Przed pierwszą próbą do koncertu “Z batutą i Humorem” w Chicago z autorem i dyrygentem popularnych w Polsce koncertów Maciejem Niesiołowskim rozmawia Barbara Bilszta.

 

Barbara Bilszta: – Jak zrodził się pomysł, aby połączyć koncert symfoniczny z zabawą, a przy tym jeszcze przemycić tyle ciekawej wiedzy o muzyce?

Maciej Niesiołowski: – Może nawet nie ja wpadłem na ten pomysł – zadecydował przypadek. Pewnego razu dyrygowałem koncertem na dziesięć fortepianów. Było to bardzo spektakularne przedstawienie i wobec tego poproszono mnie, abym coś na ten temat powiedział, wyjaśnił, skomentował. Zawsze byłem wygadany, zrobiłem to bez większego trudu. Wszystko to nagrywała Telewizja Polska. Po wyemitowaniu tego koncertu przyszła do mnie pani redaktor Halina Pniewska, aby zaproponować muzyczny program telewizyjny. No i zrobiłem takie dwa programy. To było dosyć trudne, bo trzeba było 40-minutowy program zrobić non stop. Nagrywało się bez montażu, bez żadnych playbacków, cięć, jakiejkolwiek obecnie stosowanej technologii telewizyjnej – po prostu: na żywca, na 100 procent. Dyrektorem programu II TVP był wówczas redaktor Józef Węgrzyn. Pewnego razu zaprosił mnie do siebie, była tam również pani redaktor Pniewska, i powiada mniej więcej tak: “ Wie pan, proponujemy panu audycje co tydzień, w niedziele, w dobrym czasie telewizyjnym. Pan zrobił u nas dwa takie programy – ja przyznam się szczerze, tego nie widziałem, ale widziała je moja żona, a ja jej wierzę.” (śmiech) To było bardzo szczere, spodobało mi się. No i tym sposobem zacząłem robić programy telewizyjne.

BB: – Na czym polega sukces koncertów “Z Batutą i Humorem”?

MN: – Sukces polega chyba na trafieniu na kogoś takiego, kto zechce wykorzystać czyjś talent, umiejętności. Pan Węgrzyn był właśnie w moim przypadku kimś takim. Czy odniosłem sukces, trudno powiedzieć. Sukces, który jest synem telewizji, to jest sukces bardzo nietrwały. Ale okazało się, że ta sama formuła, która tak bardzo spodobała się telewidzom, daje jeszcze lepszy efekt na żywo. Dochodzi udział publiczności, interakcja z muzykami orkiestry . Jeśli się doda żart i anegdotę, wytwarza się atmosfera wspólnej zabawy… Kocham muzykę, wiem, że ludzie jej potrzebują, wiem też, że są ciekawi wiedzy o muzyce…Wszystko to doskonale się uzupełnia i tworzy całość – jeśli jest powiązane i podane w intrygujący sposób.

BB: – Co najbardziej bawi publiczność?

MN: – Najbardziej bawi ludzi naturalność. Nie w tym sensie, że rozśmiesza – raczej w tym, że zainteresuje, zaciekawi, zaintryguje. Ludzie lubią słuchać – zwłaszcza, gdy zaczyna się mówić prawdziwe historie o muzykach i muzyce, o sprawach zakulisowych, albo o takich, które budzą ich ciekawość, ale normalnie nie śmieliby o nie zapytać. Często bawi ich także sama muzyka. Wbrew pozorom, czysto muzyczne żarty słuchacze wyłapują z łatwością i rozumieją doskonale.

BB: – Najbardziej zaskakująca reakcja widowni?

MN: – O mój Boże ! (śmiech) Ile tych reakcji było – strach powiedzieć! Trochę miałem w życiu tych koncertów, trochę dużo nawet. Na przykład: Anita Maszczyk śpiewa “Walca minutowego” Chopina, w opracowaniu na sopran i orkiestrę – śpiewa bardzo szybko. Ja oczywiście wcześniej zapowiadam, że to “Walc Minutowy”, i że ten walc minutowy to tak naprawdę 1 minuta 20 sekund, no może 1 minuta 30 sekund… No więc Anita naprawdę śpiewa to w zawrotnym tempie… Anita skończyła. Szaleństwo na sali, entuzjazm, nikt czegoś podobnego nigdy nie słyszał! Gdy wreszcie aplauz się ucisza, dobiega z sali głęboki bas: “Minuta czterdzieści było!” Oczywiście, salwa śmiechu! I publiczność, i orkiestra, i Anita, i ja… Śmiesznych sytuacji jest dużo, bo nasze koncerty są wesołe, publiczność czuje się swobodnie i reaguje spontanicznie.

BB: – Czy to prawda, że Polacy nie są muzykalni?

MN: – Niestety, wstyd powiedzieć, ale zgodziłbym się z tą tezą. Rzeczywiście nie są muzykalni, ale to nie dlatego, że są Polakami – muzykalność to nie jest dar natury, tylko wymaga troszkę pracy – niewiele. Aby polubić muzykę nie trzeba umieć grać, nie trzeba się uczyć. Muzykalność jako chęć słuchania muzyki, wrażliwość na nią wykształca się poprzez słuchanie. Wystarczy pójść na kilka dobrych koncertów. To jest bardzo ważne: żeby wykonawcy byli najlepsi, bo wtedy chce się ich słuchać. Dlatego z radością zapraszam Państwa na koncert.

BB: – A nasze śpiewanie?

MN: – Z tym naszym śpiewaniem też nie jest najlepiej. Wiadomo: wesele, zabawa, czasami ognisko – ale śpiewamy raczej nieczysto i dość ubogo repertuarowo. Czasami mam trudność z zaproszeniem publiczności do śpiewania, ale oczywiście w niedzielę także spróbuję. Proszę się nie obawiać – nie będzie to trudne.

 

Paderewski Symphony Orchestra: Z batutą i humorem, Niedziela, 30 października, godz. 5 pm w Copernicus Center. INFORMACJA: 773 957 7777 w internecie: pasochicago.org

Więcej informacji o koncercie tutaj