Rozpoczęte półtora miesiąca temu od Occupy Wall Street na Manhattanie w Nowym Jorku w swoistej formie wyrażane demonstracje społecznego niezadowolenia rozlały się na całe Stany Zjednoczone, a nawet ich odmiana zwana ruchem “oburzonych” rośnie w siłę w europejskich aglomeracjach. Widać najwyraźniej, że amerykańscy “okupanci” znudzeni wystawaniem w transparentami w centrach Chicago, Los Angeles, Denver czy San Francisco zaczynają dążyć do konfrontacji. Poczynając sobie coraz to bardziej agresywnie. Jak choćby teraz w Okaland w północnej Kalifornii, gdzie “niezadowoleni” zablokowali port, jeden z największych w USA. Siłowe rozwiązania są w takich wypadkach nieuniknione i chyba o to idzie protestantom…
Port w Oakland w Kalifornii, jeden z największych amerykańskich ośrodków przeładunku kontenerów, został praktycznie unieruchomiony przez demonstrantów protestujących przeciwko nierównościom ekonomicznym
– Obecnie wszelka działalność portu w Oakland jest praktycznie zawieszona. Będzie wznowiona kiedy zapewnione zostaną bezpieczne warunki umożliwiające taką działalność – głosi oświadczenie kapitanatu portu przekazane agencji Reuters.
Według ocen policji, w porcie zgromadziło się ok. 3 tys. demonstrantów. Szef policji w Oakland Howard Jordan ostrzegł, że osoby, które weszły na teren portu złamały prawo federalne.
Miasto Oakland stało się w tych dniach najsilniejszym ośrodkiem protestów pod hasłem “Okupuj Wall Street”, które rozpoczęły się w połowie września w Nowym Jorku i rozszerzyły na całe Stany Zjednoczone.
Tysiące ludzi zgromadziły się na placu przed ratuszem w Oakland. Jak wszędzie, demonstranci nieśli transparenty z hasłami przeciwko rosnącym nierównościom społecznym w USA i nadużyciom banków oraz wielkich korporacji. Do tłumu przemówiła m.in. Angela Davis, słynna w latach 60. i 70. działaczka radykalnej lewicy.
Sytuacja w Oakland zaostrzyła się po gwałtownych starciach demonstrantów z policją w ub. tygodniu. W ich wyniku ciężkich obrażeń doznał uczestniczący w proteście weteran piechoty morskiej Scott Olsen.
Działacze ruchu zapowiadają strajk generalny w mieście. Już wczoraj część pracowników sektora publicznego nie stawiło się do pracy. Rzecznik związku zawodowego pracowników portowych Craig Merrilees oświadczył, że jego członkowie nie zostali wezwani do przyłączenia się do strajku, ale popierają protestujących.
Protesty trwają również w wielu innych miastach amerykańskich.
eLPe meritum.us, PAP