W najbliższych wyborach prezydenckich kandydatem demokratów na prezydenta USA będzie Barack Obama. On i tylko on, bo Partia Demokratyczna zdecydowanie postawiła na reelekcję obecnego rezydenta Białego Domu. Świadczy o tym kampania zbierania funduszy na przyszłoroczny wyścig o fotel głowy państwa, nie pozostawiająca złudzeń co do personalnej alternatywy dla zwolenników demokratów. Taktyka niezbyt zrozumiała, bo przecież popularność Obamy z miesiąca na miesiąc dramatycznie wręcz spada, stąd marzenia o sukcesji zdają się być wręcz nierealne. Strzał w stopę kierownictwa partii z symbolicznym osiołkiem w logo i dobrowolne przekazanie najważniejszego urzędu w Stanach Zjednoczonych konkurencji, czyli republikanom? A może taktyka przewidująca jakiś niespodziewany zwrot wydarzeń z powrotem do słynnego “Yes, we can!” z nagłym wzrostem słupków popularności urzędującego dziś prezydenta? Jaki scenariusz wydarzeń kreślą w ciszy gabinetów demokraci wiedzą li tylko oni, a analitycy sceny politycznej mogą bawić się wyłącznie w spekulacje.

Aż 150 milionów dolarów zebrał dotychczas prezydent USA Barack Obama na swoją kampanię o reelekcję w 2012 roku. Jest to więcej niż zebrali wszyscy republikańscy kandydaci do nominacji prezydenckiej razem wzięci.

Na sumę tę składają się datki bezpośrednio na kampanię wyborczą prezydenta i dla jego Partii Demokratycznej. Obama otrzymał pieniądze od prawie miliona sponsorów, w większości drobne kwoty.

Obama jest rekordzistą w zbiórce funduszy – żaden poprzedni prezydent nie zebrał tylu pieniędzy na swoją kampanię. Dodatkowo sprzyja mu rozluźnienie restrykcji na finansowanie kampanii przez korporacje dzięki zeszłorocznej decyzji Sądu Najwyższego USA.

Największy republikański rywal Obamy, były gubernator Massachusetts Mitt Romney, zebrał dotychczas 14 milionów dolarów. Romney uchodzi za niemal pewnego zwycięzcę wyścigu do nominacji prezydenckiej w GOP.

Nieco więcej, bo 17 milionów dolarów, zebrał gubernator Teksasu Rick Perry, do niedawna lider rywalizacji o nominację prezydencką.

Korzystną pozycję Obamy umacnia fakt, że jego republikańscy konkurenci będą musieli ponieść znaczne wydatki na kampanię w partyjnych prawyborach. Prezydent nominację ma zapewnioną, gdyż – jak zgodnie przewidują eksperci – nikt nie zgłosi przeciw niemu swej kandydatury w Partii Demokratycznej.

LP meritum.us, PAP