lat temu. Widać to po milionach samochodów jeżdżących po Polsce, po blokach z cegły, domach jednorodzinnych i willach, które mnożą się jak grzyby po deszczu. Jest zdecydowanie bezpieczniej na ulicach, spadła drastycznie liczba kradzieży samochodów. W ub. roku wyjechało z Polski w celach turystycznych 6.5 mln naszych rodaków. Polacy się bogacą i jest to niepodważalny fakt, odnotowany także przez banki bijące się o klienta. Polacy to jeszcze, choć dużo mniej niż dawniej, malkontenci – o cenie paliwa, które jest zresztą autentycznie horrendalnie drogie, słyszałem dziennie kilkanaście razy. Co ciekawe, naród nie jest już tak rozpolitykowany jak do niedawna. Wysiadując godzinami na wrocławskim rynku w gronie znajomych zauważyłem, że tych z zapędem politycznym w którąkolwiek stronę szybko karcono bądź zalecano zmianę klimatu. A że głupotę we Wrocławiu Loża Szyderców czy inne Stowarzyszenie Mędrców mierzy w nanokempach… No cóż, na wschodzie Lechostanu pewnie niegrzeczne dzieci straszą… Schetyną.

Jutro w Polsce, a dziś w Chicago wybory parlamentarne. Politycy udawali, że są przejęci losami obywateli RP, PRowcy kombinowali jak sprzedać najlepiej wizerunki swoich klientów. Zwykli ludzie w porównaniu do chicagowskiej diaspory nawet w części nie są tak rozgorączkowani głosowaniem 9 października. Świadoma realiów spora część społeczeństwa doskonale sobie zdaje sprawę z tego co nastąpi jeśli układ sił w polskim parlamencie zmieni się radykalnie. Mam wewnętrzne przekonanie, że w najbliższą niedzielę większość z tych, którzy się do urn wybiorą przypomni sobie okres sprzed 4 lat, gdy Polską rządziła dzisiejsza opozycja. Czy tak się stanie? Zobaczymy. My, polonusi mamy pierwszą w historii szansę wyboru naszego człowieka. Na warszawskiej liście PSL znalazł się popularny dziennikarz Sylwester Skóra. Naszemu radiowcowi ze stacji WPNA 1490AM ludowa partia dała szanse zostania posłem umieszczając go na 2. miejscu , tuż za Władysławem Kozakiewiczem. Kielczanin Sylwester Skóra , absolwent warszawskiej SGH jest od prawie ćwierćwiecza mieszkańcem Chicago. Swój program „O nas dla nas” prowadzi od ponad 21 lat. Czy jest ktoś, kto lepiej zna problemy Polonii, jej bolączki i potrzeby? Myślę, że jako diaspora nie powinniśmy zmarnować swojej szansy. Jest nas, Polaków poza krajem, około 17 milionów. Nie mamy swojego reprezentanta ani w Sejmie, ani w Senacie. Pora najwyższa, by w nowej rzeczywistości (a od odzyskania niepodległości minęło już więcej czasu niż trwała II Rzeczpospolita) Polonia miała swojego przedstawiciela w izbie niższej polskiego parlamentu. Niech walczy o nasze sprawy. Może w następnych wyborach kandydatów polonijnych i to nie tylko z Chicago, a z całego świata (a gdzie nas nie ma!) będzie więcej?  Stan na dziś jest taki, że wielkie partie w Polsce walczą o wielkie sprawy i interesują je wielkie liczby. My potrzebujemy by wygrać „swoje” wybory Państwa głosami. Pamiętajcie! Lista numer 5. Pozycja nr 2. Sylwester Skóra. Kandydat do Sejmu najlepszy. Bo nasz!

Sławomir Sobczak

meritum.us